poniedziałek, 26 marca 2012

Rozdział 46

Parę lat później
Wspomnienia
Wiele się pozmieniało.Głównie to,że z Nathanem nie mam już nic wspólnego.Przed ślubem widać było,że ma wątpliwości.Ale ślub jednak się odbył.Potem oni mieli  jakiś koncert a ja zaczełąm rodzić dla mnie go przerwali,niestety poroniłam i to właśnie było gwoździem do trumny mojego związku z Nathanem,on się załamał,mnie tez nie było łatwo.Niestety to wszystko zakończyło się rozwodem,chociaż to i tak nie było aż tak złe.Z Nath'em cały czas się kłóciliśmy,nie potrafiłam już z nim tak rozmawiać jak kiedyś.Najgorsze było jednak,że dowiedziałam się,że byłam częścią jego planu,który polegał na wylansowaniu The Wanted.To Nath kazał bratu Jaya mnie potrącić,by była sensacja.Ten jednak nie radził sobie z poczuciem winy.Ta historia nie miała happy endu.Teraz,teraz jestem znowu w Polsce,wróciłam do tego zasranego zadupia jakim jest Żagań i w końcu doceniłam to miasto,przestałam marzyć o Londynie,zrozumiałam,że wszędzie dobrze ale w domu jednak najlepiej.Teraz nawet nie słucham The Wanted.Po prostu tą historię wymazałam z pamięci...

I tak kończę to beznadziejne opowiadanie.
Teraz piszę kolejne.Zapraszam
http://ineedyoutolie.blogspot.com/

niedziela, 18 marca 2012

Rozdział 45

-To jak wyjdziesz za mnie?
-Przykro mi,ale nie
-Dlaczego?
-Bo cię  nie kocham-po tych słowach Carmen wybiegła,Max nawet nie próbował jej zatrzymać zresztą słusznie.
Z perspektywy Maxa
Każdy ma uczucia a moje zostały bardzo zranione.Nie znaczy nie więc nie próbowałem jej zatrzymać.
Ślub i wesele Meg i Toma
Przygotowania trwały od samego rana.Fryzura,suknia,wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik.Ja z Nathanem byliśmy świadkami.
W kościele
-Nathan daj obrączki
-Nie mam-zaczął ich szukać
-No przecież je brałeś
-A no..mam!
-Ogłaszam was mężem i żoną,możecie się pocałować-mówił ksiądz
Na weselu
Zabawa była świetna,tańce,muzyka,chciałabym by moje wesele też tak wyglądało.Nagle w pewnym momencie gdzieś zniknęła.Zauważyłam,że jest pod ścianą
-Ej,co jest?Czemu się nie bawisz?
-To chyba już
-Co?
-Rodzę kurwa!!!
-Chłopaki
-Co?
-Meg rodzi!!
-Szybko,jedziemy,tylko kto nie pił?
-Ja
Jechałam tak szybko jak tylko mogłam.W końcu dojechaliśmy,Meg zabrali na porodówkę,Tom był z nią a my czekaliśmy na korytarzu
-Ale numer
-Będą mieli podwójne święto
-Hahaha
-A właśnie kiedy wasz ślub?
-Za miesiąc-odpowiedział Nath ku mojemu zdziwieniu bo nie ustalaliśmy jeszcze daty
-Jak to?-pytałam
-Normalnie,nasz ślub będzie 25 marca
Wtedy z porodówki wyszedł jakby przestraszony ale i szczęśliwy Tom
-I jak?
-Mam córkę!-i zemdlał
-Stary obudź się
Oblaliśmy go wodą i się ocknął.
-A jak Meg?
-Zmęczona ale i zadowolona
-Idziemy do niej
-Jak się czujesz?
-Oh,zmęczona i to bardzo
-Rozumiem
-Ciebie też to czeka i to już niedługo
-A jak jej dacie na imię?
-Myslę,że Susan
-Cudnie




Przepraszam,że tak długo nie dodawałam ale po prostu brak czasu
Mam nadzieję,że rozdział fajny xD

wtorek, 13 marca 2012

Rozdział 44

Z perspektywy Jaya
Od razu pojechałem do domu,drzwi otworzyła mi zapłakana mama.
-To opowiedz mi dlaczego on to zrobił
-Trafił do więzienia,bo ponoć kogoś potrącił.Od samego początku gdy był w areszcie mówił,że tam nie wytrzyma i któregoś dnia strażnik znalazł go w celi,już nie żył
-Kiedy pogrzeb?
-Jutro,mam nadzieję,że zostaniesz
-Oczywiście,że zostanę
Dzień pogrzebu
Perspektywa Jaya
Kolejny pogrzeb...Ale zauważyłem,że zerka na mnie jakaś dziewczyna,ładna,Tak to dziwne,zakochać się na pogrzebie,ale co tam.Wymieniliśmy się numerami na stypie.To było dosyć dziwne,ale cóż.Może tak włąśnie miało być.Będę miał o czym opowiadać wnukom,jak to się zakochałem na stypie własnego brata, o ile doczekam wnuków.-śmiałem się w myślach,choć było to niezbyt stosowne.Po tygodniu wróciłem już do domu,mama czuła się już lepiej a ja zacząłem spotykać się z tą dziewczyną.Trzeba było  zacząć żyć normalnie.Jedno było pewne-nigdy więcej zabaw w wywoływanie duchów.NIGDY!
Walentynki
-To wy idźcie gdzieś na miasto-mówili chórem chłopcy,bez Sivy,bo poszedł na cmentarz do Roksany
-WTF?Dlaczego?Ja chcę zostać w domu
-No tak ładnie  prosimy
-No dobra dziewczyny zbieramy się
Poszłyśmy z Meg,Carmen i Gabrielle(dziewczyna Jaya) na zakupy tak jak chcieli.Wróciłyśmy po jakiś 2h ale drzwi od domu były zamknięte.Szukałam klucza,a Meg dzwoniła do Toma
-Wyłącz ten telefon kretynie,wszystko popsujesz-to był głos Maxa
-A więc są w domu
Po chwili drzwi się otworzyły,jakby same,ale jednak nie.Wszędzie było ciemno.Usłyszałam pianino a po chwili głos Nathana śpiewającego Warzone<3 Zaśpiewali tą piosenkę specjalnie dla nas,a po chwili wręczyli nam bukiety róż i zaprosili nas każdy do osobnych stolików,nakrytych czerwonymi obrusami,pełno świeczek,romantyczna muzyka...Coś pięknego.Tego się po nich nie spodziewałam.Potem zaprosili nas do tańca.Tańczyliśmy tango i w pewnym momencie nastała cisza i Max uklęknął przed Carmen i wyjął pierścionek.



Trochę krótki,ale chyba nie mam weny,albo pomysłu po prostu.Ale mimo wszystko się starałam.
Czekam na wasze komentarze <3

poniedziałek, 12 marca 2012

Rozdział 43

Nie wierzyłam w to,że ona umarła.Jak ona mogła mi to zrobić?Najbardziej przeżywał to jednak Siva,ale to było zrozumiałe.Zaczął płakać i histeryzować.Wyprosili nas z sali.Próbowali ją jeszcze reanimować ale bez skutku.Odeszła na zawsze...W takim razie trzeba było pomyśleć o pogrzebie...
Z perspektywy Sivy
Dlaczego ona mi to zrobiła?Przecież to nie był powód by się zabijać.Wybaczyłbym jej i mogłoby wszystko być jak dawniej.Ale ona zdecydowała inaczej...
Dzień pogrzebu
Nikomu z nas nie było łatwo.Ja chowałam najlepszą przyjaciółkę.Dlaczego ona mnie zostawiła?Teraz gdy była mi tak potrzebna.Szukałam czegoś odpowiedniego na pogrzeb,ale nic na taką okazję nie miałam,więc pożyczyłam od Meg czarną długą sukienkę,nie malowałam się.Wyszliśmy.To nie było łatwe.Cały czas płakałam,najgorszy był jednak moment gdy zamykali trumnę.Byłam cała roztrzęsiona.Składali nam kondolencje.Nigdy nie sądziłam,że będę miała okazje przyjmować kondolencję.
Miesiąc potem
Nikt nie zapomniał o Roksanie,wszyscy po prostu pogodzili że jej już nie ma.Wpadliśmy na pomysł by pobawić się w wywoływanie duchów.Zgasiliśmy światło.Na stoliku położyliśmy talerzyk,usiedliśmy wokoło,położyliśmy ręce na talerzyku.
-Duchu przybądź
Po chwili talerzyk zaczął się ruszać a po chwili spadł na ziemie i się stłukł.Wystraszyłam się i chciałam już to przerwać.Jednak chłopaki szli w zaparte i powiedzieli,że skoro już to zaczęliśmy to skończymy
-Duchu przybądź-powtórzyliśmy
Po chwili ukazała nam się jakaś blada plama,zaczęłam piszczeć tak jak Meg
-Duchu powiedz nam coś o sobie
-Pytajcie
-Kim jesteś?
-Kimś ważnym,kto niedawno was opuścił
-Ważnym dla kogo?
-Dla Jaya
No ten duch to już bardziej tajemniczy nie mógł być.Po chwili zniknął
-Tak się kończą te wasze durne pomysły!
Potem poszliśmy spać,jednak ja cały czas się bałam.
Z perspektywy Jaya
Ważnym dla mnie?O kogo może chodzić?Rano obudził mnie telefon,ku mojemu zaskoczeniu od mamy
-Halo?
-Synu...
-Tak?
-Tom nie żyje
-Co?Jak to?
-Powiesił się
-Mamo żartujesz
-To nie jest temat do żartów....
-Niedługo do was przyjadę
Boże epidemia z tymi samobójstwami,czy co?Tylko,że przestawało mnie to już bawić i już wiem kim był ten duch,którego wywołaliśmy.


Nie wiem co mnie wzięło na wywoływanie duchów ale to chyba wina mojej przyjaciółki,no mimo wszystko mam nadzieję że wam się podoba ;**

niedziela, 11 marca 2012

Rozdział 42

-Mogę zabrać to zdjęcie?
-Tak,proszę
Wyszłam,dalej w szoku i jeszcze Nathana nie było na korytarzu.No pięknie.Ale po chwili przyszedł,jak się okazało był kupić nam coś do picia
-No kochanie,co ci powiedzieli?-podałam mu zdjęcie
-O kurwa!!Zabiję go!!!-krzyczał rozwścieczony Nath i zaczął biec
-A ja?
-Chodź!
Dobiegliśmy do domu,bo był już wieczór i tylko Seev został w szpitalu.W głębi serca liczyłam,że to nie on
-Gdzie on kurwa jest?-krzyczał Nath
-Kto?
-Nie udawajcie,że nie wiecie!
-No o kim ty mówisz?-wtedy odwrócił się Jay,do którego automatycznie podleciał Nath i walnął go dosyć mocno jak na moje oko w twarz
-A za co?-powiedział,gdy otrząsnął się Jay,wtedy Nath podał mu zdjęcie,na którym był on siedzący w samochodzie,którym chwilę po tym mnie potrącił
-To nie ja debilu!
-A co może masz kurwa sobowtóra?
-Przecież byłem wtedy z wami!
-To kto kurwa jest na tym zdjęciu?
-No nie wiem,ale mam brata bliźniaka,to może on?Zapomniałeś o tym?
-Stary przepraszam w takim razie
-Rozumiem...
-Dobra,nie ważne kto to był,ważne że z tego jakoś wyszłam,a co z Roksaną?
-Niedobrze,Seev z nią został,lekarze mówią,że szanse są bardzo minimalne
-Co jej strzeliło do głowy?
Dzień potem
Pojechaliśmy do szpitala.Wpuścili nas wszystkich do niej.Dalej była nie przytomna.Już naciskałam klamkę by wyjść,bo takie siedzenie było bez sensu.
-Zaczekajcie-powiedziała ledwo Roksana ,odwróciliśmy się,Siva do niej podbiegł i ścisnął jej rękę
-Czemu to zrobiłaś?
-Seev,ja cię zdradziłam z jakimś kogo nigdy wcześniej na oczy nie widziałam i z ...Kumarem.Musiałam ci to powiedzieć a teraz żegnaj.Przepraszam,kocham cie-powiedziała,wtedy wszystkie te urządzenia do których była podłączona zaczęły pikać,zawołaliśmy lekarza.(Nie wiem jak nazywa się to urządzenie które pokazuje tętno i puls i czy ktoś żyje)Pojawiła się na nim pozioma kreska co oznaczało,że Roksana umarła...


Taki krótki ale jest.Przepraszam za wulgaryzmy ale były niezbędne ;)Trochę takie niezbyt dopracowane z tym Jayem bo za późno pomyślałam o tym,ale coś wykombinuje.I dałam radę dzisiaj!!Dziękuje za komentarze nie liczyłam na tyle,myślałam,że znowu będą góra 2 a tu proszę jaka niespodzianka ;) Pozdrawiam ;**

piątek, 9 marca 2012

Rozdział 41

-No co jest z tymi drzwiami?
-Zamknięte od wewnątrz.Macie klucz?
-Nie.
-Odsuńcie się-powiedział Siva i rzucił się z całej siły na drzwi,udało mu się je otworzyć o ile można było nazwać to otwarciem.Widać było po nim,że się denerwuje,w sumie to ja też spodziewałam się najgorszego.
Z perspektywy Roksany
Czułam,że to już końcówka mojej męki na tym świecie,tabletki zaczynały chyba działać i traciłam coraz więcej krwi.Moje powieki stawały się coraz cięższe,zasypiałam już na zawsze...
Z mojej perspektywy
Wbiegliśmy do łazienki,jednak nikt nie spodziewał się tego co tam ujrzeliśmy.W wannie leżała nieprzytomna Roksana,w wannie pełnej krwi!Prawie zemdlałam na ten widok,ale Nath mnie złapał i bardzo mocno objął.Nie wierzyłam,że ona byłaby zdolna do czegoś takiego,ale życie ostatnio zaskakiwało mnie coraz bardziej.Od razu zadzwoniliśmy po pogotowie,po 15 minutach przyjechali,ale nie dawali jej żadnych szans,powtarzali,że jest za późno i że straciła zbyt dożo krwi.Co takiego się wydarzyło w jej życiu że zdecydowała się na taki krok?Tego nie wiem i nie wiem czy kiedykolwiek się dowiem.
Z perspektywy Sivy
Wszedłem do tej łazienki i nie wierzyłem własnym oczom.Dlaczego?-powtarzałem w kółko.Co takiego mogło się wydarzyć?Najważniejsze było tylko,żeby przeżyła.Lekarze nie dawali jej szans,ale ja wierzyłem,że ją uratują,w końcu to była ich praca,musieli zrobić co tylko mogli.Mam nadzieję,że im się uda
Z perspektywy Kumara
W sumie to czuję się winny całej tej sytuacji,ale przecież ja nic takiego znowu nie zrobiłem,więc to nie moja wina.Do niczego nie doszło.
Z mojej perspektywy
Pojechaliśmy do szpitala,do którego ją zabrali.Od razu wzięli ją na OIOM.My czekaliśmy na korytarzu
-Co takiego się mogło wydarzyć?
-Kumar,może ty coś wiesz?Nic ci nie mówiła?
-Nie,jak przyszła to wszystko było dobrze.-jednak można było wyczuć,że coś kręci,mówił i patrzył w ziemie,unikał naszego wzroku,najbardziej Sivy
-To ja już w takim razie nic z tego nie rozumiem
-Ale coś musiało się wydarzyć
-No na pewno
-Kinga,muszę zadać to pytanie,może ono głupio zabrzmi,ale ty znasz Roksanę od małego i czy ona kiedykolwiek mówiła coś o śmierci,mówiła,że chcę się zabić?
-Nigdy!Ona..ona żyła pełnią życia,liczyło się to co tu i teraz,nigdy nie rozpamiętywała przeszłości.Dopiero tu w Londynie jakoś się zmieniła.
Wtedy zadzwonił mój telefon.Miałam nie odbierać,bo nie miałam ani nastroju ani nawet czasu,bo cały czas miałam tylko w głowie Roksanę leżącą w tej wannie i zastanawiałam się co takiego musiało się stać,że skłoniło ją do takiej decyzji,ale zobaczyłam,że to policja i odebrałam.
-Dzień dobry,mamy dla pani dobre wieści
-A mianowicie?
-Wiemy kto spowodował ten wypadek,więc proszę przyjechać
-Ale teraz nie bardzo mogę
-To naprawdę ważne.proszę przyjechać
-Dobrze,niedługo będę- rozłączyłam się
-Kto dzwonił?
-Policja,muszę jechać
-Poczekaj,pojadę z tobą-mówił Nath
-Nie,zostań tu lepiej
-Ja jestem tu na razie zbędny,a nie chcę żeby jeszcze tobie się coś stało-w sumie dobrze że chciał ze mną jechać,byłam cała roztrzęsiona i tu jeszcze dodatkowy stres
Pojechaliśmy,bałam się i cały czas zastanawiałam się czy znam chociaż tę osobę,która mnie potrąciła.Weszłam do pokoju policjanta,Nath na mnie czekał.
-Proszę powiedzieć czy zna pani osobę na tym zdjęciu?
-Taak- powiedziałam drżącym głosem,bo to był...


Mam nadzieję,że się podoba,chociaż nic nowego on nie wnosi.Następny dodam hmmm może jak będzie 5 komentarzy?Haha dobry żart a tak serio to nie wiem kiedy,na weekend chyba nie dam rady,może w poniedziałek no chyba,że bym dała radę w niedzielę na przykład.A z resztą jak rozdziału nie będzie to i tak nikt nie będzie z tego powodu płakał.Pozdrowienia dla tych,którzy czytają mojego bloga,ha nawet nie mam specjalnie kogo pozdrowić bo niewiele osób go czyta ;(

czwartek, 8 marca 2012

Rozdział 40

-A właściwie to na ile przyleciałaś?
-Na tydzień.Mam nadzieję,że mnie stąd nie wyrzucicie?
-No co ty,zwariowałaś.Zostań ile tylko chcesz
3 dni potem
Z perspektywy Sivy
No niby jesteśmy razem,ale czy ona bierze to na poważnie?Mam nadzieję,że tak,bo nie ukrywam,że się zaangażowałem i to bardzo.Ja chyba zwariowałem na punkcie tej dziewczyny.
Z perspektywy Roksany
Wszyscy gdzieś poszli,na jakiś wywiad czy coś w tym stylu.Zostałam sama w domu.Cholernie mi się nudziło.Postanowiłam,że pójdę do jakiegoś baru czy klubu.Zamówiłam tam wódkę,ostatnio miałam jakieś problemy z alkoholem,dużo piłam.To było silniejsze.Potem zamówiłam jeszcze jedną kolejkę i jeszcze jedną i kolejną..Dosiadł się do mnie jakiś chłopak,miał na imię John ,był bardzo miły.Zaprosił mnie do siebie.Zgodziłam się.Nawet nie wiedziałam jak to się stało,że wylądowaliśmy w łóżku.To wszystko przez alkohol!Rano obudziłam się w ramionach jakiegoś chłopaka.Miałam strasznego kaca.Nic nie pamiętałam,ale zauważyłam,że jestem cała naga,on też i zrozumiałam co z nim robiłam.Bałam się wrócić do domu,przecież byłam z Sivą i wystarczyło tylko pare kieliszków wódki bym o tym zapomniała?
Z mojej perspektywy
Poszliśmy na wywiad,ale musieliśmy Roksanę zostawić samą mimo oporów Sivy oczywiście.Jednak gdy wróciliśmy jej nie było,nie zostawiła nam żadnej informacji i nie odbierała telefonu.Siva chciał jechać jej szukać ale doszliśmy do wniosku,że na pewno wróci a jeśli nie to pojedziemy szukać jej jutro z samego rana.Jednak nie wróciła,więc pojechaliśmy a że Kumar u nas nocował poprosiliśmy go by został i poczekał na nas i ewentualnie otworzył Roksanie gdyby ta wróciła.Krążyliśmy po mieście w tą i z powrotem a Roksany nigdzie nie było.
Z perspektywy Roksany
Co ja narobiłam?Jestem strasznie głupia!Weszłam do domu,otworzył mi Kumar i oznajmił,że wszyscy pojechali mnie szukać.Poszłam na górę i zaczęłam płakać,Kumar do mnie przyszedł,usiadł obok mnie,objął i pocałował,odwzajemniłam to.Zaczął mnie rozbierać.Ale w pewnym momencie przerwałam to,on wybiegł z pokoju,bo usłyszał,że otwierają się drzwi.Ja natomiast miałam już dosyć!Nie dość że zdradziłam Sivę z obcym facetem to jeszcze z jego bratem.To wszystko mnie przerosło.Poszłam do łazienki z torebką,miałam w niej wódkę,chyba popadłam w nałóg..Zamknęłam drzwi na klucz.Z apteczki wyjęłam jakieś tabletki,łyknęłam je wszystkie,popijając wódką,którą kupiłam po drodze.Do wanny nalałam wody,weszłam do środka i żyletką zrobiłam kilka cięć po nadgarstkach  i czekałam aż skończą się moje męki na tym świecie,wiedziałam,że to już niedługo,wcześniej wysłałam jednak do wszystkich smsy.Teraz nie pozostało mi nic innego jak tylko czekać.
Z mojej perspektywy
Zadzwonił do nas Kumar,że Roksana już jest,przyjechaliśmy najszybciej jak mogliśmy.Jednak wchodząc do domu dostałam od niej bardzo dziwnego smsa,jego treść była bardzo krótka a mianowicie Pa.Nie wiedziałam co miało to znaczyć.Po chwili zorientowałam się,że reszta dostała podobnego typu smsy.O co chodziło?Poszliśmy na górę,ale nie było jej w żadnym pokoju.Postanowiłam zobaczyć czy jest może w łazience.Drzwi były zamknięte...



Przepraszam,że taki beznadziejny,ale nic innego nie byłam w stanie wymyślić.Następnym razem bardziej się postaram,obiecuję.Zachęcam do komentowania ;) Pozdrawiam ;**

środa, 7 marca 2012

Rozdział 39

Z perspektywy Kumara
Bardzo żałuje tego co zrobiłem,ale niestety czasu nie cofnę.Mam nadzieję że Seev mi wybaczy,bo na to że zrozumie to nie liczę bo tego co zrobiłem nie da się zrozumieć.
Z perspektywy Sivy
I znów zacząłem o niej myśleć,wspominać jak to kiedyś było,ale doszedłem,że jest dobrze tak jak jest,może i nie mam dziewczyny,ale to mogę zawsze zmienić i może tym razem trafię na taką ,która mnie nie zdradzi.Ale za to mam wspaniałych przyjaciół i gram w zespole,czyli nie jest aż tak źle.
Urodziny Sivy i Kumara
Przygotowania trwały dość długo do tej imprezy,ale dzięki temu bliźniacy się pogodzili.Już zaczęła się impreza,muzyka grała głośno ale musieliśmy ją ściszyć ze względu na Meg i mnie a raczej na nasze dzieci.Nagle rozległ się dzwonek do drzwi,wszyscy popatrzyliśmy po sobie,przecież wszyscy kogo zapraszaliśmy już byli,więc kto to mógł być?Seev poszedł otworzyć.
Z perspektywy Sivy
Kto do cholery może być?Idę otworzyć.Jej bym się jednak nie spodziewał,to była Roksana.Stała tam przede mną z walizką,żadne z nas jednak się nie odzywało.A ja znów coś do niej poczułem.Staliśmy w ciszy.Dość-pomyślałem i pocałowałem ją być może bardzo nachalnie i namiętnie.Emocje wzięły górę!Całowaliśmy się.
Z perspektywy Roksany
Nie wytrzymałam,musiałam przylecieć na jego urodziny.Co prawda miałam być wcześniej ale spóźniłam się na samolot.Ale w końcu jestem.Jednak nie spodziewałam się tego jak on mnie przyjmie.Świetnie całował!
Z perspektywy Kumara
Jestem zbyt ciekawski i nie wytrzymałem.Musiałem zobaczyć kto przyszedł.Tam stał Seev obściskujący się z jakąś laską,ale na mój widok ona przestała się z nim całować
-Chyba mam deja vu- mówiła Roksana-widzę podwójnie czy jak?
-To ty nie wiesz że mam brata bliźniaka?
-No jakoś zapomniałam o tym...
-To Kumar a to Roksana
Z perspektywy Roksana
Haha nie pomyślałam,że to jego brat!Właśnie chciałam podać mu rękę ale potknęłam się o próg(stałam na dworze a Siva w domu) i się wywaliłam,ale szybko mi pomogli wstać.No tak a mówią,że najważniejsze jest pierwsze wrażenie.
Z mojej perspektywy
Usłyszałam coś w rodzaju huku,poszłam na korytarz a tam co?A raczej kto?Roksana!!
-Hej,Kinia
-Hej,co ty tu robisz?-zapytałam,mimo iż wiedziałam,że przyleciała tylko ze względu na to,że Siva ma urodziny.W moje nawet nie zadzwoniła i nie złożyła mi życzeń!
-A pomyślałam,że wpadnę do was
-Wejdź,a co ci się stało w kolano?-zauważyłam że krwawi jej kolano
-A nic takiego,haha
Z perspektywy Sivy
Nie wiem czy ten pocałunek coś dla niej znaczył,czy też nie.
Z perspektywy Roksany
Na początku nie wiedziałam jak się zachować.Jestem ciekawa czy coś z tego będzie
-Witam przyjaciół-powiedziałam
-O, co tu robisz?-powiedział Max i automatycznie wszyscy mnie przytulili
-No przyleciałam bo się za wami stęskniłam
-Proponuję toast z tej okazji!-zaproponował Jay
Tylko Kinga i Meg nie piły,ale Meg była w ciąży co było już widać
-Co jest?
-Jestem w ciąży-odpowiedziała Kinga
-O jej,to cudownie,będę przyszywaną ciocią!-nie wiedziałam jak mam się zachować w takiej dosyć niezręcznej sytuacji



Podoba się?Rozdział wymyślony podczas pobytu w szkole od 8.00-16.30,więc miałam dużo czasu i mam nadzieję,że wam się choć trochę podoba.Jak myślicie czy Siva i Roksana będą razem?

wtorek, 6 marca 2012

Rozdział 38

Z perspektywy Maxa
Poznałem super dziewczynę,jednak nie chcę by to wszystko działo się zbyt szybko i mam nadzieję,że niczego nie spieprzę
Z perspektywy Nathana
Strasznie się cieszę że wszystko jest znowu po staremu,oby znów tego nie popsuć!
Z mojej perspektywy
Szyba była cała zaparowana,bo był już koniec października i robiło się już coraz chłodniej,przetarłam ją rękawem i zobaczyłam no kogoś identycznego jak Siva, odwróciłam się,ale Seev smacznie spał,chwila zastanowienia,no przecież Siva ma brata bliźniaka, a więc to był Kumar.Obudziłam Sivę,ale to nie było łatwe zadanie,po jakiś 5 minutach mi się udało.
-Mam nadzieję,że to coś ważnego,skoro mnie budzisz?
-No bo tu  do okna puka twój brat
-Fajnie, a który?
-No Kumar
-O ja go nie chcę tu nawet widzieć
-A co on ci zrobił?Przecież to twój brat
-To zwykła świnia,przespał się z moją dziewczyną
-To rzeczywiście nieładnie się zachował ale może chce cie przeprosić
-Nie sądzę,on nie z tych
-No to mu otwórz to się przekonasz
Z perspektywy Sivy
Miałem wtedy 20 lat,byłem szalenie zakochany,miałem naprawdę poważne plany z nią związane, a ona mnie zdradziła z moim własnym bratem,tłumacząc,że jesteśmy tak podobni,że nas pomyliła.Potem z Kumarem nie miałem już kontaktu,nie próbował mnie nawet przeprosić,dlatego tak bardzo się zdziwiłem jak Kinga mi powiedziała,że on puka do okna.Czego on może ode mnie chcieć?Długo wahałem się czy mu otworzyć,ale zdecydowałem się.Otworzyłem
-Mogę?-pytał
-Wejdź
-Chciałem cię przeprosić,wiesz za co mam nadzieję,że mi wybaczyłeś
-Wybaczyłem?Nigdy ci nie wybaczę,dobrze wiedziałeś jak ona była ważna a mimo wszystko to zrobiłeś,takich rzeczy się nie wybacza,można zapomnieć.A co ci się stało,że tu jesteś?
-No zbliżają się nasze urodziny i nie chciałbym spędzić ich znowu oddzielnie
-Szybko ci się o mnie przypomniało
-Lepiej późno niż wcale
-Taaa... A tak wogóle to poznaj Kingę,bo jeszcze jej nie znasz,ona jest narzeczoną Nathana więc trzymaj się od niej z daleka,dobrze ci radzę
-Tak,dobrze.Obiecuję,że już nigdy nic takiego nie zrobię
-Mam nadzieję
Nie wiem czy mu wybaczyłem i czy kiedykolwiek mu wybaczę.Już prawie o tym zapomniałem,gdyby nie on byłoby dobrze a tak wróciły stare wspomnienia....


Chyba mnie wena opuściła.Nie wiem czemu ale postanowiłam wprowadzić tu Kumara(nie jestem pewna co do imienia wiec jeśli się mylę to wyprowadźcie mnie z błędu.I powiem w tajemnicy,że Kumar będzie jeszcze w paru rozdziałach i znowu namiesza,więcej nie zdradzę.Dziękuje wam,bo mam już 2000 wyświetleń,co jest dla mnie szokiem!!Dziękuje wszystkim,którzy się do tego przyczynili.A i chciałabym zrobić "porządek" z blogiem,bo te wcześniejsze rozdziały były króciutkie i chciałabym z 2 zrobić jeden tylko nie wiem czy nie wykasuje mi wtedy komentarzy.HELP!!!

poniedziałek, 5 marca 2012

Rozdział 37

-To jak wybaczycie mi to?
-A ukrywasz coś jeszcze?
-No nie,tylko o tym nie wiedzieliście
-Następnym razem myśl co robisz
-Teraz już będę
Tydzień potem
Wszystko już powoli wraca do normy.Właśnie idziemy na miasto.Najpierw poszliśmy po ciuchy ciążowe dla Megan ,mi na razie takowe nie były potrzebne,ale wiedziałam,że lada moment to się zmieni.Potem poszliśmy do jakiegoś tam sklepu i nasi chłopcy wypatrzyli prezerwatywy,które były w promocji.Matko kochana ile oni tego kupili.Tylko Tom i Nath jakoś nie byli zainteresowani tą promocją.
-A wy co?-pytał Siva widocznie podekscytowany zakupami
-No my co mogliśmy to już zrobiliśmy,więc na razie nie będą nam potrzebne-powiedział Tom i Nathan na co razem z Meg wybuchłyśmy śmiechem na cały sklep , ludzie patrzyli na nas jak na wariatów,ale może i słusznie.
-Nie żartujcie,bierzcie,taka okazja może się długo nie nadarzyć-znów niepohamowany  napad śmiechu
Ale i tak najlepsza z tego wszystkiego była mina kasjerki i w dodatku dzięki nim dostaliśmy 50% rabat na zakupy w tym sklepie!Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
W domu
-Tom!-wołała Meg
-Co?
-Przynieś mi ogórki kiszone i coś słodkiego
-No nie,zaczyna się,zachcianki i mieszanka smakowa-na to Nath i ja zaczęliśmy się śmiać
-A ty się tak nie ciesz,bo ciebie to też czeka już niedługo
-Może nie będzie aż tak źle
-Zobaczymy...
Max gdzieś wyszedł ale po chwili wrócił z jakąś dziewczyną
-O,super,że wszyscy jesteście,chciałabym wam kogoś przedstawić-to Carmen,moja dziewczyna
-Hej,miło nam cię poznać
-No,bracie w końcu
-Pewnie chce już gumek trochę zużyć-mówił Jay,tylko sądził,że Max tego nie usłyszy ale pomylił się,wystawił mu język a Jay nie pozostał mu dłużny
My zostaliśmy na dole,włączyliśmy jakiś film a Max zniknął na górze z Carmen.Oglądaliśmy ten film,ale to było kino akcji i zauważyłam,że Meg też już była znudzona i zasnęła ,pomyślałam,że to dobry pomysł.Wtuliłam się w Nathana i zasnęłam w jego objęciach,ale po chwili on też zasnął.Skąd wiem,że zasnął?Zaczął chrapać i strasznie mocno oddychać,no normalnie spać się nie dało.Jakoś się od niego odkleiłam i poszłam do kuchni się napić.Podeszłam do okna,do którego ktoś pukał...



Hahaha...trochę zboczony ale co tam,Nic innego nie przyszło mi do głowy.Jak myślicie kto puka do okna?I mam nadzieję,że jutro będę miała już 2000 wyświetleń,liczę na to i dziękuje wszystkim,którym zawdzięczam dotychczasowe wejścia.Jesteście kochane.Czekam na wasze komentarze ;D

niedziela, 4 marca 2012

Rozdział 36

Z perspektywy Nathana
Kingi dalej nie było.Nie wiem co robić,chciałem zobaczyć jeszcze raz te fotki,zobaczyłem i wtedy przypomniało mi się kim jest ta dziewczyna i skąd jest to zdjęcie.Zostawiłem chłopakom kartkę,że idę jej szukać i bez niej nie mam zamiaru wrócić.Wyszedłem z domu
Z mojej perspektywy
Właśnie weszłam do domu,gdzie czekali na mnie wszyscy,prócz Nathana.Chciałam tylko wejść na górę po swoje rzeczy,ale Max próbował mnie powstrzymać,starałam mu się wyrwać,ale mi się nie udało.
-Co chcesz zrobić?
-Chcę się stąd wyprowadzić
-No my ci na to nie pozwolimy!
-A gdzie Nathan?Nie ma odwagi powiedzieć mi tego wprost?!
Z perspektywy Sivy
Ona się chce wyprowadzić,no oszalała chyba.Zadzwonię szybko do Nathana,że już się znalazła
Z perspektywy Nathana
Zadzwonił do mnie Siva i powiedział,że Kinga jest w domu.Zacząłem szybko biec do domu.Boję się jak zareaguje jak jej to powiem
Z mojej perspektywy
Siva zadzwonił do Nathana,nie wiem w jakim celu,ale OK, poczekam,chcę zobaczyć co ma mi do powiedzenia.Po chwili Nathan wbiegł cały zdyszany do domu
-Co masz mi do powiedzenia?-mówiłam
-Że Cię nie zdradziłem-powiedział bardzo przekonywująco patrząc mi głęboko w oczy
-Dobrze,powiedzmy,że ci wierzę,ale kim jest ta dziewczyna ze zdjęcia?Znasz ją?
Z perspektywy Nathana
Strasznie bałem się tego pytania
-Tak znam
-A kim ona dla ciebie jest?
-Moją...byłą...żoną
Z mojej perspektywy
Tego bym się nie spodziewała,przecież mógł mi o tym powiedzieć
-Co ty miałeś żonę?-zapytaliśmy wszyscy zdziwieni
-Tak
-Ale jak?Kiedy?
-Pamiętacie jak byliśmy w Vegas,poznałem ją tam a że byłem bardzo pijany,sam nie wiem jak to się stało ale wzięliśmy ślub!
-Dlaczego nam nie powiedziałeś?
-Bardzo się tego wstydziłem
-A kiedy wziąłeś rozwód?
-Jakieś dwa dni potem,ale nie było to łatwe.Musiałem przekupić parę osób,a ona nie dawała mi spokoju
-To dlatego mówiła,że mam się od ciebie odczepić...
-Kiedy ty ją widziałaś?
-Na planie teledysku,jak mi się oświadczyłeś to odeszłam z nią na bok a ona zaczęła mi grozić
-Dlaczego nic nam nie mówiłaś?
-Nie przejmowałam się tym a poza tym miałam miliony innych rzeczy,o których myślałam
-Mam nadzieję,że mi to wybaczycie-powiedział z błagającą miną
-Gdybyś od razu nam o tym powiedział to oszczędził byś nam tej całej sytuacji....


Podoba się?Starałam się,żeby było ciekawie ;D dziękuje za komentarze i za to,że mam już 11 obserwatorów,nie spodziewałam się. Czekam na komentarze <3

sobota, 3 marca 2012

Rozdział 35

Na tych fotkach był Nath z jakąś dziewczyną,wpatrzeni w siebie,siedzieli na łóżku a obok nich leżała paczka prezerwatyw.Zatkało mnie.Po chwili zauważyłam,że znam skądś tą dziewczynę i olśnienie -to ta,która mi groziła że pożałuje,jak zaręczyłam się z Nathanem.Wybiegłam z domu,nawet się nie wylogowałam z poczty ani nic. Pewnie nawet tego  nie zauważyli.A ja biegłam przed siebie,znalazłam się w jakimś parku,w którym nigdy nie byłam.Usiadłam na ławce i zaczęłam rozmyślać.Od samego początku wiedziałam,że to było zbyt piękne by mogło być prawdziwe.Nie miałam zamiaru wracać do domu,przynajmniej na razie.Wrócę jutro rano,spakuje swoje rzeczy i wrócę do Polski.Tak będzie najlepiej,dla wszystkich.Zasnęłam na tej ławce.
W tym samym czasie w domu
Z perspektywy Maxa
Właśnie opijaliśmy to,że Kinga i Nathan zostaną rodzicami.Meg jednak gorzej się poczuła  i poszła się położyć,Tom poszedł z nią.Kinga gdzieś zniknęła ale mówiła,że ją mdli,więc pewnie poszła do łazienki.Ale dość długo nie wracała.Nagle na cały dom ryknęła ta piosenka KoRn-Get up! <3 Jak się okazało był to telefon Kingi.Dzwoniła do niej Roksana.Zawołaliśmy ją ale ona nie schodziła na dół.Trochę się wystraszyliśmy i poszliśmy na górę,sprawdzić gdzie jest.Szukaliśmy ale jej nigdzie nie było.Wszedłem do swojego pokoju,ale wiedziałem,że na pewno jej tam nie zastanę,bo co miała by tam niby robić.Nie myliłem się.Jednak podszedłem do komputera,sam nie wiem dlaczego,coś mi kazało tak właśnie zrobić.Zobaczyłem tam fotki Natha z jakąś laską i wtedy zrozumiałem dlaczego Kinga zniknęła.Jeśli to prawda,że ją zdradził to ja go zabiję i nic mnie nie powstrzyma.W końcu chłopaki weszli do mojego pokoju,pokazałem im te zdjęcia
-Gadaj,czy to prawda?!-wszystkie oczy patrzyły na Nathana oczywiście
-Jeśli tak to uwierz,że cie zabiję bez względu na konsekwencje!
-Za kogo wy mnie macie?
-Nie wykręcaj się ,tylko mów!
-Nie,nie zdradziłem jej
-To co znaczą w takim razie te zdjęcia?
-Może to fotomontaż,nie pomyśleliście o tym?
-To zdjęcie ma wczorajszą datę
-No właśnie a ja wczoraj cały dzień byłem z Kingą i wami
-Sprawdź kto je wysłał
-Jakiś anonimowy nadawca,ale poczekaj, tło tej foty jest jak w tych,które robiliśmy do"Warzone"
-Faktycznie
-Czyli ktoś pobawił się Photo-Shopem?
-No chyba
-Ale co z Kingą?Gdzie ona jest?
-Jedziemy jej szukać
Poszliśmy jeszcze do Meg i Toma im o całym zdarzeniu powiedzieć.Meg prowadziła bo każdy z nas pił.Błądziliśmy po całym mieście,ale nasze poszukiwania nie przyniosły żadnych efektów,niestety,więc wróciliśmy do domu z nadzieją,że Kinga zaraz wróci.Nadzieja matką głupich,bo tak nie było
Z perspektywy Nathana
Dlaczego ona w to uwierzyła?Zresztą sam jestem sobie winien.Najgorsze ,że nie mogliśmy jej znaleźć.
Z perspektywy Meg
Jednego dnia zbyt dużo się wydarzyło,jak widać przerosło ją to,ale byłam jakoś o nią spokojna,wiedziałam,że nie zrobi nic głupiego 
Z perspektywy Sivy
Ciekawi mnie komu tak bardzo zależy na tym by ich rozdzielić.Ta osoba nie ma serca.Dlaczego są tacy ludzie na świecie?Biedna Kinga,ona myśli,że to prawda.Co ona musi przeżywać?Jednego dnia dowiedzieć się że jest w ciąży i dostać takie zdjęcia
Z perspektywy Jaya
Nathan ma szczęście,że to co było na tym zdjęciu to nieprawda,bo podejrzewam,że coś bym mu zrobił
Z perspektywy Toma
Mnie natomiast dziwi tylko jedna rzecz,dlaczego to wszystko jej się przydarza?
Z mojej perspektywy
Obudziłam się rano w parku.Było mi zimno i w tym całym pośpiechu nie wzięłam telefonu.Nawet mnie nie szukali,bo przecież jakby szukali to by mnie znaleźli.Ciekawe czy w ogóle zauważyli,że mnie nie ma.A teraz jedno pytanie-skąd ja przyszłam?Łaziłam po całym mieście szukając drogi do domu.Znalazłam.Bałam się.Miałam plan-wejść,spakować swoje rzeczy i wyjść i już nigdy tu nie wracać.Ale to był tylko plan...



I co? Podoba się rozdział?Według mnie nudny,nic się nie dzieje.Trochę mi smutno,bo coraz mniej dostaję komentarzy i wejść też mam mało,czy ten blog jest aż tak beznadziejny???A i jeszcze pytanko-czy podoba się wam szablon i ogólnie zmiany na blogu? Czekam na wasze opinie ;**

piątek, 2 marca 2012

Rozdział 34

Weszłyśmy z Meg do lekarza,nawet nie chcę wiedzieć co pomyślał sobie lekarz,to nie istotne.
-Co się stało?Bo skoro weszły panie bez kolejki to rozumiem że to coś naprawdę ważnego?
-Tak,to bardzo ważne.Byłam parę dni temu u ginekologa,który powiedział mi,że nigdy nie będę mogła mieć dzieci a dzisiaj cały dzień odczuwam mdłości i spóźnia mi się okres
-Dobrze,zaraz wszystko sprawdzimy-zbadał mnie
-I co?
-Jak widać wszyscy się mylą
-A to znaczy?
-To znaczy,że jest pani w ciąży,w pierwszym tygodniu
-Dziękuje,do widzenia
-Meg ja nie wierzę-mówiłam nie dowierzając w to co przed chwilą usłyszałam
-Ale jak nie wierzysz?Kochana będziesz miała dziecko,którego tak bardzo chciałaś
-No ale czy to jest możliwe?Ja taka zwykłą,prosta dziewczyna i co Nathan się we mnie zakochał,będę jego żoną i jeszcze jestem z nim w ciąży.Przecież nawet w bajkach tak nie ma a w prawdziwym życiu niby miało by być i w dodatku przydarzyło się akurat mi?
-Ale co ty nie cieszysz się?Dziewczyno masz szczęście!
-No jasne,że się cieszę,nawet nie wiesz jak bardzo
-No uwierz,że wiem
Poszłyśmy do domu,ja  byłam jeszcze w lekkim szoku.To się działo naprawdę?Weszłyśmy a tam czekali na nas już w progu
-No może byście w końcu powiedziały co się stało,że wybiegłyście jak z torpedy?
-Kinga jest w ciąży!
Nathan był bliski zemdleniu,co mnie rozbawiło
-Ale jak to możliwe?-pytał nieco wystraszony Nath
-No młody sądziłem,że to akurat wiesz-mówił śmiejąc się Tom
-No jasne,że to wiem,ale przecież nie mogłaś mieć dzieci?
-Ale okres mi się spóźniał i mdliło mnie i postanowiłam to sprawdzić i proszę co się okazało
-Gratuluje!
-Ee czy to znaczy,że ja będę wujkiem?-pytał zdezorientowany Max
-No na to by wychodziło,a kiedy ty zostaniesz ojcem
-Szukam odpowiedniej mamusi
-Znajdziesz,być może już niedługo
-Dajcie mi wody!-krzyknął Nath nieoczekiwanie,za chwilę ktoś mu ją przyniósł
-No ale to Kinga i Meg są w ciąży i to one powinny mieć zachcianki i zmiany nastrojów  a nie ty
-Ale ja ojcem będę!
-Właśnie,musimy to opić!
-Coś czułam,że tak będzie
-Oj,jest okazja,która potem długo może się nie nadarzyć
Chłopcy tak jak mówili-opijali to,że Nath będzie ojcem.A ja choć chciałam pić z nimi nie mogłam.Poszłam do pokoju sprawdzić fejsa ,Twittera i pocztę,bo Roxi miała mi przysłać fotki z naszego pobytu.Jednak zastałam tam całkiem inne fotki....


No mam nadzieję,że choć trochę ciekawy.Staram się jak mogę i muszę się pochwalić miałam dzisiaj dwa testy z angielskiego,które napisałam na 4 i to właśnie dzięki piosenkom The WANTED! Dzięki nim nauczyłam się kilku czasów i przydały mi się słówka z ich piosenek.I jeszcze jestem bardzo zdziwiona,bo mam 20 wejść z Rosji ... Hah ,proszę o komentarze ;**

czwartek, 1 marca 2012

Rozdział 33

Z perspektywy Jaya
Właśnie szedłem z kwiatami do Kingi,by ją przeprosić i zobaczyłem Alice z jej dziewczyną,zabolało,ale musiałem być twardy,jak nie ta to inna,dam radę.Pewnym krokiem poszedłem dalej
-Kinga przepraszam-powiedziałem,dałem jej kwiaty i objąłem
-Nic się nie stało i po co te kwiaty?
-No były konieczne i owszem stało się,zwątpiłem w ciebie,myślałem,że kłamiesz,ale widziałem to na własne oczy
-Zabolało?
-Trochę
-Będzie dobrze,zobaczysz
Z mojej perspektywy
Potem poszliśmy na ten wywiad.Zadawali mnóstwo pytań,a niektóre dotyczyły mnie.Potem mieliśmy sesję zdjęciową.Byliśmy po przebierani za postaci z bajek lub z filmów w zależności od tego,co kto wybrał. Ja byłam Śpiącą Królewną-to by się akurat zgadzało,Nath- superman,Tom-Batman, Max-Smerf ;D ,Jay- Krasnoludek a Siva był spidermanem .Sesja była zajebista po prostu,to byłą moja pierwsza sesja zdjęciowa a w dodatku z The Wanted!
Tydzień później
Musieliśmy już wracać do Londynu,szkoda,mogła bym zostać tu na zawsze,Paryż jest piękny a w dodatku mam wspaniałe wspomnienia.Podczas lotu nic specjalnego się nie działo oprócz tego,że postanowiliśmy,że Megan zamieszka z nami.Cały dzień po przylocie jakoś słabo się czułam,mdliło mnie.Pomyślałam,że może czymś się zatrułam,jednak coś mnie podkusiło i sprawdziłam swój kalendarzyk,dawno go nie sprawdzałam,bo uznałam,że nie ma takiej potrzeby.Sprawdziłam i co się okazało?Okres spóźniał mi się od ponad tygodnia,ale dlaczego?Przecież ja nie mogę mieć dzieci,więc o co chodzi?Może lekarka pomyliła wyniki czy coś.Znów pojawiła się pewna nadzieja na dziecko,bo odkąd dowiedziałam się,że nie mogę mieć dzieci to nie zabezpieczaliśmy się z Nathanem .Ale nie no przecież to jest niemożliwe.Na pewno się zatrułam albo to związane ze zmianą klimatu czy coś.Jednak poszłam do Meg,by z nią pogadać
-Meg,okres mi się spóźnia- walnęłam z grubej rury
-Znaczy jak?To jest możliwe?
-No sama nie wiem,cały dzień mnie mdli
-A ile ci się okres spóźnia?
-Ponad tydzień
-Lecimy do apteki po test albo nie do lekarza!
-Ale już?
-A na co ty chcesz czekać?
-Nie rób mi nadziei
-Może nie robię,wiesz lekarze nie są nieomylni
-Ee,na pewno się czymś zatrułam
-Nie sądzę,jadłam to co ty i nic mi nie jest
Wybiegłyśmy z pokoju najszybciej jak mogłyśmy.Chłopaki nie wiedzieli o co chodzi,ale nie chciałam im mówić,bo nie miałam przecież pewności.
-A im co?-pytał Max
-Ki...-nie zdążyli mnie nawet zawołać,tak szybko wybiegłyśmy,zamówiłyśmy taksówkę.Czekałyśmy aż przyjedzie.Nagle Meg złapała mnie bardzo mocno za ramię
-Ej,co jest?
-Jakiś skurcz,nie wiem,boli
-Zadzwonię po karetkę
-Nie już mi przechodzi
Była dopiero w 3 miesiącu więc te skurcze to za szybko chyba.Pojechałyśmy szybko do lekarza,wepchałyśmy się bez kolejki.Nie mogłam czekać.Pojawiła się nadzieja!


Skoro chciałyście to proszę bardzo,piszę dalej i mam nadzieję,że podoba się wam ten rozdział ;D Proszę o szczere komentarze i dziękuje za dotychczasowe , pozdrawiam ;***