środa, 29 lutego 2012

Rozdział 32

...A ona całowała się...z dziewczyną.Jezu jak ja mam powiedzieć o tym Jayowi?Nie dość,że ta cała Alice jest lesbijką to jeszcze narkomanką.Przecież on się załamie.Ale muszę powiedzieć,jest moim przyjacielem,nie chcę by się rozczarował,wiem,że go to zaboli,ale trudno.Poszłam do chłopaków,o Roksanie zdążyłam zapomnieć,narkotyki wyrzuciłam gdzieś po drodze.Przez całą drogę układałam to co mu powiem,ale jak do niego podeszłam to zapomniałam
-Jay,możemy pogadać?-nie chciałam mu o tym mówić przy chłopakach
-Jasne-odeszliśmy na bok
-Bo...ta Alice... ona jest lesbijką i chyba narkomanką
-No ty sobie chyba żartujesz?
-Nie,jak wychodziłam z pokoju to szła przede mną i z kieszeni wypadł jej woreczek z jakimś świństwem a jak się odwróciłam to zauważyłam jak całuje się z dziewczyną.Wiem,że cie to boli,ale musisz o tym wiedzieć
-Nie kłam!To na pewno nie była ona!Naprawdę nie chcesz,żebym był szczęśliwy?!
-Nie kłamie!Chcę żebyś był szczęśliwy,ale musisz znać prawdę a co teraz zrobisz to twoja sprawa,ja musiałam ci o tym powiedzieć-wtedy Jay gdzieś pobiegł a ja poczułam się winna i nie było mi z tym łatwo ale pomyślałam,że jak bym mu nie powiedziała to było by gorzej,poszłam do stołu gdzie chłopaki żywo o czymś dyskutowali ale gdy podeszłam nastała cisza
-A co z Jayem?
-No i tu jest właśnie problem
-To o czym wy rozmawialiście?
-Bo ta Alice jest lesbijką i jak ją mijałam to narkotyki wypadły jej z kieszeni
-Jak on zareagował?
-No jak widzieliście,mówił,że kłamie i gdzieś pobiegł a ja czuję się winna całej tej sytuacji
-Nie jesteś niczemu winna,prędzej czy później by się dowiedział,tylko że potem mogło by być gorzej
-Ale zastanawia mnie jedno,po co dała mu swój numer?
-Ja mam na to pewną teorie
-Jaką?
-Może chciała go oszukać na kasę,żeby mieć na dragi
-No może,a o czym wy gadaliście zanim przyszłam
-A....że zostajemy tu jeszcze tydzień
-Naprawdę?To super!A co będziemy dzisiaj robić?I co z Jayem?
-No dzisiaj...to idziemy na jakiś wywiad.A Jay też ma z nami iść więc na pewno przyjdzie,on musi pobyć trochę sam,uspokoi się i mu przejdzie
-A to zostawicie mnie samą?
-Co?Ty idziesz z nami to wywiad promujący nową piosenkę a przecież z nami ją śpiewałaś więc też musisz udzielić wywiadu,potem będzie jakaś sesja zdjęciowa
-Super a my z Meg byśmy jeszcze połąziły po sklepach,co?
-No jasne,w końcu jesteśmy w światowej stolicy mody
Z perspektywy Jaya
Teraz już sam nie wiem,Kinga chyba jednak nie kłamała,zaraz pójdę ją przeprosić.Strasznie mi głupio.Muszę zapomnieć o Alice,ale coś czuję,że łatwo mi nie będzie


Tak wiem,że nudny. I mam do was takie pytanie.Bo ostatnio mam coraz mniej wejść,komentarzy też niewiele i chciałam zapytać czy powinnam pisać dalej czy już wystarczy?Bo żeby pisać dalej to nie ma problemu,bo pomysłów mi akurat nie brakuje a żeby skończyć to też bym miała pomysł.O odpowiedzi proszę w komentarzach ale rozdział też komentujcie ;D

wtorek, 28 lutego 2012

Rozdział 31

Dalej z perspektywy Jaya
No ja nigdy nie znałem tego uczucia.Zakochanie-to słowo było mi obce,do czasu.Wyszedłem z tego pomieszczenia,ale przed oczami miałem tylko ją,miałem jej numer,ale co z tego?Mam zadzwonić czy nie?Może dała go mi tylko po to,żebym się odczepił.Sam już nie wiem co robić,idę do chłopaków
Z mojej perspektywy
Ja dalej nie wierzę w to co się wydarzyło!Ale powoli to do mnie dociera.Hmm...będę żoną,matko jak to brzmi!Ale kogo będę żoną!Nathana!I to brzmi już dużo lepiej.Poszłam się szybko ubrać.Nath już wstał,też poszedł się ubrać,zeszliśmy na dół na śniadanie,gdzie spotkaliśmy już wszystkich.Podbiegła do mnie Meg machając mi pierścionkiem przed twarzą,rzuciłam się jej na szyję,cieszyłam się tak jak ona.Ale zauważyłam,że Jay jest jakiś dziwny,jak nie on
-No Jay opowiadaj
-Ale o czym?
-Masz mnie za głupią?Może oni nic nie zauważyli,ale ja widzę,że coś się dzieje,słucham
-Chyba się zakochałem-powiedział niepewnie
-No nie to jakaś epidemia z tą miłością?-pytali Max
-Nie bój się,też się "niedługo zarazisz tym wirusem"
-No to świetnie,jaka ona jest?
-Blondynka,piękna,pracuje tu w hotelu
-A jak się poznaliście?
-No i to jest bardzo dziwna historia,bo obudziłem się w schowku na szczotki,drzwi były zamknięte ale ona mnie uratowała,dała mi swój numer,ma na imię Alice
-A z tym schowkiem?Co ty tam robiłeś?-zapytałam a wtedy Siva wybuchł śmiechem
-Stary,nie pamiętasz?
-No jakoś nie
-Bo byliśmy trochę napici i zaczęliśmy się przepychać ale wtedy ja zobaczyłem taką piękną brunetkę i cię gdzieś popchnąłem jak widać do schowka
-Wiesz co ,w sumie to jestem ci wdzięczny,ale co ja mam zrobić?
-Masz jej numer,zadzwoń do niej wieczorem i zaproś ją gdzieś-mówiłam
-Myślisz,że to takie łatwe?Jesteś dziewczyną i łatwo ci mówić,a jak ten numer to mi dała tylko na odczepnego?
-A myślisz,że jak dziewczyna chce poderwać chłopaka to to jest niby prostsze?Skoro dała ci swój numer to też liczy na więcej,przecież gdyby jej nie zależało to nie dała by ci numeru,bo się nie znacie a poza tym widziała cię pierwszy raz na oczy
-No może tak jest.Ale z podrywem to wy macie łatwiej
-No my mamy gorzej,bo to głupio jak dziewczyna ma zagadać do chłopaka
-No,nie jest łatwo się przełamać i zrobić pierwszy krok-odezwała się Meg
-Dobra,dobra,skończcie już tę dyskusję,gadaj która to!
-O właśnie tam idzie!
-Ee,ładna
-Powiem,że przeciętna,ale dla was wszystkie są ładne-powiedziałam i wstałam od stołu,poszłam do pokoju po telefon,bo go zapomniałam a Roksana jeszcze nie wiedziała,że jestem zaręczona,musiałam do niej natychmiast zadzwonić,ale nie odbierała.Wychodząc z pokoju natknęłam się na tą dziewczynę,w której zakochał się Jay
-Halo !Coś pani wypadło!-mówiłam,bo zauważyłam,że coś zgubiła,dopiero potem zorientowałam się,że trzymam w ręku woreczek z jakimś narkotykiem,popatrzyłam w jej stronę a ona....


Przepraszam,że taki beznadziejny,ale po pierwsze brak weny a po drugie zdołowałam się dzisiaj,bo dowiedziałam się kilku rzeczy o których wolałam nie wiedzieć i niestety wpłynęło to na mój humor.Ale mimo wszystko zachęcam do komentowania.Może jutro będzie lepszy,postaram się

poniedziałek, 27 lutego 2012

Rozdział 30

Z perspektywy Nathana
Bardzo długo to planowałem ale zdecydowałem się,bałem się tylko,że się nie zgodzi,ale na całe szczęście powiedziała te magiczne"tak",strasznie się cieszę.
Z mojej perspektywy
Ja bym się tego nigdy nie spodziewała!Ale czy to nie działo się nieco za szybko?Nie!Najwyżej potem będę żałować,ale trzeba żyć chwilą!A co do Natha to jest bardziej cwany niż myślałam.Pierścionek po który poszłam z Tomem tak naprawdę był dla mnie,nieźle sobie to wykombinował
-Gratulujemy młodzi!
-Nawet nie wiecie jak się cieszę!-powiedziałam jednocześnie z Nathem
-Przepraszam mogę na słówko?-podeszła do mnie jakaś dziewczyna,która również występowała w teledysku
-Przepraszam was na chwilkę- powiedziałam i odeszłam
-Co ty sobie wyobrażasz?-pytała
-Chyba nie rozumiem o co ci chodzi?
-Jak to o co?Jeszcze pytasz?!Odpierdol się od Nath'a,bo stanie ci się krzywda
-Myślisz,że jesteś w stanie mnie zastraszyć?
-Tak,bo inaczej naprawdę tego pożałujesz- pociągnęła mnie za włosy i przycisnęła do ściany
-Nie boję się ciebie
-Będziesz tego żałować!!
Wróciłam do chłopaków,nie mówiłam nic chłopakom.Poszliśmy do hotelu,przy okazji trochę zwiedzaliśmy,Paryż był przepiękny!W hotelu urządziliśmy małą imprezkę tylko chłopaki,ja i Meg,która dojechała do nas po południu,bo jej siostra właśnie urodziła synka.Dużo wypiliśmy,bo przecież mieliśmy okazję.Alkohol trochę uderzył nam do głowy,bo zaczęliśmy tańczyć kankana.Później gadaliśmy,śpiewaliśmy aż przyszłą do nas obsługa hotelu
-Proszę o ciszę!! I proszę ściszyć tą muzykę!!
-Dobrze,spokojnie
Do 4.00 w nocy się bawiliśmy.Rano obudziłam się na Nathanie,nie miałam na sobie nic,więc chyba nie było trudno się domyślić co się działo
Z perspektywy Jaya
Rano obudziłem się w jakimś obcym mi pomieszczeniu,nie był to mój pokój.Chwilę potem zorientowałem się,że znajduję się w hotelowym schowku na szczotki.Ale co ja tu do cholery jasnej robiłem?Byłem uwięziony,drzwi były zamknięte,wpadłem w panikę,zacząłem walić w drzwi,ale bez skutku.Czekałem na "ratunek" około dwóch godzin,chyba i w końcu ktoś wszedł,weszła piękna długowłosa blondynka,bardzo seksowna,boże ja się chyba zakochałem.Przeczytałem na plakietce,że ma na imię Alice.
-Hej,ja jestem Jay
-Ja Alice, a co tu robisz?
-Tego sam nie wiem
-Dobrze,ale musisz stąd wyjść jak najszybciej,to pomieszczenie dla personelu,nikt inny nie ma prawa tu przebywać
-Dobrze,już wychodzę,zobaczymy się jeszcze kiedyś?-musiałem palnąć jakąś głupotę przecież inaczej nie byłbym sobą
-Może dasz mi swój numer-powiedziała ku mojemu zaskoczeniu
-Jasne - podyktowałęm jej numer
Ale byłem szczęśliwy!


Ten rozdział wymyśliłam dzisiaj na lekcji fizyki,strasznie baba zanudzała... Mam nadzieję,że się podoba,bo jak nie to zmarnowałam lekcje i nic z tego nie mam ;D Zachęcam do komentowania ;D Ah i dziękuje,że mam już 1000 wejść!!Naprawdę nie spodziewałam się i dzięki za wszystkie dotychczasowe komentarze, tylko dlatego,że komentujecie to piszę dalej .A moje koleżanki nie rozumieją dlaczego ja ich tak kocham!!Wszystkie moje koleżanki kochają się w One Direction a ja jestem inna,ale dobrze mi z tym ;D

niedziela, 26 lutego 2012

Rozdział 29

Dziś moje urodziny.Wstałam,Nath'a obok nie było.Za to było pięć bukietów kwiatów na biurku i torebka a w niej T-shirt. Ucieszyłam się z prezentów.Postanowiłam się ubrać.Otworzyłam szafę a tam co?Szok!Była tylko jedna sukienka-mini w panterkę i zwykłe czarne szpilki. Dobra a gdzie reszta ciuchów?Poszłam do łazienki,by się ubrać a tam kolejny szok.Zniknęły wszystkie moje kosmetyki,został tylko tusz do rzęs.Co tu się do cholery dzieje?Wyszłam z pokoju.Na korytarzy były usypane z płatków róż strzałki,zeszłam tak jak prowadziły strzałki,które doprowadziły mnie do helikoptera,wsiadłam ale był tam tylko pilot,który na dodatek nie chciał mi powiedzieć dokąd lecę.Wysiadłam i doznałam kolejnego szoku.Ja byłam w Paryżu!Ale dalej nie miałam pojęcia co tam robię
-Kinia-usłyszałam głos chłopaków,odwróciłam się
-Czy ktoś mi wytłumaczy co ja tu robię?
-A co nie podoba ci się,bo helikopter jeszcze nie odleciał
-Podoba,nawet bardzo
-Dobra,teraz cię porywamy
-A dokąd?
-Porywacze nie mówią dokąd kogoś porywają a my inni nie jesteśmy
-Zamknij oczy
Zamknęłam,jak prosili.Gdzieś mnie prowadzili
-Możesz już otworzyć
-Ok,gadać gdzie jesteśmy
-Studio nagraniowe
-Obiecałaś,że z nami zaśpiewasz nie pamiętasz?
-Pamiętam,tylko do tej poty sądziłam,że żartujecie
-My nigdy nie żartujemy
Dali mi tekst,zaśpiewałam,było świetnie a to studio nagraniowe..olbrzymie,nigdy wcześniej nie byłam w takim miejscu.
-To co teraz?
-Jak to co?Teledysk
-Fajnie,w końcu zobaczę jak się kręci teledyski
-Nawet w nim wystąpisz
-Co??Teraz to żartujecie naprawdę,tak?
-Teraz znowu mówimy serio
Kompletnie mnie zatkało.W tym teledysku to po prostu była "impreza".Nie musiałam więc nic udawać,ale nie pokazali mi scenariusza i nie wiedziałam co robić.W pewnym momencie Nathan uklęknął i wyjął pierścionek.Zdziwiłam się
-Co mam zrobić?Jak jest w scenariuszu?-wszyscy zaczęli się śmiać i wtedy dotarło do mnie,że to nie do teledysku
-Wyjdziesz za mnie?-zapytał
-Tak!-odpowiedziałam szybko,żeby się przypadkiem nie rozmyślił



Do tego rozdziału był mi potrzebny rozdział z karaoke ;D Ten rozdział wiele razy zmieniałam,ale w końcu jest i mam nadzieję,że się podoba,czekam na komentarze .Pozdrawiam  ;**

Rozdział 28

-Przykro mi,nie mam dla pani dobrych wieści
-Niech pan mówi
-Pani wada serca jest nieuleczalna,musi pani z tym żyć
-A całkiem niedawno inny lekarz mówił mi,że to mi przejdzie
-Niestety nie przejdzie
-Dziękuje,do widzenia
Mam z tym żyć?No wiedziałam,że łatwo nie będzie
-I co ci powiedzieli?
-Ta wada serca jest nieuleczalna-wtedy wszyscy bardzo mocno mnie przytulili
-Dziękuje wam za wsparcie,ale łatwo mieć nie będę
-Dasz radę,będziemy cie wspierać
-A gdzie Meg i Tom?
-Jeszcze... O już wychodzą
-I jak?
-Będziemy mieli córkę!-krzyczała szczęśliwa Meg
-To cudownie!A ty Tom co taki smutny?
-No ja się cieszę,tylko nie spodziewałem się,że zostanę ojcem
-Już niedługo to do ciebie dotrze
-Poczekacie na mnie,bo po wczorajszej rozmowie o dzieciach chciałam się przebadać i może ewentualnie...
-Jasne,że poczekamy
Po tej rozmowie dotarło do mnie jak bardzo chcę być matką,bałam się o tą wadę serca czy nie będzie przez to jakiś komplikacji
-Przykro mi,ale pani nigdy nie zostanie matką
-Czy to znaczy,że...?
-Tak,jest pani bezpłodna,przykro mi
Teraz kiedy ja pragnęłam dziecka okazało się,że nigdy go nie będę miała,wyszłam od ginekologa bez słowa,nawet "Do widzenia"nie powiedziałam,bo przecież i tak bym się z nią już nie zobaczyła
-To kiedy zostanę ojcem chrzestny,?-pytał Siva
-Nigdy!!-zaczęłam płakać
-Jak to?
-Nigdy nie będę matką,przepraszam chcę być sama-powiedziałam i pobiegłam do domu
-Nathan głupku biegnij za nią,ona ciebie potrzebuje!!-tak też zrobił,dogonił mnie jeszcze przy wyjściu z kliniki(czy szpitala zwał jak zwał)
-Nie przejmuj się,przecież możemy adoptować dziecko
-To nie to samo,zrozum!Nie rozumiesz co czuję!
-No tu masz rację,co mam zrobić?
-Nic nie możesz zrobić,ja też nic zrobić nie mogę...O Boże słabo mi-na te słowa Nath wziął mnie na ręce i zaniósł do domu w ciszy,pomogło mi to,w domu wszyscy już czekali,pocieszali mnie ale łatwo nie było



Taki smutny,ale następny będzie inny ;D


Rozdział 27

Z perspektywy Maxa
Ja dalej nie wierzę w to czego się dowiedziałem,to takie dziwne uczucie dowiedzieć się po tylu latach,że ma się siostrę,ale cieszę się,że prawda wyszła na jaw,szkoda mi Kingi,że dalej nie wie kto jest jej ojcem,ciekawe czy kiedykolwiek się tego dowie.
Z mojej perspektywy
Weszliśmy do domu,powiedzieliśmy chłopakom,że na pewno jesteśmy z Maxem rodzeństwem,nie wiedzieli jak się zachować,my też.Nathan poprosił mnie o rozmowę
-Czy to coś zmienia między nami?-pytał
-Ale ty jesteś głupi...
-Ach to dlatego
-Co dlatego?
-Bo jestem głupi to już ze mną nie chcesz być
-Przecież nie powiedziałam,że nie chcę z tobą być,ja tylko stwierdziłam,że jesteś głupi-pocałowałam go
Jak się tak całowaliśmy to zadzwonił mój telefon,ale jak ja go miałam odebrać skoro Nath nie przestawał mnie całować?
-Halo-powiedziałam i ugryzłam go
-Przepraszam-szepnęłam do niego
-My w sprawie tego pani wypadku
-I wiadomo już coś?
-No niestety nie,nikt nic nie wie,ale dalej będziemy zajmować się tą sprawą
-Dobrze dziękuje w takiej sprawie,do widzenia
-Kto to?A i masz ostre zęby-zaczął się śmiać
-To policja-również zaczęłam się śmiać
-I co?
-Rzecz w tym,że nic
Zeszliśmy na dół
-Wiecie co jedziemy z Meg do ginekologa i wiem,że to głupie ale pojedziecie z nami?
-No jasne,ale w siedmiu do jednego lekarza,to nie dziwne?
-Ee,większymi grupami się chodziło i w inne miejsca
-To wy pójdziecie do ginekologa a ja do kardiologa,zrobię te badania a potem też pójdę do ginekologa
Poszłam do kardiologa,bałam się tego co mogę usłyszeć...

sobota, 25 lutego 2012

Rozdział 26

Całą drogę jechaliśmy w ciszy,którą postanowiłam przerwać
-Max,ale czy to jest możliwe?Twoja mam była kiedykolwiek w Polsce?
-Jak miałem 4 czy 5 lat wyjechała na pół roku,byli z ojcem wtedy świeżo po ślubie
-Kurde,jeśli o wiek chodzi to to się zgadza
-Zaraz się wszystkiego dowiemy
Staliśmy już przed drzwiami do rodzinnego domu Maxa,otworzyła jego i być może moja matka.Max złapał mnie za rękę i wciągnął do środka
-Hej mamuś,powiedz nam tylko jedno czy to jest moja siostra?Czy jak miałem 4 lata to byłaś w ciąży i wyjechałaś do Polski,żeby urodzić?Mów prawdę!
-No dobrze,czas byś poznał prawdę,ale niech ONA wyjdzie-zabolało moja chyba matka mówiła o mnie z pogardą
-Nie ona zostanie,bo to jej dotyczy!
-No dobrze,ale nie mów ojcu
-Na razie nie wiem o czym mam nie mówić
-Miałam romans,zaszłam w ciążę,nie chciałam tego dziecka byłam w drugim miesiącu jak wyjechałam,wyjechałam po to,żeby urodzić,zostawiłam ją w oknie życia i wróciłam,nikt o tym nie wiedział więc wszystko było dobrze
-Mamo jak mogłaś?Ja cały czas myślałem że jestem jedynakiem!
-Chciałam twojego dobra
-Miałaś zamiar kiedykolwiek mi powiedzieć?
-Nie
-A kto jest moim ojcem?-zapytałam
-Wynoś się stąd!
-Powiedz jej!
-To nie jej sprawa!
-Mamo,nie rozśmieszaj mnie ona myślała,że ma normalną rodzinę ojca,siostrę a jej matka podobno umarła po jej narodzinach,zdajesz sobie sprawę z tego co ona czuje?Ma prawo znać prawdę!A pomyślałaś gdybym załóżmy był z nią zaręczony i przyszedł ci ją przedstawić a ty byś wiedziała ,że to twoja córka,milczałabyś?
-Wyjdźcie stąd!
Wyszliśmy,łzy same leciały mi po policzkach,przytuliłam się do mojego brata i pocałowałam go w policzek
-Dziękuje,w końcu znam swoją własną matkę
-A ja znam prawdę,że mam siostrę
-Wiem,że nie jest ci łatwo,mi też
-Jedźmy do domu
W aucie zasnęłam.Obudziłam się na rękach Maxa.
-Witam śpiąca królewno
-No hej,tak z czystej ciekawości czemu mnie niesiesz?
-Bo zasnęłaś a nie chciałem cię budzić



I jak wrażenia?To jednak prawda...ale co z ojcem? Zachęcam do komentowania ;D Mam nadzieję,że niedługo będzie 1000 wyświetleń ;D i tak nie spodziewałam się,że ktokolwiek będzie czytał tego bloga ale mile jestem zaskoczona,zaskakujcie mnie dalej xD

Rozdział 25

-Zabije cie!-krzyczał Max,czym mnie obudził,ale jak zwykle jakby tu nawet syrena alarmowa wyć zaczęła to mój Nath by nawet na chwilę się nie obudził,ale do tego już sie przyzwyczaiłam.Ubrałam jakąś koszulę Natha,bo we własnej szafie musiałabym długo szukać i wyszłam na korytarz, gdzie Max z klawiaturą ganiał Jaya.Zaczełam się śmiać.Ale Max dopadł Jaya i walnął go klawiaturą w głowę.
-Spokojnie,co się takiego stało?
-Jeszcze pytasz?On mi popsuł komputer!
-No przecież mówiłem ci,że go nawet nie ruszałem
-Nie kłam!
-Ej ja wczoraj sprawdzałam Twiteera na twoim komputerze
-I go popsułaś!
-Nie popsułam
-Tak,to czemu nie działa?
-Daj to ci go "naprawię"-komputer po chwili już działał
-Ale jak to?
-No normalnie,nic się nie stało po prostu właczyłam stan hibernacji,sądziłam,że wiesz jak to wyłączyć
-No nie wiedziałem
-No to Jayowi należą się przeprosiny
-Przepraszam stary,boli?
-Chcesz się przekonać?
-Nie
-Dobra,chodźcie na dół,zjemy coś
-Ale...
-No przecież ja coś zrobię
-A no chyba,że tak
Zrobiłąm amerykańskie naleśniki i poszłąm budzić mojego śpiocha,ale uparciuch nie chciał wstać,zaczełąm go całować to on odwzajemnił pocałunek ale spał dalej,jak tak można?Poszłam po Maxa i Sive.Wyciągneli go za nogi z łóżka.
-Ej,no delikatniej nie możecie?
-No ja próbowałam,nawet bardzo delikatnie ale nie pomogło
Zeszliśmy na dół i zjedliśmy.
-Kinga,jedziemy dziś do rodziców?
-Przydałoby się,mam dość tej niepewności
-Ja też
-To za pół godziny
-Za godzinę,nie jestem gotowa
-Przecież jesteś ubrana
-To,że jestem ubrana,nie znaczy że mogę tak wyjść !Zrozumiecie to wreszcie?


Takie sobie,następny powinien być ciekawszy :** Proszę o komentarze ;D

Rozdział 24

-Wstawaj śpiochu,sto lat!-wlecieliśmy do pokoju Maxa,który jeszcze spał
-Ej,co się dzieje?
-Najlepszego!
-Pamiętaliście,że to dziś?
-Jak moglibyśmy zapomnieć
-Ubieraj się mamy dla ciebie prezent ale musisz z nami iść
-Ale dokąd?
-Teoretycznie niedaleko,za 10 minut na dole
Był nawet wcześniej,co było dla mnie nie zrozumiałe.Jak można się wyszykować w 5 minut?Poszliśmy,po 15 minutach byliśmy koło stadionu.
-To twój prezent-mówiła Meg
-Kto wpadł na ten pomysł?
-Ja-przyznałam się
-Kocham cię-posłałam mu uśmieszek
-Tylko musicie mnie z Nathem rozdzielić
-To zrozumiałe w końcu gra City z United
Usiadłam między nimi i czułam się jakbym była między młotem a kowadłem.Cały czas myślałam tylko,żeby żaden z nich nie zapytał której drużynie kibicuje,ale nie pytali.Na moje szczęście mecz skończył się remisem 1:1.Potem poszliśmy na piwo.Tylko Meg zamówiła sok,wszyscy na nią dziwnie popatrzyli
-Ej,są moje urodziny a to rzadkie wydarzenie zamówimy ci coś
-Nie mogę.I najwyższy czas by wam o czymś powiedzieć,jestem w ciąży
-Co będę ojcem?-mówił z niedowierzaniem Tom
-No stary gratuluje
-Najwyższy czas
-Gratulacje
-A czy mogę liczyć,że będę matką chrzestną?-zapytałam
-A zgodziłabyś się?
-No jasne
-A wy kiedy się zdecydujecie?
-Yyy...
-Nie myśleliśmy jeszcze o tym
-Ale nie chcecie czy jak?
-Nie,no chcemy,znaczy ja przynajmniej ale moim zdaniem jest jeszcze trochę za wcześnie,mam dopiero 18lat w dodatku nie skończone i mam jeszcze czas na dzieci
-Ja też chce-mówił Nath tak jakoś dziwnie się szczerząc
Prawdę mówiąc myślałam o dziecku,bardzo poważnie ale mam wadę serca i nie chciałabym żeby dziecko miało coś takiego przeze mnie,bo wiem co to za ból ale pogadam o tym z Nathanem a poza tym mamy iść do lekarza i może on coś poradzi, bo coraz częściej mam jakieś napady duszności i te kłucie w sercu to nic przyjemnego ale mam przyjaciół i wspaniałego chłopaka,którzy mnie wspierają,że ból jest mniej odczuwalny a nawet jeśli go odczuwam to dzięki nim się tym nie przejmuje.



Takie nudne...Chciałam wam bardzo podziękować za to,że pojawiają się komentarze co jest dla mnie bardzo ważne i daję mi siłe by pisać dalej.Wczoraj miałam 250 wejść,dzisiaj trochę mniej ale co mnie zaskoczyło miałam 3 wejścia z Ukrainy,jedno z Rosji i 15 ze Stanów Zjednoczonych ;D
Zachęcam do komentarzy i podkreślam,że naprawdę staram się by wam się to opowiadanie podobało mam nadzieję że to docenicie ;**

piątek, 24 lutego 2012

Rozdział 23

Wbiegł na scenę,okazało się,że mają tu koncert
-Kinga chodź do nas!
Wbiegłam na scenę i zaczęłam śpiewać razem z nimi.Widziałam zazdrość ich fanek.Koncert trwał około 2 godzin.Zeszliśmy ze sceny,bili nam brawo.ę
-Ale było świetnie,aż szkoda,że jutro już wracamy
-Halo!-usłyszałam głos Roksany
-No gdzie byłaś?
-Na policji
-To wiemy,dlaczego?
-Ponoć napadłąm na jubilera
-A kto to zrobił?
-Daniel.A kto inny mógłby?
-A czemu ciebie podejrzewali?
-Bo doniósł na mnie,bo z nim  zerwałam
-Słusznie zrobiłaś
-A my jutro wracamy
-Szkoda...
Pochodziliśmy jeszcze trochę po mieście,narysowałam serce na piasku ale morze je zmyło.Zrobiło mi się smutno,jak zawsze gdy pobyt nad morzem dobiegał końca ale inni też byli smutni.Nikt nie chciał wracać,morze miało takie coś,że chciało się tam być jak najdłużej,ale wszystko kiedyś się kończy.W domu spakowałam się,tradycyjnie musiałam dokupić walizkę,bo rzeczy mi się nie mieściły.Wieczorem poszliśmy po raz ostatni nad polskie morze akurat był zachód.Widok przepiękny.Morze wyrzuciło na brzeg bursztyny,zbieraliśmy je.Rano wszyscy niechętnie wstali i pojechaliśmy na lotnisko, w Londynie byliśmy już o 9.00 .Wróciliśmy do domu.Akurat jutro miały być urodziny Maxa a my nie mieliśmy prezentu ale wpadłam na pewien pomysł,kupiłam bilety na mecz Manchester City vs.Manchester United. Max poszedł spać,skorzystaliśmy z okazji i postanowiliśmy upiec tort,skończyło się jednak całowaniem i rzucaniem mąką.Goniłam Nathana i poczułam coś w rodzaju ukłucia w sercu,nagle wszyscy znaleźli się koło mnie.
-Kochanie,co ci jest?
-Mam wadę serca od urodzenia,lekarz mówił,że z wiekiem to przejdzie ale nie przeszło.Daj mi wody.
-A lepiej ci już trochę?
-Tak-rzuciłam ich mąką
-Ale i tak pójdziemy do lekarza
No jakimś cudem upiekliśmy ten tort,truskawkowy,mniam

Może być?A zdradzę wam tajemnicę,że z wadą serca akurat nie zmyślałam na prawdę mam i łatwo nie jest.Czekam na komentarze :D i bardzo dziękuje za te które już otrzymałam nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy :) pozdrawiam :**

Rozdział 22

Poszliśmy na imprezę do pierwszego lepszego klubu.Wszyscy świetnie się bawili.Cały czas tańczyłam z Nathanem,byliśmy nierozłączni.Nawet Tom z gipsem świetnie się bawił,ale potem zauważyliśmy,że sam siedzi smutny przy barze,podeszliśmy do niego.
-No stary,co się dzieje?
-Tęsknie za Megan i planuje się jej oświadczyć tylko nie wiem czy się zgodzi
-Gratuluje,i na pewno się zgodzi
-Tak sądzisz?
-Jasne.A masz już pierścionek?
-Nie,właśnie miałbym prośbę,czy poszłabyś ze mną do jubilera i wybrała jakiś ładny,masz świetny gust
-Jasne,że pójdę,chętnie
-Może jakiś proszek albo tabletki na lepszy humor?-podszedł do nas jakiś typ
-Sorry,nie ten adres
-A ty lala?
-Nie i odejdź stąd!
-Spokojnie lala,wrzuć na luz
Zrobił jak kazałam,potem mnie olśniło,że to był kolega Damiana,czy ja się kiedyś uwolnię od niego?Potem od razu poszliśmy po pierścionek.Wybrałam taki złoty z małym diamentem
-Sama chciałabym taki kiedyś dostać-powiedziałam
-Poczekaj a zobaczysz,że dostaniesz
-Pożyjemy zobaczymy
-To co idziemy do domu?
-Tak,cały dzień tańczyłem,jestem padnięty
-A co jutro robimy?
-Plaża
Dzień później
-No to idziemy
-Za 3 godziny wiesz gdzie-Max kierował te słowa do Nathana
-O co chodzi?
-Niespodzianka
Poszliśmy sama nie wiem gdzie,dotarliśmy do takiej jakby skałki,wszędzie było pełno świeczek.Było naprawdę romantycznie.Te 3 godziny strasznie szybko zleciały Potem byliśmy już na plaży.
-O imprezka! Słyszysz grają "Glad you came"
Wtedy zaczął gdzieś biec
-A ty dokąd?

Rozdział 21

Obudziłam się w nocy,podeszłam do okna i usiadłam na parapecie.Strasznie padało wpatrywałam się w krople spływające po szybie.Nagle zachciało mi się pić.Po cichutko wyjdę do kuchni,napiję się i wrócę,nawet nikt nie zauważy.Tak taki miałam przynajmniej plan.Ale przy schodach potknęłam się o coś,przeturlałam całe schody.
-Ałłłłłła - usłyszałam czyjeś jęki,rozejrzałam się ale było ciemno i nic nie widziałam
-Obok-naprowadzał mnie głos
-Matko święta Tom żyjesz?
-Tak, jakoś
-Przepraszam,nic ci nie jest
-Ręka mnie strasznie boli a tak wogóle to gdzie szłaś,tak z czystej ciekawości?
-Do kuchni,a ty?
-Do łazienki.
Nagle z pokoi wybiegli wszyscy,zapalili światło
-Co się dzieje?-pytali zaspani
-No,mały wypadek nastąpił
-Kinga no ciebie nawet na chwilę z oczu spuścić nie można
-Oj przestań
-No co może nieprawdę mówię?
-Halo!Ja tu cierpię!
-Zadzwoń na pogotowie
-O 3.00?Myślisz,że przyjadą?
-Muszą,dzwoń!
Przyjechali po upływie pół godziny.
-No pzrykro nam,ręka jest ewidentnie złamana,zakładamy gips
-A na jak długo?
-Miesiąć co najmniej
Założyli mu gips,nie było sensu już się kłaść spać
-To co z dzisiejszej imprezy nici?Wracamy
-Nie ma mowy!-zaprotestował Tom
-Ja mam zamiar się bawić z ręką w gipsie czy nie,to nie ma znaczenia
-Jesteś pewien?
-Tak,wstrząsu mózgu chyba nie mam więc wiem co mówię!



Tak wiem,że Kinga to oferma,ale ja też taka jestem :D Mam nadzieję,że wam się podobał rozdział

Rozdział 20

-Dobra skończmy już tą dyskusję,co się stało to się nie odstanie
-To chodźmy do domu,zostawicie bagaże i pójdziemy na plażę,co wy na to?
-Spoko
Poszliśmy,okolica była piękna.Weszliśmy do domu,zatkało mnie,wszystko wyglądało na naprawdę drogie,skąd ona miała na to wszystko kasę?Zostawiliśmy bagaże,wzięliśmy stroje i poszliśmy nad morze.Położyłam się na piasku,ale długo tak nie poleżałam,bo podleciał do mnie Nath i wziął na ręce,zaczął biec
-Chyba wiem co chcesz zrobić
-Nie powstrzymasz mnie
-Ja nawet nie próbuje
Wbiegliśmy do morza,całowaliśmy się.Potem jak wyszliśmy to zauważyliśmy śpiących Sivę i Maxa,wylaliśmy na nich po butelce wody,no przecież nie chcieliśmy żeby dostali udaru czy czegoś w tym rodzaju,to było dla ich dobra a oni nie potrafili tego zrozumieć i zaczęli nas ganiać .Chyba przebiegliśmy wtedy całą plażę,ale dopadli nas,wzięli na ręce i wrzucili do morza.
-Zemsta!-krzyczeli
Szybko wybiegliśmy i teraz my ich ganialiśmy
-Dobra,rozejm.Mam dosyć-mówił zdyszany Max
-Chodźcie do reszty,bo będą nas szukać
Ale biegli do nas Tom i Jay,wyraźnie przerażeni
-Co jest?
-Bo Roksanę zabrała policja
-Co?Dlaczego?
-Nie wiem,powiedzieli,że dowiemy się czegoś z tej gazety ale to jest po polsku
-Daj mi to!
-I co?
-No piszę,że ktoś dokonał napadu na jubilera,zginęło sporo rzeczy wartych w sumie około miliona
-A co ona ma z tym wspólnego?
-Też bym chciała się tego dowiedzieć,mam już dosyć jej problemów
-Nie chciałbym nikogo osądzać ale to mogło by tłumaczyć te drogie meble
-Nawet tak nie mów,nie chcę nawet myśleć,że ona mogła by zrobić coś takiego
-Ja też
-To nie ona
-Na pewno ktoś ją wrabia!
-Oby tak było


Czym jeszcze zaskoczy Roksana? Hmmm... Nie wiem jak będzie z nowymi rozdziałami bo kończą mi się ferie a z nauką też średnio mam mnóstwo popraw ale gdy tylko będę mogła to będę dodawać nowe rozdziały ale na pewno będzie to rzadziej niż teraz.Mam nadzieję,że się podoba,bo naprawdę staram się jak mogę,żeby było ciekawe,ale czy wychodzi?

czwartek, 23 lutego 2012

Rozdział 19

Budzik zadzwonił o 3.00.
-Co się dzieje?
-Śpij!
-Która godzina?
-3.00
-Ale przecież samolot mamy o 5.30
-Nie znasz mnie?
-No znam znam.Obudź mnie o 4.30
-Jak nie zapomne
Poszłam się szykować a Nath`a budzić nie musiałam,bo sam wstał.Mi lot zleciał na całowaniu się z Nathanem a chłopaki podziwiali widoki,niestety Meg nie mogła z nami lecieć,bo jej siostra miała niedługo rodzić.Najbardziej zachwycał się Siva,z czego wszyscy się śmiali. Wylądowaliśmy.Roksana już na nas czekała.Ale zdziwiłam się,bo była już w 3 miesiącu ciąży a brzucha nie było widać,wystraszyłam się.Przywitaliśmy się.
-Możemy same pogadać?
-Co z ciążą?
-Będziesz zła
-Być może,mów!!
-Usunełam!
-Czemu?Cieszyłaś się przecież!A teraz już nigdy nie zostaniesz matką!
-Przepraszam
-Mnie nie musisz,przeproś samą siebie
-Ej dziewczyny co jest?
-No powiedz im
-O czym?
-Usunęłam dziecko
-Co?!
-Dlaczego?
-Namówił mnie ojciec i Daniel a ja chciałabym być po prostu szczęśliwa
-Dziecko by ci w tym nie przeszkodziło
-Wręcz przeciwnie
-Nawet nie wiecie jak żałuje
-Trochę za późno
-Tak,wiem,że czasu nie cofnę,choć bardzo bym chciała....

Spodziewaliście się tego co zrobiła Roksana?

Rozdział 18

Obudziły mnie jakieś piski,natychmiast poszłam to sprawdzić i ujrzałam całującego się Toma z jego dziewczyną
-O przepraszam,ale usłyszałam piski i chciałam sprawdzić co się dzieje
-Nie zostań,to Megan(tak wiem,że jego dziewczyna nazywa się inaczej ale tu mało rzeczy się zgadza,musicie się z tym pogodzić i spróbować z tym żyć :) )
-Hej,miło,że w końcu cie poznałam
-Mi również,Tom wiele o tobie opowiadał
-Naprawdę,a mi niewiele o tobie mowił
-Zaprzyjaźnimy się?
-Chętnie
Co oni wszyscy z tą przyjaźnią ze mną?Ale Meg od razu wydała mi się miła i fajna.Poszłyśmy do kuchni pogadać na spokojnie,bez chłopaków.Gadałyśmy o wszystkim i o niczym,ale tak właśnie zaczyna się przyjaźń.
-Jakie plany na dziś?
-No może basen?A potem pakować się
-A co ty baba?Ile to się spakować?5 minut i już
-5 minut?-obie z Meg wybuchłyśmy śmiechem
-A z tym basenem to ja mam 2 problemy
-Jakie?
-Brak stroju
-Ja ci jakiś pożycze a potem skoczymy na zakupy
-Zakupy...
-A drugi?
-Nie umiem pływać
-Też problem,Nathan niech cie nauczy
Na basen pojechaliśmy ,bo nasi chłopcy doszli do wniosku,że po drodze jest za dużo sklepów a teraz gdy jest jeszcze Megan to dopiero by musieli łazić po sklepach.Nie rozumiem jak można nie lubić zakupów?Na basenie przebrałam się i poszłam do chłopaków,którzy już czekali.Ale oczywiście było ślisko,pośliznełam i wpadłam do wody ale Nath od razu za mną wskoczył i mnie uratował.Potem uczył mnie pływać,dosyć szybko się nauczyłam ale skoro miałam takiego nauczyciela...W domu zaczełam się pakować i ten odwieczny dylemat-co wziąć a co zostawić,ale jakoś się zdecydowałam

Rozdział 17

-Idziemy na miasto?
-O Jezu,zakupy...
-Oj przeżyjecie
-No dobra ale poświęcamy się tak dla ciebie,pamiętaj o tym!
Poszliśmy na lody,po drodze nie obyło się oczywiście bez fanek The Wanted
-O jejciu Nathan-krzyczały te lale,jak Nath to usłyszał to rzucił się na mnie,tak sadze,że to dobre określenie i zaczął całować a chłopaki krzyczeli "Gorzko"
-Zabrała go nam!
Hah takie sytuacje to była normalka i co najgorsze trzeba się było do tego przyzwyczaić! Dotarliśmy do budki z lodami
-To jakie chcecie?
-Zawsze miałam taki kłopot w dzieciństwie
-Ja też!
-Waniliowe-powiedziałam razem z Nathanem i Maxem
-Jacy wy dziwni jesteście,pistacjowe-mówił Siva
-A ty może normalny?
Karmiliśmy się z Nath`em nawzajem.
-Ładnie razem wyglądacie
-A właśnie kiedy poznam wasze dziewczyny?
-Jutro?-mówił wyraźnie ucieszony,że zapytałam Tom
-Chętnie, a reszta?
-My nie mamy-mówiła smutno reszta
-Słabo się staracie najwidoczniej
-No znaczy ja poznałem taką jedną ,wiesz Kinga o kim mowa...-mówił Seev
-Ej stary my o czymś nie wiemy?
-Faceci...czy wy oczu nie macie?
-No o kim mowa?
-O Roksanie
-Nic nie zauważyłem
-Wy ślepi jesteście
Potem połaziliśmy jeszcze po paru sklepach.Poszliśmy do sklepu Reeboka i tu złamał się Tom.Kupiliśmy sobie po parze wysokich rzecz jasna Reeboków i wyszliśmy.
-I ty nam to robisz?-mówił Jay
-Ej,no Reeboki musicie wybaczyć
-Jaka śliczna-powiedziałam przechodząc koło sklepu z torebkami
-Poczekajcie-powiedział Nath i za chwilę wyszedł z wymarzoną torebką
-Rozpieszczasz mnie
-Taki jest mój obowiązek albo przyjemność
-Już przestańcie,idziemy!

Rozdział 16

-Może karaoke?
-Skoro chcesz
-No musimy pośpiewać,bo wyjdziemy z wprawy-zaczęliśmy się śmiać
-To kto zacznie?
-A kto za proponował,Kinga,prosimy
-Ja?Ja fałszuje okropnie
-Przeżyjemy
-To co byś chciała zaśpiewać?
-No coś waszego rzecz jasna!
-Made ?
-Jeszcze pytasz?Uwielbiam to
- You could hurt with the words,
You could change my life,
You could tell me the truth,
It would cut like a knife but I won't let go
But I won't let go, but I won't let go

(...) Cause you know we are made for each other
Can't take that away, made for each other
Like sunshine and day, made for each other, I'm here to stay
Cause you know we are made for each other
I'm made for you, made for each other
Like stars and the moon, made for each other
We'll see it through (Cause you know we are made) 

Jak śpiewałam to chłopakom dosłownie szczęki opadły,tylko czy to dobrze czy to źle,hmm?
-Tak wiem,beznadziejnie śpiewam
-Co?
-Masz świetny głos!
-Gdzie ty się z nim uchowałaś?
-No w Polsce
-Nigdy nie lubiłem tego kraju
-Musisz zaśpiewać z nami jakiś kawałek
-No chyba sobie żartujecie!
-Czemu?
-Popsuje Wam to wszystko swoim głosem
-No raczej przeciwnie a z resztą nie dyskutuj,już postanowione.
Rano obudził mnie dzwonek do drzwi,szybko poleciałam je otworzyć.To była Roksana,cała zapłakana.
-Co jest?
-Mogę?
-Jasne,wchodź.
-Byłam powiedzieć ojcu,że jestem w ciąży i tak jak Daniel kazał mi usunąć ciążę albo mam już nigdy nie pokazywać mu się na oczy.
-Czy ich wszystkich pojebało?Powinien się cieszyć!Co zrobisz?
-Wyjeżdżam jeszcze dziś do Polski.Przyszłam się z wami pożegnać i spytać czy może byście do mnie nie przyjechali.Co?
-No jasne,że wpadniemy.A gdzie dokładnie?
-Będę mieszkać w Gdańsku,tylko Kinguś (lubię jak ktoś tak do mnie mówi :D ) nie mów ani ojcu ani Danielowi,proszę
-Dla mnie to zrozumiałe,czekaj zawołąm chłopaków.
-Nath,Max,Siva,Tom i Jay do mnie!Natychmiast!
Za chwilę byli już na dole,wszyscy zaspani.
-Dzień dobry kochanie,jest 7 rano i nie chciał być nie miły ale chciałem pospać więc proszę,żeby to było coś naprawde ważnego-mówił Nath na co ja go pocałowałam i "odsłoniłam" Ro  ,która stała za mną
-OoO siemanko,co się stało,dawno się nie widzieliśmy
-No ja właśnie do was w tej sprawie
-Dzieję się coś?
-No w pewnym sensie
-A możesz dokładniej?-dopytywał Siva
-Wracam do Polski
-Jak to?Dlaczego?
-Ojciec kazał mi usunąć ciążę albo zniknąć mu z oczu więc tak też robię ale mam nadzieję,że wpadniecie do mnie kiedyś,Kinga już się zgodziła
-No jasne i nie obraź się ale ten twój ojciec to tak do końca normalny nie jest
-Ah nie mówmy już o nim,muszę lecieć,za 2h mam samolot
-To może za dwa dni już przylecimy?
-Skoro chcecie tak szybko to zapraszam,adres wyślę ci smsem
-Będę czekać,pa kochana!
Pożegnała się z nami i wyszła

środa, 22 lutego 2012

Rozdział 15

Byliśmy już w domu a że nie było co robić to wpadliśmy na pomysł,że zrobimy sobie maraton"Piły". Uwielbiałam horrory a ten oglądałam setki raz więc raz jeszcze nie zaszkodziło.W pewnym momencie wyszłam do toalety a jak wróciłam to szok!Nikogo nie było!Ale nie przejełam się tym,pewnie sobie żarty robią,oglądałam dalej.Usłyszałam jakieś śmiechy na górze,poszłam to sprawdzić ale tam nikogo nie było więc ponownie zeszłam na dół a tam co-wszyscy na swoich miejscach i bardzo zainteresowani filmem.
-Gdzie ty tyle byłaś?
-Ja?A wy gdzie zniknęliście?
-Ej,my tu byliśmy cały czas
-Hmm,to,że na jakiś czas pamięć straciłam to nie znaczy od razu,że jesteście mi w stanie wszystko wmówić ale niech wam będzie
Zaczęliśmy ponownie oglądać a ja już obmyślałam plan zemsty.Wpadłam na pewien pomysł,no może nie był on zbyt błyskotliwy,ale musiałam im się jakoś odpłacić.Wyszłam znowu,poszłam na górę.Schodziłam tak cicho,by nie usłyszeli a że światło było zgaszone w całym domu nawet mnie nie zauważyli.Stanęłam za kanapą,na której oczywiście wszyscy siedzieli.
-I see you!-szepnęłam(tak wiem,że to nie z "Piły" ale też z jakiegoś horroru więc teoretycznie może być xD )
Ich reakcje-bezcenne.Jay wywalił miskę z chipsami,Max oblał się piciem,bo właśnie pił(hah przy okazji zemsta za wylanego szampana) Tom kopnął nerwowo w stół,Sivie wypadł z ręki pilot a Nathan zaczął krzyczeć.
-To tylko ja,jestem aż tak straszna?-powiedziałam i zapaliłam światło
-Nie rób tego więcej
-Ale wasze miny i reakcje,no bezcenne po prostu
-Ja ci kiedyś coś zrobię-mówił śmiejąc się Nath
-Hmm...a co?
-No nie bój się,mam mnóstwo pomysłów
-Przestań mnie w końcu straszyć!
-To oglądamy dalej?
-Pod warunkiem,że nigdzie się stąd nie ruszasz!
-No już nie muszę
Obejrzeliśmy tylko dwie części,bo oczywiście chłopaki to bez jedzenia długo nie wytrzymają i musieliśmy im zamówić coś do żarcia,dla Maxa oczywiście pizzę a dla Nath`a chińszczyznę inni nie byli wybredni i zamówili po prostu frytki,ja też.

Rozdział 14

Poszliśmy na policję.Jak ja nie cierpię tego miejsca...
-A więc proszę wszystko opowiedzieć,powoli i dokładnie-mówił policjant
-No to wyszłam z domu i chciałam przejść na drugą stronę,rozejrzałam się ale auta żadnego nie zauważyłam więc swobodnie zaczęłam przechodzić przez ulice i nagle poczułam silne uderzenie więcej nie pamiętam,bo obudziłam się dopiero w szpitalu
-Czyli mógł być to zamach,ma pani jakiś wrogów?
-Wrogów?Hmm..raczej nie,ja jestem bardzo pokojowo nastawiona do ludzi aczkolwiek mój chłopak gra w bardzo popularnym zespole i ma wiele fanek,które nie są zbyt miłe dla nas odkąd dotarło do mediów,że on ma dziewczynę ale nie sadze,żeby jakaś była zdolna do czegoś takiego,przecież nie przyniosło my jej to jakichkolwiek  korzyści
-No nie wiem,zajmiemy się tym.Na razie dziękujemy,jak będzie coś wiadomo to skontaktujemy się z panią
-Dziękuje,do widzenia
Szliśmy do domu,przechodziliśmy koło kiosku,zaciekawiła mnie pewna gazeta.Na okładce byłam ja podczas wypadku a obok mnie stojący i płaczący Nathan.
Nathan Sykes do wzięcia!!
Zaczełam czytać dalej
Uwaga!Dziewczyny!Dziewczyna Nathana Sykes'a(The Wanted)doznała wypadku!
Wiadomość z ostatniej chwili!Aktualna dziewczyna Nathana miała poważny wypadek i jest w śpiączce.Czyli co to oznacza?Nathan jest do wzięcia,bo na pewno nie przejmuje się jakąś tam dziewczyną,którą niedawno poznał a ona wyobraża sobie Bóg wie co! Także dziewczyny do dzieła a może akurat tobie się uda!
Nie powiem,zabolało.Ale i tak wiedziałam,że to co napisali to nieprawda.Nathan wyrwał mi gazetę,zobaczył numer do redakcji i od razu zadzwonił
-Kto pozwolił wypisywać pani takie bzdury?! Żądam sprostowania!!-krzyczał,no czy trzeba było więcej dowodów,żeby wiedzieć,że to co napisali to bzdury,ja i tak wiedziałam,że mnie kocha.
-Kim pan jest?
-No według pani Nathan Sykes "do wzięcia"
-A co to nieprawda co napisaliśmy?
-Nie,proszę to sprostować!!
-Dobrze,proszę spokojniej
-Inaczej się nie da,do widzenia
-Żegnam
-Wiesz,że i tak tego nie sprostują?
-Wiem,ale co szkodziło zadzwonić?
-Jak oni mogą?
-Musimy się przyzwyczaić,ale jakoś to przetrwamy,tych całych paparazzi i gazety
-Wiele już przetrwaliśmy,damy radę
-Jakie wy macie szczęście,że siebie macie-westchnął Jay
-Ej nie martw się też znajdziesz dziewczynę
-Z takim wyglądem?
-Ee no teraz to przeginasz mój drogi,jesteś przystojny ale dam ci pewną radę prostuj włosy,bo wtedy ci dużo ładniej i masz większe szanse,uwierz mi.

Rozdział 13




Z perspektywy Nathana
Pocałowałem ją i otworzyła oczy!!
Z mojej perspektywy
Otworzyłam oczy.Wszystko mnie bolało.Nie wiedziałam gdzie jestem i nie wiedziałam kim jestem!! Obok mnie było pięciu jakiś przystojniaków,nie miałam zielonego pojęcia kim oni byli,ale wydawali mi się znajomi.
-Kim jesteście?-pytałam
-Nie pamiętasz nas?
-No nie.
-Ojej,to po kolei.To jest Nathan-twój chłopak,to Max-prawdopodobnie twój brat,to Siva i Jay a ja jestem Tom,jesteśmy twoimi przyjaciółmi
Z perspektywy Nathana
Obudziłem ją moim pocałunkiem!!Ale ona mnie nie pamięta!!
Z mojej perspektywy
-A ja?Kim jestem?
-Tego nawet nie pamiętasz?
-Jesteś Kinga
Wszedł lekarz.
-Proszę wyjść.-powiedział dość ostro lekarz
Z perspektywy Nathana
-Ale...
-Proszę wyjść!!
Wyszliśmy.Bardzo cieszyłem się,że Kinia otworzyła oczy.Nareszcie!!
Z mojej perspektywy
-Świetnie,że jest pani już wśród nas-mówił lekarz
-Ale ja nic nie pamiętam
-Przebywała pani długo w śpiączce i to dlatego ale zostanie pani tu do jutra i będzie pani mogła wracać do domu,tam pamięć szybciej wróci.Ma po panią kto przyjść jutro?Nie może zostać pani sama przez jakiś czas,bo mogą wystąpić jakieś komplikacje ale miejmy nadzieję,że tak nie będzie.
-Mój chłopak chyba po mnie przyjdzie.-powiedziałam mimo,że nie wiedziałam nawet kim on jest,to było dziwne-mieć chłopaka ale go nie pamiętać.
Z perspektywy Nathana
I w końcu nadszedł ten czas-pojechaliśmy po Kinie,już nie mogłem się doczekać,żeby ją pocałować,przytulić,po prostu z nią być.Dojechaliśmy do szpitala,weszliśmy do sali,w której leżała a jej tam nie było i znowu strach.zamartwianie się.Wyszlismy na korytarz a ona wychodziła z toalety. Uff,co za ulga.
-Hej-powiedziała ale w jej głosie czuć było coś w rodzaju drżenia,najwidoczniej się bała w sumie to nie wiedziała kim jesteśmy więc to zrozumiałe.
Wzieła swoje rzeczy i wyszliśmy.
-Daj mi rękę.-i już wiedziałem,że to moja Kinia!!
-No co nie kochasz mnie już?-pytała
-Kocham jeszcze bardziej niż wcześniej wariatko!!
-No i po staremu-odezwał się Siva
-A powiedzcie mi wy jesteście ci no ... The Wanted,tak?
-Tak,czyżby ci pamięć wracała?
-Jakby...
-A dlaczego ja wogóle byłam w tym szpitalu?Co mi się stało?
-To przeze mnie!-odezwałem się,ściskając ją za rękę bardzo mocno
-Niemożliwe...
-Miałaś wypadek
-Jaki?
-Samochód cie potrącił
Z mojej perspektywy
Dotarliśmy prawie do domu.Zobaczyłam to miejsce,miejsce wypadku.
-To się tutaj stało,prawda?
-Tak,dokładnie
-Już wszystko pamiętam,Nathan wysłał mnie na zakupy,zobaczyłam gazety w których były zdjęcia Nath`a z tej bójki chciałam szybko przejść na drugą stronę i tamtego samochodu nie zauważyłam,potem pamiętam tylko silne uderzenie i dopiero szpital jak się obudziłam
-Nie rób tak nigdy więcej,patrz czy coś nie jedzie!
-Myślisz,że nie patrzyłam!?Patrzyłam,ale nic nie jechało
-Eee,trzeba to zgłosić na policję
-Znowu policja?
-Musisz
-Chcesz,żeby ten ktoś chodził bezkarnie na wolności. Przecież .... mógł cie ....zabić

Rozdział 12

Z perspektywy Nathana
Przyjechało pogotowie,zapakowali ją na nosze,tak można to nazwać.Widok okropny,była cała we krwi.Modliłem się do Boga by jej nie stracić,była dla mnie tak ważna.
-Możemy jechać z nią?-zapytałem zapłakany
-Przykro nam ale nie
-A do jakiego szpitala ją wieziecie?
-Na Honey Street(tak wiem,że takiej ulicy nie ma ale trzeba improwizować,mam nadzieję że wybaczycie :D)
-Dobra,wsiadajcie,szybko.-mówił spanikowany Max już odpalając samochód
Pojechali na sygnale
-Czy oni nie mogą jechać szybciej?!
-Spokojnie,będzie dobrze-uspokajał mnie Jay,który sam jeszcze był w szoku
Dojechaliśmy w końcu,zabrali ją gdzieś na jakąś sale.Nie chcieli nas do niej wpuścić
-Co robimy?
-Ja czekam,nie wiem jak wy
-My też
Wyszedł z pokoju jakiś lekarz
-Panie doktorze,co z moją narzeczoną?-tak powiedziałem,bo wiedziałem,że jak przetrwamy razem takie coś to się jej oświadcze
-Nie jest dobrze,jest w śpiączce,ale proszę być dobrej myśli,a teraz przepraszam śpiesze się
-Co ja narobiłem?!
-Spokojnie to nie twoja wina!
-To przez Ciebie!-usłyszałem głos jakiegoś mężczyzny,uderzył mnie,dość mocno w twarz,jak się okazało był to ojciec Kingi
-To nie jego wina!-chłopaki staneli w mojej obronie
-Pana krzyki nic tu nie zmienią!-i wtedy znów dostałem z pięści w twarz
-Co pan wyprawia?-krzykneła pielęgniarka,wtedy on sobie poszedł
-Wiecie co,jedźmy do domu
-Nic tu po nas.-chciałem zostać ale to nie miało sensu,nie mogłem jej nawet przez chwilę zobaczyć...
Z perspektywy Nathana
-Odwołałem nasze najbliższe koncerty-mówił Max
-Wy mogliście grać
-Ej,stary daj spokój
-Nie zostawimy ani ciebie ani Kingi
-Dla nas też ona jest ważna
-Koncerty nie zając,nie uciekną
-Dziękuje wam,pojedziemy do niej?
-Dobra,to chodźcie
Pojechaliśmy,ale dalej byliśmy tam zbędni.Wróciliśmy do domu,pustego domu,bez niej nie było tak samo.To była ciągła rutyna.Wtedy tak naprawdę wszyscy zdali sobie sprawę jak ta dziewczyna odmieniła nasze życie,to było dziwne,że jedna osoba może sprawić,że życie stało się piękniejsze.Jeździliśmy do niej codziennie a ona cały czas była w śpiączce.Lekarz mówił,że z dnia na dzień jej stan się pogarszał, przyznali,że to bardzo ciężki przypadek i że zrobili już naprawdę wszystko co mogli i że nie pozostaje nam nic innego jak czekać aż się obudzi. Minął tak miesiąc,najgorszy miesiąc w moim życiu,ciągły stres,strach. Nie mogłem spać po nocach cały czas o niej myślałem.Bałem się,że ją stracę,nie przeżyłbym tego.Nasza znajomość,no cóż była krótka ale bardzo intensywna, szybko zamieszkaliśmy razem, w dodatku ona nie była tylko moją dziewczyną ale i przyjaciółka a to było bardzo ważne,można było z nią pogadać jak z prawdziwym kumplem,potrafiła wszystko zrozumieć a jak nie rozumiała to przynajmniej starała sie zrozumieć. Ale zaraz dlaczego ja o niej mówię w czasie przeszłym?
Tradycyjnie pojechaliśmy do  niej,tym razem wpuścili nas do niej,ale mówili,że na  krótko.Przyznam,że zaczynałem tracić nadzieję.Siedziałem przy niej,patrzyłem,płakałem,nie wytrzymałem.Pocałowałem ją,być może już po raz ostatni a ona....

niedziela, 19 lutego 2012

Rozdział 11

Obudziłam się ale Nathana koło mnie nie było.Wziełam ciuchy i poszłam do łazienki,gdzie go spotkałam.Ubierał się ale ja mu to trochę utrudniałam ale w końcu ubraliśmy się i zeszliśmy na dół.
-Nath!
-Co?
-Patrz!
Tam(w salonie) leżał Max a w jego"objęciach"leżeli Siva i Tom a na podłodze spał Jay
-To co robimy?
-Dawaj szminkę i prostownice!
Pomalowałam Sivie i Tomowi usta szminką a swoimi ustami poodbijałam ślady na policzkach Maxa a Jayowi pomalowałam oczy i wyprostowałam włosy a oni spali jak zabici.
-Uciekamy!
Na górze się całowaliśmy do czasu aż do pokoju wleciał Jay
-To wy?
-Co?
-To!
-OoO!Ładnie wyglądasz jak masz wyprostowane włosy
-To nie my ,jak widzisz mamy zajęcie.
-To kto?
Zeszliśmy z nim na dół,obudził się Max , na widok Jay`a zaczął się śmiać
-A siebie widziałeś?
-Co ja tu z nimi robie?
-Chyba wam coś przerwałem
Wtedy obudziła się reszta
-OoO stary z kim się całowałeś?
-Ja może z dziewczyną ale dlaczego wy macie usta pomalowane szminką?
Polecieli się przyjrzeć i wszytskie oczy zwróciły się na nas
-Zemścimy sie nie martwcie się o to!
-A teraz musicie zrobić śniadanie
-Kinia!
-Co?
-Pójdziesz na zakupy?
-Daj kase
Wyszłam ,nie zauważyłam tego auta......
Z perspektywy Nathana
Usłyszałem pisk opon.Pobiegłem do okna,nie mogłem uwierzyć w to co widzę.Moja Kinia leżała na ulicy cała zakrwawiona a w tle był odjeżdżający najszybciej jak się da samochód.Za chwile byłem już na dworze,chłopaki wybiegli chwilę po mnie.Zadzwoniłem po karetkę.
-Dlaczego?!-pytałem sam nie wiem kogo
-Dlaczego to wszystko jej się przydarza?Ona przeszła już wiele w życiu
-To ja powinienem tu leżeć!!-zacząłem krzyczeć
-Stary to nie twoja wina,ale rozumiem co  czujesz
-Jej życie nie oszczędza
-Gdzie ta pieprzona karetka??
-Już jadą.
Z perspektywy Maxa
Młody wysłał swoją dziewczynę na  zakupy bo samemu nie chciało mu się iść.Nikt jednak nie przypuszczał jak to się skończy(.Moja siostra?) miała wypadek, jak na moje oko dość poważny wypadek.Nath nie wytrzymał-zaczął płakać normalnie to bym się z niego śmiał,ale w tej sytuacji mi też nie było lekko/Udawałem twardziela z dobrą miną do złej gry.
Z perspektywy Toma
Nie przypuszczałęm ,że kiedykolwiek coś takiego się wydarzy a tu proszę-życie mnie coraz bardziej zaskakuje.Moja najlepsza przyjaciółka miała wypadek i w dodatku skurwiel,który jej to zrobił uciekł z miejsca wypadku.Trzeba nie mieć uczuć,żeby się tak zachować.
Z perspektywy Sivy
Dlaczego to przydażyło się właśnie naszej Kindze?
Z perspektywy Jaya
Do tej pory jestem w szoku.
Z perspektywy Nathana
Dlaczego??W dodatku to moja wina!Jestem głupi i pozwoliłem na to!Pozwoliłem!Żeby ona z tego wyszła!!Nigdy sobie tego nie wybaczę!Nigdy!

Rozdział 10

Rano obudził mnie huk,na podłodze leżał Nath
-Co się stało?
-Zderzyłem się z drzwiami
-Hahaha
-To nie jest śmieszne,to boli-Wiem-pocałowałam go
-Chodź na dół
-Poczekaj ja otworze drzwi-nie mogłam powstrzymać się od tego
-Grabisz sobie,czeka cię kara
-Nie strasz tylko chodź
-Jay wszystkiego najlepszego!-krzyczeliśmy i daliśmy mu prezent
-Pamiętaliście?
-Oczywiście
-Otwórz prezent
-O Boże jaszczurka dziękuje!!
-Jak niewiele trzeba do szczęscia!!
-Max otwieraj szamapana!!
-Spokojnie,już
Nie wiem jak on go otwierał ale oblał mnie
-Zabije cie to nowa bluzka!!
-Oj tam oj tam
-Ide sie przebrać
Poszłam na górę i z kartonu wyjełam bluzke a razem z nią wypadł list
W związku z tym,że Kinga niedługo kończy 18 lat pragniemy poinformować,że musi Pan przedłużyć papiery o adopcję.
Zatkało mnie,jestem adoptowana? Ale jak to?
Znalazłam też akt swojego urodzenia.Tam pisało że moja matka nazywała się Jennifer George(improwizuje).Nie wierzyłam w to
-Max!!!
-Co?
-Jak twoja mam ma na imie?
-Jennifer
-A data urodzenia?
-09.07.1970
-Grupa krwi?
-Rh- Ale o co chodzi?
-Czytaj!-dałam mu mój akt urodzenia
-Co?Jesteś moją siostrą?
-To wogóle możliwe?
-Nie wiem. Moi rodzice teraz gdzieś pojechali za pare dni wracają musimy to wyjaśnić
-Teraz wracajmy do zabawy
I tak cały czas o tym myślałam.Usiadłam Nathanowi na kolanach przodem do niego i zaczełam namiętnie całować.Nawet nie zauważyłam kiedy zdjął mi bluzkę.Tak teraz siedziałam tam w samym staniku i spodniach
-Oddawaj!
-Musisz mnie złapać1
-No młody potrafisz się bawić
Goniłam go po całym domu ale w końcu dorwałam popchnełam go na ściane,zaczełam całować i zdjełam mu spodnie.
-Kochanie coś za coś!Teraz ty mnie łap
Latał po domu w samych bokserkach a chłopaki mieli z nas polewke. Ale złapał mnie oddaliśmy sobie ciuchy i ubraliśmy sie.
-No takich was nie znaliśmy!
-Ale co?
-Tak sie tylko droczymy
-Nie można?
-No przecież nic nie mówimy...
-Siostra nie wiedziałam że ty taka niegrzeczna jesteś
-Ale żałuje że nie miałem kamery
-Wasze miny jak zabieraliście sobie ciuchy...
-Bezcenne
I jakoś minął nam ten dzień.

Rozdział 9

Byliśmy już w zoologicznym i tam się kłóciliśmy
-Tą bierzemy,jest śliczna
-Ta?Ty kompletnie gustu nie masz,ta jest ładna
-A może pomyślmy która pasowała by Jay`owi?
-Można i tak
W końcu doszliśmy do porozumienia
-Zdecydowała się już pani?-pytał sprzedawca
-Tak,tą prosimy
-Mógłbym w czymś jeszcze pomóc?
-Nie!Sama sobie poradzę
Ten sprzedawca był strasznie nachalny i w dodatku cały czas patrzył mi na cycki
-Gdybym jednak mógł pomóc to proszę oto moja wizytówka
-Nie będzie takiej potrzeby-powiedziałam wściekła,wizytówkę podarłam od razu
Co on sobie myślał?Wychodząc trzasnęłam drzwiami
-To po telefon!
-Tu są promocje
-To wchodzimy
Długo się nie zastanawiałam,wzięłam najnowszego Blackberry ,zapłaciłam i wyszłam
-To do Nathana!
-Mam nadzieje że z nami wróci
-Na 100%
Byliśmy już na komisariacie,poszłam do pokoju policjanta który zajmował się tą sprawą a chłopaki czekali na korytarzu
-Dzień dobry
-Witam
-Co z moim chłopakiem?
-Dzwoniliśmy do pani
-Tak bardzo możliwe ale gdzieś zgubiłam telefon i kupiłam nowy dopiero dzisiaj więc proszę niech mi pan teraz wszystko opowie
-Ah,no dobrze.Poszkodowany nie wniósł oskarżenia
-Co to oznacza?
-Że pani chłopaka dzisiaj wypuszcamy
-A kiedy?
-Zaraz,proszę zaczekać na korytarzu
-Dobrze
Wyszłam
-I jak?
-Zaraz go wypuszczą mamy tu czekać
-Mówiłem,że będzie dobrze
-Do widzenia-usłyszalam głos Nathana
Pobiegłam do niego i rzuciłam  sie mu na szyje
-Przepraszam-mówiłam
-WTF ?Za co?
-No to moja wina
-Przestań,już dobrze,jedziemy do domu.

Rozdział 8

-Co się stało?
-Max opowiedz,ja nie mam siły
Opowiedział
-Też bym tak zrobił i to nie twoja wina a Nath zachował się bardzo dorośle i odpowiedzialnie
-No jesteś pierwszą dziewczyną o którą sie bił
-I pewnie nie ostatnią-mówiłam
-Przestań!Nie widzisz jak on cie kocha?Jak mu na tobie zależy?Nie widzisz tego?
-To chwilowe,za tydzień będzie już z inną-mówiłam
-On nie jest taki
-Pojedziemy do niego jutro
-A co jeśli on nie chce mnie znać
-Nie dasz sobie przetłumaczyć
-Pojedziesz to się przekonasz
-A co z twoim telefonem bo dzwoniłaś z budki?
-Damian mi ukradł
-Musisz to zgłosić na policje
-Nie mogę
-Bo...
-Bo wtedy Damian napewno wniesie doniesienie o pobiciu a tak może się bać
-Czego?
-Dowiedziałam się,że jest dilerem
-Jezu w coś ty się wplątała?
-Już się wyplątałam,mam nadzieje że na zawsze zniknie z mojego życia
Położyłam sie ale nie mogłam zasnąć przed oczami miałam Nath`a,płakałam,nie yło jeszcze ciemno i późno.Postanowiłam wybrać się na spacer.Ubrałam buty i zeszłam na dół.
-Dokąd idziesz?-pytał Tom
-Idę na spacer
-Poczekaj,pójde z tobą
-OK
Ucieszyłam się bo bałam się,że mogę spotkać Damian a tak w razie czego nic mi nie groziło.
-Jak myślisz co będzie z Nath`em?
-W jakim sensie?
-Czy trafi do więzienia?
-Na pewno nie.
-A zostawi mnie?
-Nie a jak tak zrobi to jest największym debilem na świecie,żeby zostawić taką dziewczynę.
-Oby było jak mówisz
-Będzie
-Przepraszam
-Za co?
-Wiem,że cie zanudzam
-Wcale nie.Jesteśmy przyjaciółmi i pamiętaj,że bez względu na to co by się wydarzyło zawsze będę cie wspierał
-Dziękuje
-Ależ za co?
-Że taki jesteś
-Po prostu masz w sobie coś takiego,że nie da się ciebie nie lubić
-Wzajemnie, a teraz wracajmy ,bo trochę mi zimno
-Dać ci bluze?
-Mógłbyś?
-Masz
-Dzięki,ale i tak wracajmy
Poszliśmy do domu
-Dobranoc
-Śpij dobrze i pamiętaj o tym co ci mówilem
Przyznam,że poprawił mi się lekko humor.Zasnełam bez problemu.



Jak wrażenia? Ciekawie?
Proszę o komentarze :D

Rozdział 7

-Co to za palant?
-Nie jest palantem w przeciwieństwie do ciebie!
-Szybko się pocieszyłaś!
-A ty?! Jak ci było kochanie?
-Ty szmato jebana!! Naiwna dziwko!!
Wtedy Nathan nie wytrzymał i uderzył go tak że on upadł
-Nie pozwolę ci jej wyzywać!
-Nie zabronisz mi!
Wtedy znowu go uderzył
-Nath zostaw go,nie warto!!
Za chwilę zjawiła się policja i zgarneli nas na komisariat ten skurwiel zdążył uciec.Przesłuchali mnie i wypuścili a Nathan musiał zostać do wyjaśnienia.Załamałam się.To była moja wina!! Chciałam jak najszybciej zadzwonić do chłopaków ale on mi ukradł telefon.Poszłam do pierwszej lepszej budki telefonicznej,znalazłam notes,przepisałam numer Maxa i zadzwoniłam.
-Co Kinuś?
-Jestem na Flower Street(wiem że pewnie nie ma takiej ulicy w Londynie)przyjedź
-Co się stało?
-Przyjedź!!!-rozłączyłam się
Poszłam do sklepu,kupiłam piwo i papierosy.Usiadłam na krawężniku.Wypiłam piwo i zapaliłam papierosa.Nie paliłam ale jakie to wtedy miało znaczenie
-Jestem
Odwróciłam się cała zapłakana i z papierosem w ustach.
-Co się stało?
-Nathan jest w areszcie
-Za co?
-Spotkaliśmy mojego... byłego o ile można go tak nazwać
-I  co?
-Zaczął mnie wyzywać
-Dalej....
-Nath wybuchł i doszło do bójki ,ktoś wezwał policje i...
-Zrobił prawidłowo też bym się tak zachował
-Ale nie rozumiesz?To moja wina!!
-To nie twoja wina!!
-Moja!! Ja byłam naiwna i wplątałam się w takie gówno
-Przestań się obwiniać,chodź do domu
-Po tym wszystkim chcecie jeszcze ze mną mieszkać?
-Nic się nie zmieniło
-A co jeśli....
-Co?
-Jak on mnie zostawi?
Podszedł do mnie i wyrwał mi papierosy
-Zostaw!!
-Przecież ty nie palisz
-A jakie to ma teraz znaczenie,on mnie zostawi!!
-Nie jest taki a poza tym udowodnił ci jaka jesteś dla niego ważna
-Myślisz?
-Tak
-A jak trafi do więzienia?
-Nie , bez przesady
-Ale będą plotkować
-Nie przejmuj się tym to że śpiewamy to od razu robią z nas gwiazdy i szukają powodu do plotek z tego żyją
W aucie zapłakałam dosłownie całą tapicerkę
-Przepraszam
-Daj spokój,wyschnie
-Czekaj,pójde do domu po swoje rzeczy,nawet ich nie rozpakowałam
Wyszłam z 3 ogromnymi pudłami
-Co ty tam masz?
-Ciuchy
-I jeszcze dzisiaj dokupiłaś?
-No tak
Weszliśmy do domu,płakałam dalej

Rozdział 6

Daniel zdąył uciec, może to i lepiej.Roksana nie miała już ochoty na zabawę i poszła do domu,Siva ją odprowadził,daleko nie miał.A my tańczyliśmy jeszcze,piliśmy trochę,no dobra dużo więcej niż trochę.Poszliśmy o 23 na górę,musiałam spełnić obietnice. Rano obudził mnie telefon ale nie zdążyłam odebrać.Strasznie bolała mnie głowa ,miałam kaca.Telefon zadzwonił jeszcze raz
-No gdzie ty jesteś?!-nie zdążyłam nawet powiedzieć "halo"bo ojciec tak się darł
-Bateria mi padła,u ... koleżanki
-Aha to w porządku.To ty się może do tej "koleżanki" przeprowadź i tak całymi dniami u "niej" przesiadujesz
-Przemyśle to
Ten numer z baterią i koleżanką zawsze działał.
-Kto dzwonił i to o tej porze?!
-Tatuś.
-W jakim celu?
-Zaproponował mi przeprowadzke...do was
-Nie głupi pomysł a chciałabyś?
-Jasne ale co na to reszta?
-Chodź na dół to się przekonamy
-Starzy co wy na to żeby Kinga z nami zamieszkała?
-Będzie fajnie
-Nie macie mnie jeszcze dosyć?
-Nie.Czemu tak mówisz?
-Bo jest głupia
-Ej...
-No przecież nie w tym sensie
-Mamy pewien problem
-Problemy to moja specjalność,jaki?
-Jay ma urodziny za 2 dni a my nie mamy prezntu-mowiliśmy o tym jak Jay wyszedł do łazienki
-On lubi jaszczurki...
-No lubi a skąd wiesz?
-Nie zapominajmy,że od lat jestem waszą największa fanką i wiem o was bardzo wiele...
-Zaskakujesz....
-To może ja kupię mu tą jaszczurkę a kto idzie ze mną?
-Ja!-krzyknął Nath
-Znowu wy na zakupy....
-A co ty byś wolał iść?
-No nie..
-Ale Nath wiesz,że i tak połazimy po sklepach z ciuchami?
-Jestem na to przygorowany
-To robimy zrzutę na jaszczurkę
-Po 50$ ?
-Powinno starczyć
-Ale twoich ciuchów nie sponsorujemy!
-Sama mam płacić?
-Nathan to twój chłopak to niech dba o twoje potrzeby.
-No zadbam nie bój się tylko nie wiem czy 3000$ ci wystarczą?
-Spokojnie!!
Łaziliśmy po sklepach.Kupiłam zajebiste ciuchy ale nie byłam egoistką-kupiłam Nathanowi bluze,skejty i zegarek.Już dochodziliśmy do zoologicznego aż nagle wyszedł zza rogu Damian.

Rozdział 5

Rano obudził mnie dziwny huk.Przerażona wstałam i zobaczyłam Nath`a który mimo iż spadł z łóżka to spał dalej,nie mogłam powstrzymać się od śmiechu a on dalej spał.Poszłam się ubrać i zeszłam na dół na śniadanie.
-Dzisiaj impreza!
-A o której?
-O 16
O 13 zaczełam się już szykować.Ubrałam najlepszą kieckę,zrobiłam make-up i wróciłam do chłopaków.Zawołałam Nathana by mu się pokazać.
-O Boże!!Kinię podmienili!!
Na jego okrzyk w pokoju znaleźli się wszyscy.
-Aż tak źle?
-Źle?!
-Wprost przeciwnie
-Mam coś dla ciebie-mówił Nath
-Nie trzeba
-Oj trzeba,trzeba
Dał mi naszyjnik z serduszkiem.Kochałam biżuterie
-Pomożesz?-nie mogłam go zapiąć
-Z przyjemnością
Zapiął i zaczął mnie nachalnie całować.Wiedziałam do czego zmierzał
-Ej nie po to się ubrałam żeby się teraz rozebrać
-Kiniu...-mówił tym swoim łobuzerskim głowsem
-Po imprezie.Jak kochasz to poczekasz
-No dobra ale całować moge?
-Taaak!!
Zeszliśmy na dół.Impreza już się zaczynała.Tańczyłam z Nathanem ale podbiegl do nas Max
-Odbijany!-krzyknął
Muszę przyznac,że świetnie tańczył.Usłyszałam(chyba jako jedyna)dzwonek do drzwi,poszłam je otworzyć
-Siema-to był Daniel
-Hej
-Mogę?
-Skoro musisz... Wejdź
Wszedł do salonu a tam Roxi tańczyła z Sivą.Ładnie razem wyglądali.
-Co to znaczy?Co to za szmaciarz?-pytał Daniel agresywnie
-To Siva a z resztą co cie to obchodzi
-Obchodzi!!
-To mój przyjaciel  i przestań udawać,że interesujesz się mną
-Pójdziesz ze mną
-Nigdzie się stąd nie ruszam
-Albo pójdziesz po dobroci albo....
-NO co jej zrobisz?-odezwał sie Seev
-Ty stul pysk lepiej albo ci za chwileczkę w tym pomoge!
Zaczął ciągnąć Roksanę za rękę
-Pójde tylko mnie puść
Wyszli.
-Słyszycie?Jakby ktoś krzyczał
-To Roksana.
Podeszliśmy do okna
-On ją udeżył!
-Nie!!Ide tam!!-krzyczał Siva
-Co chcesz zrobić?!
-Wymierzyć sprawiedliwość.-wybiegł

Rozdział 4

-No bo wiesz Roksana strasznie mi się podoba
-Nie da się nie zauważyć,ale ona ma chłopaka i chyba jest w ciąży
-Wiem,żałuje,że wcześniej jej nie spotkałem,nie poszczęściło mi się tak jak Nathanowi
-Przestań.Wątpie żeby Nath był ze mną na poważnie
-Czemu?
-Bo jestem zwykłą dziewczyną z małego miata o którym nikt nawet nigdy nie słyszał a on....
-Nawet nie wiesz jak się mylisz
-Fajnie by było gdybyś miał racje
-Mam!
-Dobra idę do Roksany
-Kinga!
-Tak?
-Nathanowi trafił się skarb i oby on tego nie spieprzył
Uśmiechnełam się i poszłam do Roksany
-I jaki wynik?
-Pozytywny!
-To się ciesz!!Ja bym była bardzo szczęśliwa
-Taa... Wyszłabyś chce zadzwonić do Daniela
-Ok , lece do chłopaków
Tak też zrobiłam.
-Ej, zaprzyjaźnimy się?-pytał Max
-A to my już nie jesteśmy przyjaciółmi?
-No jestesmy.Fajna jesteś.
-Ile komplementów jednego dnia już nie przesadzajcie, bo wam uwieże
Wtedy do pokoju weszła cała zapłakana Roksana....
-Co sie stało?
-Zadzwoniłam do Daniela
-I....
-Kazał mi usunąć tą ciążę
-Pojebało go?
-Jutro przyjeżdża
-Ha ciekawe po co
-Nie wiem
-To co robimy?-pytał znudzony Max
-Butelka?
-Ja zaczynam!-krzyknął Max i zakręcił,padło na Toma
-Ykhym...-Max próbował przyjąć poważny ton co mu kompletnie nie wychodziło a my mieliśmy niezły ubaw
-No mów!
-Z którą z NASZYCH dziewczyn(mowa o mnie i Ro oczywiście) chciałbyś znależć się na bezludnej wyspie?
-OoO stary.... z Kingą
-Ej no..-powiedział zazdrosny Nath,pocałowałam go i już było OK
-Teraz ja kręcę.-padło na mnie
-A więc gdybyś nie była z Nathanem to z którym z nas chciałabyś być
-A jakieś łatwiejsze pytanie?
-Odpowiedz,słuchamy
-Max albo Tom a gdybym mogła to chciałabym być z wami wszytskimi
-Ale nie możesz,jesteś MOJA!
-To teraz ja kręce-padło na Roksane
-To z którym z The Wanted chciałabyś mieć dziecko?
-Uuuu....
-To po kolei : z Nathanem było by śliczne,z Maxem -świetny głos,z Sivą-model,z Tomem-miałby kto uczyć grać je na gitarze,z Jayem-miałoby poczucie humoru
-Ale musisz wybrać jednego!
-Siva
Widziałam ten uśmiech na jego twarzy ale odpowiedź znałam od samego początku.Tak zleciał nam wieczór.Zadzwoniłam do ojca i powiedziałam,że jestem u chłopaka i nie wracam na nic,ale nie zrobiło to na nim wrażenia.Pokój miałam rzecz jasna z Nath`em a Roksana wróciła do domu.



Nie wiem czy się podoba bo nie ma żadnych komentarzy i wyświetleń też mało ale licze że to się zmieni :D

sobota, 18 lutego 2012

Rozdział 3

Zbliżył się do mnie i nawet nie zauważyłam kiedy zaczął całować.Nathan Sykes mnie całował!Mnie?!! Nie wierzyłam w to co się działo.Nie docierało to do mnie.Pocałunek dość długi przerwał nam telefon od Toma
-Sklep przenieśli?
Obaj zaczeliśmy sie śmiać, jaki on miał piękny śmiech!Chciałam by ta chwila trwała wiecznie.Poszliśmy na te zakupy.
-Poczekaj jeszcze chwile.-powiedział Nath.
-OK
Za chwile wracał z ogromnym misiem który miał w rękach serce.To było takie sweet.
-Ale ja naprawdę ci sie podobam?-zapytałam
-TAK!! A myślisz że czemu sie tak zachowywałe?!Jesteś piękna.
Zaczął mnie całować.
-Taka odpowiedź pasuje?
-Taak.-odpowiedziałam niepewnie ale on dobrze wiedział o co mi chodziło.
Nie wiedziałam czy to wszytsko nie dzieje się zbyt szybko i czy jest to wogóle możliwe .Ja dziewczyna z Żagania o którym nikt nie słyszał on znany przystojny .Czy to było możliwe?
Wróciliśmy do domu trzymając się za ręce.Wszyscy patrzyli zdziwieni.
-Co wy w zabawkowym byliście?-śmiał się Max patrząc na misia
-Oj młody młody
Zaczeliśmy się śmiać.Poszłam pogadać z Ro na góre. Gdy schodziłam usłyszałam rozmowe chłopaków,mówili o mnie.
-Ale to będzie coś na poważnie?
-Chciałbym ale nie wiem czy ona też. Nigdy nie czułem czegoś takiego , zakochałem się i to z wzajemnością.
-No młody wreszcie.
-Ale wcale ci sie nie dziwie jest bardzo ładna i inteligentna.
Uśmiechnełam się sama do siebie.
-Nath!-zawołałam
Przyszedł.Poszliśmy na góre.Zaczeliśmy się całować coraz bardziej namiętnie.Nath położył mnie na łózku i całował
-Chcesz tego?
-Tak-odpowiedziałam ,chciałam i to właśnie z nim a poza tym był już najwyższy czas miałam przecież prawie 18 lat.
Po wszytskim ubraliśmy się i wyszliśmy z pokoju pod którym stał Max i Tom,głupio się uśmiechali bo pewnie wiedzieli co robiliśmy ale nie miało to dla mnie znaczenia,byłam szczęśliwa.Powiedziałam o wszytskim Roksanie.
-Ciesze sie ale ja chyba....
-Co??!!
-Chyba jestem w ciąży!!
-No to super ale zaraz jak to chyba nie robiłaś jeszcze testu?
-Bałam się.
-To zrób a ja zaraz do cb przyjde
-OK
Pod drzwiami stał wyraźnie smutny Siva.
-Dobra,chodż pogadamy widzę co sie dzieje.
-Ale...
-Zaufaj mi

Rozdział 2

Obudziłam sie rano wszyscy jeszcze spali.Podeszłam do okna i ujrzałam wielki budynek był dość blisko.Ale sobie wybrałam pokój ale stałam koło okna dalej.Zauważyłam jakiegoś chłopaka po chwili dotarło do mnie że to Nathan Sykes!!Wszędzie bym go rozpoznała!Pobiegłam do Ro , obudziłam ją ale to nie miało znaczenia.
-Roxi bo bo...-nie mogłam wydusić słowa
-Co?
-Tam mieszka Nath!!
-Niee... Tam mieszkają wszyscy z TW!! I to ta niespodzianka!
-Eee żartujesz?!
-Nie mówie prawde.
-Idziemy do nich?
-No jasne.
-To lece sie ubrać!
Nie wiedziałam co ubrać ale zdecydowałam jakoś.
-A ty co?
-No chce ładnie wyglądać.
-No przecież nic nie mówie.
Poszłyśmy.Drzwi otworzył nam....
...Siva ,który był ulubieńcem Ro.Zaprosił nas do salonu.Chwile potem znałyśmy już wszystkich.Gadalismy jak starzy dobrzy kumple.Do mnie Nathan nie odezwał się ani słowem ,było mi bardzo przykro.
-Słuchajcie bo organizujemy impreze oczywiście jesteście zaproszone tylko jak byście mogły troche pomóc w organizacji.-mówił Max
-Spoko zajme sie dekoracjami i wystrojem.Muzyka to wasza brocha.
-Nath cały czas na cb patrzy-szepneła do mnie Roksana
Spojrzałam na niego i puściłam mu mój uśmiech numer 5 co on odwzajemnił tym samym
-To ja bym poszła na zakupy.Kto ze mną?-zapytałam.
Nastała cisza.
-Ja!-nagle niespodziewanie krzyknał Nath.
-Pewnie się zakochał nigdy się tak nie zachowywał.-szepnął Jay do Maxa ale usłyszałam to.
-A dziwisz mu się bo ja nie?
-Ja też nie.
Poszliśmy na te zakupy i znowu była cisza.Do sklepu szliśmy dosyć długo i się zmeczyłam.Usiadłam na ławce a obok mnie Nathan.



Rozdział 1

Zadzwonił budzik , to była moja ulubiona piosenka All Time Low więc wysłuchałam do końca i potem wstałam. Bardzo się cieszyłam - dzisiaj przeprowadzam się do Londynu na zawsze!! Może spotkam The Wanted -pomyślałam. Z przeprowadzką to był pomysł mojego tatusia . Postanowiłam nie iśc do szkoły-miałam tylko dwie lekcje. Ale w domu też nie chciałam zostawać i poszłam do mojej starszej siostry Roksany by namówić ją na ostatni wypad na miasto w Polsce. Zgodziła się .Rozumiała mnie jak nikt inny i też bezgranicznie kochała TW . Wszyscy dziwili mi się że przyjaźnie sie z siostrą a ja nie wyobrażałam sobie jak mogło by być inaczej-miałyśmy wspólne zainteresowania,znajomych,nawet muzyki takiej samej słuchałyśmy. Na początek poszłyśmy do C&A gdzie ja zauważyłam bluzkę z napisem MANCHESTER .Od razu pomyślałyśmy o Maxie i Nathanie którzy byli kibicami Manchesteru. Bez wahania ją kupiłam.Po drodze do kolejnego sklepu spotkałyśmy Daniela-chłopaka Ro.Zostawiłam ich samych.Umówiliśmy że za godzine spotkamy sie w pizzeri. Poszłam do kolejnego sklepu.W Croppie zauważyłam Damiana - chłopaka w którym sie zakochałam. Patrzył na mnie , dziwnie się czułam i przez moją nieuwagę nie zuważyłam że on postawił mi haka i upadłam .Ale tylko ja mam takiego pecha,że chyba złamalam rękę ,nie prosiłam o to ale sprzedawca wezwała karetke.Wtedy przybiegła Ro z Danielem.Oni sie z Damianem przyjaźnili Daniel strasznie  zjechał  Damiana aż temu zrociło sie tak głupio że mnie przeprosił i poprosił o rozmowe w której powiedział że od razu mu się spodobałam i chciał zwrócić na sc moją uwagę ale nie sądził że może sie to tak skończyć i zpaytał czy chce z nim być. Zgodziłam sie chociaż sama nie wiem dlaczego.Wtedy nie wiedziałam jak głupio robie.
Przyjechało pogotowie.Zabrali mnie do chirurga ale okazało sie że nie złamałam ręki.Poszłam do domu sie pakować.Po 2h już byłam gotowa a ojca dalej nie było .Popatrzyłam na zegarek , miałam 30nieodebranych połączeń od ojca właśnie.Natychmiast oddzwoniłam.
-Gdzie jesteś?
-Ja?! Czekam od pół godziny na lotnisku!!
-Już jedziemy.
-Ro dzwoń po taxi i na lotnisko!!Szybko!!
-Spokojnie.
Na lotnisku miałysmy jeszcze 10minut do odlotu ,zadzwoniłam do Damiana w sumie to nie wiem po co.
-Halo!Słyszysz mnie?Damian!
-Damian!Kochanie!Chodź do mnie!-usłyszałam głos jakiejś dziewczyny i domyśliłam sie o co chodzi.Zabolało.
Dzwonił do mnie bez przerwy ale miałam to totalnie w dupie!! Cały lot słuchałam Warzone i płakałam.Roxi nie wiedziała jak ma sie zachować. Już wychodziłam z samolotu gdy kapnełam sie że nie mam telefonu,wróciłam po niego i automatycznie wybiegłam z samoltu.
-W koncu Londyn!!
Ojciec chciał jechać taksówką ale prezkonałam go na spacer.Londyn był piękny a zwłaszcza nocą.Doszliśmy do domu.To była dzielnica willowa.Dom był piękny.Od razu poszłam spać ale obudziła mnie Ro
-Wiesz już?-zapytała
-A o czym?-spojrazałam z miną WTF
-A to nie psuje niespodzianki.Śpij.



Na razie mało o TW ale to się zmieni a początki bywają nudne.