piątek, 24 lutego 2012

Rozdział 21

Obudziłam się w nocy,podeszłam do okna i usiadłam na parapecie.Strasznie padało wpatrywałam się w krople spływające po szybie.Nagle zachciało mi się pić.Po cichutko wyjdę do kuchni,napiję się i wrócę,nawet nikt nie zauważy.Tak taki miałam przynajmniej plan.Ale przy schodach potknęłam się o coś,przeturlałam całe schody.
-Ałłłłłła - usłyszałam czyjeś jęki,rozejrzałam się ale było ciemno i nic nie widziałam
-Obok-naprowadzał mnie głos
-Matko święta Tom żyjesz?
-Tak, jakoś
-Przepraszam,nic ci nie jest
-Ręka mnie strasznie boli a tak wogóle to gdzie szłaś,tak z czystej ciekawości?
-Do kuchni,a ty?
-Do łazienki.
Nagle z pokoi wybiegli wszyscy,zapalili światło
-Co się dzieje?-pytali zaspani
-No,mały wypadek nastąpił
-Kinga no ciebie nawet na chwilę z oczu spuścić nie można
-Oj przestań
-No co może nieprawdę mówię?
-Halo!Ja tu cierpię!
-Zadzwoń na pogotowie
-O 3.00?Myślisz,że przyjadą?
-Muszą,dzwoń!
Przyjechali po upływie pół godziny.
-No pzrykro nam,ręka jest ewidentnie złamana,zakładamy gips
-A na jak długo?
-Miesiąć co najmniej
Założyli mu gips,nie było sensu już się kłaść spać
-To co z dzisiejszej imprezy nici?Wracamy
-Nie ma mowy!-zaprotestował Tom
-Ja mam zamiar się bawić z ręką w gipsie czy nie,to nie ma znaczenia
-Jesteś pewien?
-Tak,wstrząsu mózgu chyba nie mam więc wiem co mówię!



Tak wiem,że Kinga to oferma,ale ja też taka jestem :D Mam nadzieję,że wam się podobał rozdział

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz