poniedziałek, 26 marca 2012

Rozdział 46

Parę lat później
Wspomnienia
Wiele się pozmieniało.Głównie to,że z Nathanem nie mam już nic wspólnego.Przed ślubem widać było,że ma wątpliwości.Ale ślub jednak się odbył.Potem oni mieli  jakiś koncert a ja zaczełąm rodzić dla mnie go przerwali,niestety poroniłam i to właśnie było gwoździem do trumny mojego związku z Nathanem,on się załamał,mnie tez nie było łatwo.Niestety to wszystko zakończyło się rozwodem,chociaż to i tak nie było aż tak złe.Z Nath'em cały czas się kłóciliśmy,nie potrafiłam już z nim tak rozmawiać jak kiedyś.Najgorsze było jednak,że dowiedziałam się,że byłam częścią jego planu,który polegał na wylansowaniu The Wanted.To Nath kazał bratu Jaya mnie potrącić,by była sensacja.Ten jednak nie radził sobie z poczuciem winy.Ta historia nie miała happy endu.Teraz,teraz jestem znowu w Polsce,wróciłam do tego zasranego zadupia jakim jest Żagań i w końcu doceniłam to miasto,przestałam marzyć o Londynie,zrozumiałam,że wszędzie dobrze ale w domu jednak najlepiej.Teraz nawet nie słucham The Wanted.Po prostu tą historię wymazałam z pamięci...

I tak kończę to beznadziejne opowiadanie.
Teraz piszę kolejne.Zapraszam
http://ineedyoutolie.blogspot.com/

niedziela, 18 marca 2012

Rozdział 45

-To jak wyjdziesz za mnie?
-Przykro mi,ale nie
-Dlaczego?
-Bo cię  nie kocham-po tych słowach Carmen wybiegła,Max nawet nie próbował jej zatrzymać zresztą słusznie.
Z perspektywy Maxa
Każdy ma uczucia a moje zostały bardzo zranione.Nie znaczy nie więc nie próbowałem jej zatrzymać.
Ślub i wesele Meg i Toma
Przygotowania trwały od samego rana.Fryzura,suknia,wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik.Ja z Nathanem byliśmy świadkami.
W kościele
-Nathan daj obrączki
-Nie mam-zaczął ich szukać
-No przecież je brałeś
-A no..mam!
-Ogłaszam was mężem i żoną,możecie się pocałować-mówił ksiądz
Na weselu
Zabawa była świetna,tańce,muzyka,chciałabym by moje wesele też tak wyglądało.Nagle w pewnym momencie gdzieś zniknęła.Zauważyłam,że jest pod ścianą
-Ej,co jest?Czemu się nie bawisz?
-To chyba już
-Co?
-Rodzę kurwa!!!
-Chłopaki
-Co?
-Meg rodzi!!
-Szybko,jedziemy,tylko kto nie pił?
-Ja
Jechałam tak szybko jak tylko mogłam.W końcu dojechaliśmy,Meg zabrali na porodówkę,Tom był z nią a my czekaliśmy na korytarzu
-Ale numer
-Będą mieli podwójne święto
-Hahaha
-A właśnie kiedy wasz ślub?
-Za miesiąc-odpowiedział Nath ku mojemu zdziwieniu bo nie ustalaliśmy jeszcze daty
-Jak to?-pytałam
-Normalnie,nasz ślub będzie 25 marca
Wtedy z porodówki wyszedł jakby przestraszony ale i szczęśliwy Tom
-I jak?
-Mam córkę!-i zemdlał
-Stary obudź się
Oblaliśmy go wodą i się ocknął.
-A jak Meg?
-Zmęczona ale i zadowolona
-Idziemy do niej
-Jak się czujesz?
-Oh,zmęczona i to bardzo
-Rozumiem
-Ciebie też to czeka i to już niedługo
-A jak jej dacie na imię?
-Myslę,że Susan
-Cudnie




Przepraszam,że tak długo nie dodawałam ale po prostu brak czasu
Mam nadzieję,że rozdział fajny xD

wtorek, 13 marca 2012

Rozdział 44

Z perspektywy Jaya
Od razu pojechałem do domu,drzwi otworzyła mi zapłakana mama.
-To opowiedz mi dlaczego on to zrobił
-Trafił do więzienia,bo ponoć kogoś potrącił.Od samego początku gdy był w areszcie mówił,że tam nie wytrzyma i któregoś dnia strażnik znalazł go w celi,już nie żył
-Kiedy pogrzeb?
-Jutro,mam nadzieję,że zostaniesz
-Oczywiście,że zostanę
Dzień pogrzebu
Perspektywa Jaya
Kolejny pogrzeb...Ale zauważyłem,że zerka na mnie jakaś dziewczyna,ładna,Tak to dziwne,zakochać się na pogrzebie,ale co tam.Wymieniliśmy się numerami na stypie.To było dosyć dziwne,ale cóż.Może tak włąśnie miało być.Będę miał o czym opowiadać wnukom,jak to się zakochałem na stypie własnego brata, o ile doczekam wnuków.-śmiałem się w myślach,choć było to niezbyt stosowne.Po tygodniu wróciłem już do domu,mama czuła się już lepiej a ja zacząłem spotykać się z tą dziewczyną.Trzeba było  zacząć żyć normalnie.Jedno było pewne-nigdy więcej zabaw w wywoływanie duchów.NIGDY!
Walentynki
-To wy idźcie gdzieś na miasto-mówili chórem chłopcy,bez Sivy,bo poszedł na cmentarz do Roksany
-WTF?Dlaczego?Ja chcę zostać w domu
-No tak ładnie  prosimy
-No dobra dziewczyny zbieramy się
Poszłyśmy z Meg,Carmen i Gabrielle(dziewczyna Jaya) na zakupy tak jak chcieli.Wróciłyśmy po jakiś 2h ale drzwi od domu były zamknięte.Szukałam klucza,a Meg dzwoniła do Toma
-Wyłącz ten telefon kretynie,wszystko popsujesz-to był głos Maxa
-A więc są w domu
Po chwili drzwi się otworzyły,jakby same,ale jednak nie.Wszędzie było ciemno.Usłyszałam pianino a po chwili głos Nathana śpiewającego Warzone<3 Zaśpiewali tą piosenkę specjalnie dla nas,a po chwili wręczyli nam bukiety róż i zaprosili nas każdy do osobnych stolików,nakrytych czerwonymi obrusami,pełno świeczek,romantyczna muzyka...Coś pięknego.Tego się po nich nie spodziewałam.Potem zaprosili nas do tańca.Tańczyliśmy tango i w pewnym momencie nastała cisza i Max uklęknął przed Carmen i wyjął pierścionek.



Trochę krótki,ale chyba nie mam weny,albo pomysłu po prostu.Ale mimo wszystko się starałam.
Czekam na wasze komentarze <3

poniedziałek, 12 marca 2012

Rozdział 43

Nie wierzyłam w to,że ona umarła.Jak ona mogła mi to zrobić?Najbardziej przeżywał to jednak Siva,ale to było zrozumiałe.Zaczął płakać i histeryzować.Wyprosili nas z sali.Próbowali ją jeszcze reanimować ale bez skutku.Odeszła na zawsze...W takim razie trzeba było pomyśleć o pogrzebie...
Z perspektywy Sivy
Dlaczego ona mi to zrobiła?Przecież to nie był powód by się zabijać.Wybaczyłbym jej i mogłoby wszystko być jak dawniej.Ale ona zdecydowała inaczej...
Dzień pogrzebu
Nikomu z nas nie było łatwo.Ja chowałam najlepszą przyjaciółkę.Dlaczego ona mnie zostawiła?Teraz gdy była mi tak potrzebna.Szukałam czegoś odpowiedniego na pogrzeb,ale nic na taką okazję nie miałam,więc pożyczyłam od Meg czarną długą sukienkę,nie malowałam się.Wyszliśmy.To nie było łatwe.Cały czas płakałam,najgorszy był jednak moment gdy zamykali trumnę.Byłam cała roztrzęsiona.Składali nam kondolencje.Nigdy nie sądziłam,że będę miała okazje przyjmować kondolencję.
Miesiąc potem
Nikt nie zapomniał o Roksanie,wszyscy po prostu pogodzili że jej już nie ma.Wpadliśmy na pomysł by pobawić się w wywoływanie duchów.Zgasiliśmy światło.Na stoliku położyliśmy talerzyk,usiedliśmy wokoło,położyliśmy ręce na talerzyku.
-Duchu przybądź
Po chwili talerzyk zaczął się ruszać a po chwili spadł na ziemie i się stłukł.Wystraszyłam się i chciałam już to przerwać.Jednak chłopaki szli w zaparte i powiedzieli,że skoro już to zaczęliśmy to skończymy
-Duchu przybądź-powtórzyliśmy
Po chwili ukazała nam się jakaś blada plama,zaczęłam piszczeć tak jak Meg
-Duchu powiedz nam coś o sobie
-Pytajcie
-Kim jesteś?
-Kimś ważnym,kto niedawno was opuścił
-Ważnym dla kogo?
-Dla Jaya
No ten duch to już bardziej tajemniczy nie mógł być.Po chwili zniknął
-Tak się kończą te wasze durne pomysły!
Potem poszliśmy spać,jednak ja cały czas się bałam.
Z perspektywy Jaya
Ważnym dla mnie?O kogo może chodzić?Rano obudził mnie telefon,ku mojemu zaskoczeniu od mamy
-Halo?
-Synu...
-Tak?
-Tom nie żyje
-Co?Jak to?
-Powiesił się
-Mamo żartujesz
-To nie jest temat do żartów....
-Niedługo do was przyjadę
Boże epidemia z tymi samobójstwami,czy co?Tylko,że przestawało mnie to już bawić i już wiem kim był ten duch,którego wywołaliśmy.


Nie wiem co mnie wzięło na wywoływanie duchów ale to chyba wina mojej przyjaciółki,no mimo wszystko mam nadzieję że wam się podoba ;**

niedziela, 11 marca 2012

Rozdział 42

-Mogę zabrać to zdjęcie?
-Tak,proszę
Wyszłam,dalej w szoku i jeszcze Nathana nie było na korytarzu.No pięknie.Ale po chwili przyszedł,jak się okazało był kupić nam coś do picia
-No kochanie,co ci powiedzieli?-podałam mu zdjęcie
-O kurwa!!Zabiję go!!!-krzyczał rozwścieczony Nath i zaczął biec
-A ja?
-Chodź!
Dobiegliśmy do domu,bo był już wieczór i tylko Seev został w szpitalu.W głębi serca liczyłam,że to nie on
-Gdzie on kurwa jest?-krzyczał Nath
-Kto?
-Nie udawajcie,że nie wiecie!
-No o kim ty mówisz?-wtedy odwrócił się Jay,do którego automatycznie podleciał Nath i walnął go dosyć mocno jak na moje oko w twarz
-A za co?-powiedział,gdy otrząsnął się Jay,wtedy Nath podał mu zdjęcie,na którym był on siedzący w samochodzie,którym chwilę po tym mnie potrącił
-To nie ja debilu!
-A co może masz kurwa sobowtóra?
-Przecież byłem wtedy z wami!
-To kto kurwa jest na tym zdjęciu?
-No nie wiem,ale mam brata bliźniaka,to może on?Zapomniałeś o tym?
-Stary przepraszam w takim razie
-Rozumiem...
-Dobra,nie ważne kto to był,ważne że z tego jakoś wyszłam,a co z Roksaną?
-Niedobrze,Seev z nią został,lekarze mówią,że szanse są bardzo minimalne
-Co jej strzeliło do głowy?
Dzień potem
Pojechaliśmy do szpitala.Wpuścili nas wszystkich do niej.Dalej była nie przytomna.Już naciskałam klamkę by wyjść,bo takie siedzenie było bez sensu.
-Zaczekajcie-powiedziała ledwo Roksana ,odwróciliśmy się,Siva do niej podbiegł i ścisnął jej rękę
-Czemu to zrobiłaś?
-Seev,ja cię zdradziłam z jakimś kogo nigdy wcześniej na oczy nie widziałam i z ...Kumarem.Musiałam ci to powiedzieć a teraz żegnaj.Przepraszam,kocham cie-powiedziała,wtedy wszystkie te urządzenia do których była podłączona zaczęły pikać,zawołaliśmy lekarza.(Nie wiem jak nazywa się to urządzenie które pokazuje tętno i puls i czy ktoś żyje)Pojawiła się na nim pozioma kreska co oznaczało,że Roksana umarła...


Taki krótki ale jest.Przepraszam za wulgaryzmy ale były niezbędne ;)Trochę takie niezbyt dopracowane z tym Jayem bo za późno pomyślałam o tym,ale coś wykombinuje.I dałam radę dzisiaj!!Dziękuje za komentarze nie liczyłam na tyle,myślałam,że znowu będą góra 2 a tu proszę jaka niespodzianka ;) Pozdrawiam ;**

piątek, 9 marca 2012

Rozdział 41

-No co jest z tymi drzwiami?
-Zamknięte od wewnątrz.Macie klucz?
-Nie.
-Odsuńcie się-powiedział Siva i rzucił się z całej siły na drzwi,udało mu się je otworzyć o ile można było nazwać to otwarciem.Widać było po nim,że się denerwuje,w sumie to ja też spodziewałam się najgorszego.
Z perspektywy Roksany
Czułam,że to już końcówka mojej męki na tym świecie,tabletki zaczynały chyba działać i traciłam coraz więcej krwi.Moje powieki stawały się coraz cięższe,zasypiałam już na zawsze...
Z mojej perspektywy
Wbiegliśmy do łazienki,jednak nikt nie spodziewał się tego co tam ujrzeliśmy.W wannie leżała nieprzytomna Roksana,w wannie pełnej krwi!Prawie zemdlałam na ten widok,ale Nath mnie złapał i bardzo mocno objął.Nie wierzyłam,że ona byłaby zdolna do czegoś takiego,ale życie ostatnio zaskakiwało mnie coraz bardziej.Od razu zadzwoniliśmy po pogotowie,po 15 minutach przyjechali,ale nie dawali jej żadnych szans,powtarzali,że jest za późno i że straciła zbyt dożo krwi.Co takiego się wydarzyło w jej życiu że zdecydowała się na taki krok?Tego nie wiem i nie wiem czy kiedykolwiek się dowiem.
Z perspektywy Sivy
Wszedłem do tej łazienki i nie wierzyłem własnym oczom.Dlaczego?-powtarzałem w kółko.Co takiego mogło się wydarzyć?Najważniejsze było tylko,żeby przeżyła.Lekarze nie dawali jej szans,ale ja wierzyłem,że ją uratują,w końcu to była ich praca,musieli zrobić co tylko mogli.Mam nadzieję,że im się uda
Z perspektywy Kumara
W sumie to czuję się winny całej tej sytuacji,ale przecież ja nic takiego znowu nie zrobiłem,więc to nie moja wina.Do niczego nie doszło.
Z mojej perspektywy
Pojechaliśmy do szpitala,do którego ją zabrali.Od razu wzięli ją na OIOM.My czekaliśmy na korytarzu
-Co takiego się mogło wydarzyć?
-Kumar,może ty coś wiesz?Nic ci nie mówiła?
-Nie,jak przyszła to wszystko było dobrze.-jednak można było wyczuć,że coś kręci,mówił i patrzył w ziemie,unikał naszego wzroku,najbardziej Sivy
-To ja już w takim razie nic z tego nie rozumiem
-Ale coś musiało się wydarzyć
-No na pewno
-Kinga,muszę zadać to pytanie,może ono głupio zabrzmi,ale ty znasz Roksanę od małego i czy ona kiedykolwiek mówiła coś o śmierci,mówiła,że chcę się zabić?
-Nigdy!Ona..ona żyła pełnią życia,liczyło się to co tu i teraz,nigdy nie rozpamiętywała przeszłości.Dopiero tu w Londynie jakoś się zmieniła.
Wtedy zadzwonił mój telefon.Miałam nie odbierać,bo nie miałam ani nastroju ani nawet czasu,bo cały czas miałam tylko w głowie Roksanę leżącą w tej wannie i zastanawiałam się co takiego musiało się stać,że skłoniło ją do takiej decyzji,ale zobaczyłam,że to policja i odebrałam.
-Dzień dobry,mamy dla pani dobre wieści
-A mianowicie?
-Wiemy kto spowodował ten wypadek,więc proszę przyjechać
-Ale teraz nie bardzo mogę
-To naprawdę ważne.proszę przyjechać
-Dobrze,niedługo będę- rozłączyłam się
-Kto dzwonił?
-Policja,muszę jechać
-Poczekaj,pojadę z tobą-mówił Nath
-Nie,zostań tu lepiej
-Ja jestem tu na razie zbędny,a nie chcę żeby jeszcze tobie się coś stało-w sumie dobrze że chciał ze mną jechać,byłam cała roztrzęsiona i tu jeszcze dodatkowy stres
Pojechaliśmy,bałam się i cały czas zastanawiałam się czy znam chociaż tę osobę,która mnie potrąciła.Weszłam do pokoju policjanta,Nath na mnie czekał.
-Proszę powiedzieć czy zna pani osobę na tym zdjęciu?
-Taak- powiedziałam drżącym głosem,bo to był...


Mam nadzieję,że się podoba,chociaż nic nowego on nie wnosi.Następny dodam hmmm może jak będzie 5 komentarzy?Haha dobry żart a tak serio to nie wiem kiedy,na weekend chyba nie dam rady,może w poniedziałek no chyba,że bym dała radę w niedzielę na przykład.A z resztą jak rozdziału nie będzie to i tak nikt nie będzie z tego powodu płakał.Pozdrowienia dla tych,którzy czytają mojego bloga,ha nawet nie mam specjalnie kogo pozdrowić bo niewiele osób go czyta ;(

czwartek, 8 marca 2012

Rozdział 40

-A właściwie to na ile przyleciałaś?
-Na tydzień.Mam nadzieję,że mnie stąd nie wyrzucicie?
-No co ty,zwariowałaś.Zostań ile tylko chcesz
3 dni potem
Z perspektywy Sivy
No niby jesteśmy razem,ale czy ona bierze to na poważnie?Mam nadzieję,że tak,bo nie ukrywam,że się zaangażowałem i to bardzo.Ja chyba zwariowałem na punkcie tej dziewczyny.
Z perspektywy Roksany
Wszyscy gdzieś poszli,na jakiś wywiad czy coś w tym stylu.Zostałam sama w domu.Cholernie mi się nudziło.Postanowiłam,że pójdę do jakiegoś baru czy klubu.Zamówiłam tam wódkę,ostatnio miałam jakieś problemy z alkoholem,dużo piłam.To było silniejsze.Potem zamówiłam jeszcze jedną kolejkę i jeszcze jedną i kolejną..Dosiadł się do mnie jakiś chłopak,miał na imię John ,był bardzo miły.Zaprosił mnie do siebie.Zgodziłam się.Nawet nie wiedziałam jak to się stało,że wylądowaliśmy w łóżku.To wszystko przez alkohol!Rano obudziłam się w ramionach jakiegoś chłopaka.Miałam strasznego kaca.Nic nie pamiętałam,ale zauważyłam,że jestem cała naga,on też i zrozumiałam co z nim robiłam.Bałam się wrócić do domu,przecież byłam z Sivą i wystarczyło tylko pare kieliszków wódki bym o tym zapomniała?
Z mojej perspektywy
Poszliśmy na wywiad,ale musieliśmy Roksanę zostawić samą mimo oporów Sivy oczywiście.Jednak gdy wróciliśmy jej nie było,nie zostawiła nam żadnej informacji i nie odbierała telefonu.Siva chciał jechać jej szukać ale doszliśmy do wniosku,że na pewno wróci a jeśli nie to pojedziemy szukać jej jutro z samego rana.Jednak nie wróciła,więc pojechaliśmy a że Kumar u nas nocował poprosiliśmy go by został i poczekał na nas i ewentualnie otworzył Roksanie gdyby ta wróciła.Krążyliśmy po mieście w tą i z powrotem a Roksany nigdzie nie było.
Z perspektywy Roksany
Co ja narobiłam?Jestem strasznie głupia!Weszłam do domu,otworzył mi Kumar i oznajmił,że wszyscy pojechali mnie szukać.Poszłam na górę i zaczęłam płakać,Kumar do mnie przyszedł,usiadł obok mnie,objął i pocałował,odwzajemniłam to.Zaczął mnie rozbierać.Ale w pewnym momencie przerwałam to,on wybiegł z pokoju,bo usłyszał,że otwierają się drzwi.Ja natomiast miałam już dosyć!Nie dość że zdradziłam Sivę z obcym facetem to jeszcze z jego bratem.To wszystko mnie przerosło.Poszłam do łazienki z torebką,miałam w niej wódkę,chyba popadłam w nałóg..Zamknęłam drzwi na klucz.Z apteczki wyjęłam jakieś tabletki,łyknęłam je wszystkie,popijając wódką,którą kupiłam po drodze.Do wanny nalałam wody,weszłam do środka i żyletką zrobiłam kilka cięć po nadgarstkach  i czekałam aż skończą się moje męki na tym świecie,wiedziałam,że to już niedługo,wcześniej wysłałam jednak do wszystkich smsy.Teraz nie pozostało mi nic innego jak tylko czekać.
Z mojej perspektywy
Zadzwonił do nas Kumar,że Roksana już jest,przyjechaliśmy najszybciej jak mogliśmy.Jednak wchodząc do domu dostałam od niej bardzo dziwnego smsa,jego treść była bardzo krótka a mianowicie Pa.Nie wiedziałam co miało to znaczyć.Po chwili zorientowałam się,że reszta dostała podobnego typu smsy.O co chodziło?Poszliśmy na górę,ale nie było jej w żadnym pokoju.Postanowiłam zobaczyć czy jest może w łazience.Drzwi były zamknięte...



Przepraszam,że taki beznadziejny,ale nic innego nie byłam w stanie wymyślić.Następnym razem bardziej się postaram,obiecuję.Zachęcam do komentowania ;) Pozdrawiam ;**

środa, 7 marca 2012

Rozdział 39

Z perspektywy Kumara
Bardzo żałuje tego co zrobiłem,ale niestety czasu nie cofnę.Mam nadzieję że Seev mi wybaczy,bo na to że zrozumie to nie liczę bo tego co zrobiłem nie da się zrozumieć.
Z perspektywy Sivy
I znów zacząłem o niej myśleć,wspominać jak to kiedyś było,ale doszedłem,że jest dobrze tak jak jest,może i nie mam dziewczyny,ale to mogę zawsze zmienić i może tym razem trafię na taką ,która mnie nie zdradzi.Ale za to mam wspaniałych przyjaciół i gram w zespole,czyli nie jest aż tak źle.
Urodziny Sivy i Kumara
Przygotowania trwały dość długo do tej imprezy,ale dzięki temu bliźniacy się pogodzili.Już zaczęła się impreza,muzyka grała głośno ale musieliśmy ją ściszyć ze względu na Meg i mnie a raczej na nasze dzieci.Nagle rozległ się dzwonek do drzwi,wszyscy popatrzyliśmy po sobie,przecież wszyscy kogo zapraszaliśmy już byli,więc kto to mógł być?Seev poszedł otworzyć.
Z perspektywy Sivy
Kto do cholery może być?Idę otworzyć.Jej bym się jednak nie spodziewał,to była Roksana.Stała tam przede mną z walizką,żadne z nas jednak się nie odzywało.A ja znów coś do niej poczułem.Staliśmy w ciszy.Dość-pomyślałem i pocałowałem ją być może bardzo nachalnie i namiętnie.Emocje wzięły górę!Całowaliśmy się.
Z perspektywy Roksany
Nie wytrzymałam,musiałam przylecieć na jego urodziny.Co prawda miałam być wcześniej ale spóźniłam się na samolot.Ale w końcu jestem.Jednak nie spodziewałam się tego jak on mnie przyjmie.Świetnie całował!
Z perspektywy Kumara
Jestem zbyt ciekawski i nie wytrzymałem.Musiałem zobaczyć kto przyszedł.Tam stał Seev obściskujący się z jakąś laską,ale na mój widok ona przestała się z nim całować
-Chyba mam deja vu- mówiła Roksana-widzę podwójnie czy jak?
-To ty nie wiesz że mam brata bliźniaka?
-No jakoś zapomniałam o tym...
-To Kumar a to Roksana
Z perspektywy Roksana
Haha nie pomyślałam,że to jego brat!Właśnie chciałam podać mu rękę ale potknęłam się o próg(stałam na dworze a Siva w domu) i się wywaliłam,ale szybko mi pomogli wstać.No tak a mówią,że najważniejsze jest pierwsze wrażenie.
Z mojej perspektywy
Usłyszałam coś w rodzaju huku,poszłam na korytarz a tam co?A raczej kto?Roksana!!
-Hej,Kinia
-Hej,co ty tu robisz?-zapytałam,mimo iż wiedziałam,że przyleciała tylko ze względu na to,że Siva ma urodziny.W moje nawet nie zadzwoniła i nie złożyła mi życzeń!
-A pomyślałam,że wpadnę do was
-Wejdź,a co ci się stało w kolano?-zauważyłam że krwawi jej kolano
-A nic takiego,haha
Z perspektywy Sivy
Nie wiem czy ten pocałunek coś dla niej znaczył,czy też nie.
Z perspektywy Roksany
Na początku nie wiedziałam jak się zachować.Jestem ciekawa czy coś z tego będzie
-Witam przyjaciół-powiedziałam
-O, co tu robisz?-powiedział Max i automatycznie wszyscy mnie przytulili
-No przyleciałam bo się za wami stęskniłam
-Proponuję toast z tej okazji!-zaproponował Jay
Tylko Kinga i Meg nie piły,ale Meg była w ciąży co było już widać
-Co jest?
-Jestem w ciąży-odpowiedziała Kinga
-O jej,to cudownie,będę przyszywaną ciocią!-nie wiedziałam jak mam się zachować w takiej dosyć niezręcznej sytuacji



Podoba się?Rozdział wymyślony podczas pobytu w szkole od 8.00-16.30,więc miałam dużo czasu i mam nadzieję,że wam się choć trochę podoba.Jak myślicie czy Siva i Roksana będą razem?

wtorek, 6 marca 2012

Rozdział 38

Z perspektywy Maxa
Poznałem super dziewczynę,jednak nie chcę by to wszystko działo się zbyt szybko i mam nadzieję,że niczego nie spieprzę
Z perspektywy Nathana
Strasznie się cieszę że wszystko jest znowu po staremu,oby znów tego nie popsuć!
Z mojej perspektywy
Szyba była cała zaparowana,bo był już koniec października i robiło się już coraz chłodniej,przetarłam ją rękawem i zobaczyłam no kogoś identycznego jak Siva, odwróciłam się,ale Seev smacznie spał,chwila zastanowienia,no przecież Siva ma brata bliźniaka, a więc to był Kumar.Obudziłam Sivę,ale to nie było łatwe zadanie,po jakiś 5 minutach mi się udało.
-Mam nadzieję,że to coś ważnego,skoro mnie budzisz?
-No bo tu  do okna puka twój brat
-Fajnie, a który?
-No Kumar
-O ja go nie chcę tu nawet widzieć
-A co on ci zrobił?Przecież to twój brat
-To zwykła świnia,przespał się z moją dziewczyną
-To rzeczywiście nieładnie się zachował ale może chce cie przeprosić
-Nie sądzę,on nie z tych
-No to mu otwórz to się przekonasz
Z perspektywy Sivy
Miałem wtedy 20 lat,byłem szalenie zakochany,miałem naprawdę poważne plany z nią związane, a ona mnie zdradziła z moim własnym bratem,tłumacząc,że jesteśmy tak podobni,że nas pomyliła.Potem z Kumarem nie miałem już kontaktu,nie próbował mnie nawet przeprosić,dlatego tak bardzo się zdziwiłem jak Kinga mi powiedziała,że on puka do okna.Czego on może ode mnie chcieć?Długo wahałem się czy mu otworzyć,ale zdecydowałem się.Otworzyłem
-Mogę?-pytał
-Wejdź
-Chciałem cię przeprosić,wiesz za co mam nadzieję,że mi wybaczyłeś
-Wybaczyłem?Nigdy ci nie wybaczę,dobrze wiedziałeś jak ona była ważna a mimo wszystko to zrobiłeś,takich rzeczy się nie wybacza,można zapomnieć.A co ci się stało,że tu jesteś?
-No zbliżają się nasze urodziny i nie chciałbym spędzić ich znowu oddzielnie
-Szybko ci się o mnie przypomniało
-Lepiej późno niż wcale
-Taaa... A tak wogóle to poznaj Kingę,bo jeszcze jej nie znasz,ona jest narzeczoną Nathana więc trzymaj się od niej z daleka,dobrze ci radzę
-Tak,dobrze.Obiecuję,że już nigdy nic takiego nie zrobię
-Mam nadzieję
Nie wiem czy mu wybaczyłem i czy kiedykolwiek mu wybaczę.Już prawie o tym zapomniałem,gdyby nie on byłoby dobrze a tak wróciły stare wspomnienia....


Chyba mnie wena opuściła.Nie wiem czemu ale postanowiłam wprowadzić tu Kumara(nie jestem pewna co do imienia wiec jeśli się mylę to wyprowadźcie mnie z błędu.I powiem w tajemnicy,że Kumar będzie jeszcze w paru rozdziałach i znowu namiesza,więcej nie zdradzę.Dziękuje wam,bo mam już 2000 wyświetleń,co jest dla mnie szokiem!!Dziękuje wszystkim,którzy się do tego przyczynili.A i chciałabym zrobić "porządek" z blogiem,bo te wcześniejsze rozdziały były króciutkie i chciałabym z 2 zrobić jeden tylko nie wiem czy nie wykasuje mi wtedy komentarzy.HELP!!!

poniedziałek, 5 marca 2012

Rozdział 37

-To jak wybaczycie mi to?
-A ukrywasz coś jeszcze?
-No nie,tylko o tym nie wiedzieliście
-Następnym razem myśl co robisz
-Teraz już będę
Tydzień potem
Wszystko już powoli wraca do normy.Właśnie idziemy na miasto.Najpierw poszliśmy po ciuchy ciążowe dla Megan ,mi na razie takowe nie były potrzebne,ale wiedziałam,że lada moment to się zmieni.Potem poszliśmy do jakiegoś tam sklepu i nasi chłopcy wypatrzyli prezerwatywy,które były w promocji.Matko kochana ile oni tego kupili.Tylko Tom i Nath jakoś nie byli zainteresowani tą promocją.
-A wy co?-pytał Siva widocznie podekscytowany zakupami
-No my co mogliśmy to już zrobiliśmy,więc na razie nie będą nam potrzebne-powiedział Tom i Nathan na co razem z Meg wybuchłyśmy śmiechem na cały sklep , ludzie patrzyli na nas jak na wariatów,ale może i słusznie.
-Nie żartujcie,bierzcie,taka okazja może się długo nie nadarzyć-znów niepohamowany  napad śmiechu
Ale i tak najlepsza z tego wszystkiego była mina kasjerki i w dodatku dzięki nim dostaliśmy 50% rabat na zakupy w tym sklepie!Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
W domu
-Tom!-wołała Meg
-Co?
-Przynieś mi ogórki kiszone i coś słodkiego
-No nie,zaczyna się,zachcianki i mieszanka smakowa-na to Nath i ja zaczęliśmy się śmiać
-A ty się tak nie ciesz,bo ciebie to też czeka już niedługo
-Może nie będzie aż tak źle
-Zobaczymy...
Max gdzieś wyszedł ale po chwili wrócił z jakąś dziewczyną
-O,super,że wszyscy jesteście,chciałabym wam kogoś przedstawić-to Carmen,moja dziewczyna
-Hej,miło nam cię poznać
-No,bracie w końcu
-Pewnie chce już gumek trochę zużyć-mówił Jay,tylko sądził,że Max tego nie usłyszy ale pomylił się,wystawił mu język a Jay nie pozostał mu dłużny
My zostaliśmy na dole,włączyliśmy jakiś film a Max zniknął na górze z Carmen.Oglądaliśmy ten film,ale to było kino akcji i zauważyłam,że Meg też już była znudzona i zasnęła ,pomyślałam,że to dobry pomysł.Wtuliłam się w Nathana i zasnęłam w jego objęciach,ale po chwili on też zasnął.Skąd wiem,że zasnął?Zaczął chrapać i strasznie mocno oddychać,no normalnie spać się nie dało.Jakoś się od niego odkleiłam i poszłam do kuchni się napić.Podeszłam do okna,do którego ktoś pukał...



Hahaha...trochę zboczony ale co tam,Nic innego nie przyszło mi do głowy.Jak myślicie kto puka do okna?I mam nadzieję,że jutro będę miała już 2000 wyświetleń,liczę na to i dziękuje wszystkim,którym zawdzięczam dotychczasowe wejścia.Jesteście kochane.Czekam na wasze komentarze ;D

niedziela, 4 marca 2012

Rozdział 36

Z perspektywy Nathana
Kingi dalej nie było.Nie wiem co robić,chciałem zobaczyć jeszcze raz te fotki,zobaczyłem i wtedy przypomniało mi się kim jest ta dziewczyna i skąd jest to zdjęcie.Zostawiłem chłopakom kartkę,że idę jej szukać i bez niej nie mam zamiaru wrócić.Wyszedłem z domu
Z mojej perspektywy
Właśnie weszłam do domu,gdzie czekali na mnie wszyscy,prócz Nathana.Chciałam tylko wejść na górę po swoje rzeczy,ale Max próbował mnie powstrzymać,starałam mu się wyrwać,ale mi się nie udało.
-Co chcesz zrobić?
-Chcę się stąd wyprowadzić
-No my ci na to nie pozwolimy!
-A gdzie Nathan?Nie ma odwagi powiedzieć mi tego wprost?!
Z perspektywy Sivy
Ona się chce wyprowadzić,no oszalała chyba.Zadzwonię szybko do Nathana,że już się znalazła
Z perspektywy Nathana
Zadzwonił do mnie Siva i powiedział,że Kinga jest w domu.Zacząłem szybko biec do domu.Boję się jak zareaguje jak jej to powiem
Z mojej perspektywy
Siva zadzwonił do Nathana,nie wiem w jakim celu,ale OK, poczekam,chcę zobaczyć co ma mi do powiedzenia.Po chwili Nathan wbiegł cały zdyszany do domu
-Co masz mi do powiedzenia?-mówiłam
-Że Cię nie zdradziłem-powiedział bardzo przekonywująco patrząc mi głęboko w oczy
-Dobrze,powiedzmy,że ci wierzę,ale kim jest ta dziewczyna ze zdjęcia?Znasz ją?
Z perspektywy Nathana
Strasznie bałem się tego pytania
-Tak znam
-A kim ona dla ciebie jest?
-Moją...byłą...żoną
Z mojej perspektywy
Tego bym się nie spodziewała,przecież mógł mi o tym powiedzieć
-Co ty miałeś żonę?-zapytaliśmy wszyscy zdziwieni
-Tak
-Ale jak?Kiedy?
-Pamiętacie jak byliśmy w Vegas,poznałem ją tam a że byłem bardzo pijany,sam nie wiem jak to się stało ale wzięliśmy ślub!
-Dlaczego nam nie powiedziałeś?
-Bardzo się tego wstydziłem
-A kiedy wziąłeś rozwód?
-Jakieś dwa dni potem,ale nie było to łatwe.Musiałem przekupić parę osób,a ona nie dawała mi spokoju
-To dlatego mówiła,że mam się od ciebie odczepić...
-Kiedy ty ją widziałaś?
-Na planie teledysku,jak mi się oświadczyłeś to odeszłam z nią na bok a ona zaczęła mi grozić
-Dlaczego nic nam nie mówiłaś?
-Nie przejmowałam się tym a poza tym miałam miliony innych rzeczy,o których myślałam
-Mam nadzieję,że mi to wybaczycie-powiedział z błagającą miną
-Gdybyś od razu nam o tym powiedział to oszczędził byś nam tej całej sytuacji....


Podoba się?Starałam się,żeby było ciekawie ;D dziękuje za komentarze i za to,że mam już 11 obserwatorów,nie spodziewałam się. Czekam na komentarze <3

sobota, 3 marca 2012

Rozdział 35

Na tych fotkach był Nath z jakąś dziewczyną,wpatrzeni w siebie,siedzieli na łóżku a obok nich leżała paczka prezerwatyw.Zatkało mnie.Po chwili zauważyłam,że znam skądś tą dziewczynę i olśnienie -to ta,która mi groziła że pożałuje,jak zaręczyłam się z Nathanem.Wybiegłam z domu,nawet się nie wylogowałam z poczty ani nic. Pewnie nawet tego  nie zauważyli.A ja biegłam przed siebie,znalazłam się w jakimś parku,w którym nigdy nie byłam.Usiadłam na ławce i zaczęłam rozmyślać.Od samego początku wiedziałam,że to było zbyt piękne by mogło być prawdziwe.Nie miałam zamiaru wracać do domu,przynajmniej na razie.Wrócę jutro rano,spakuje swoje rzeczy i wrócę do Polski.Tak będzie najlepiej,dla wszystkich.Zasnęłam na tej ławce.
W tym samym czasie w domu
Z perspektywy Maxa
Właśnie opijaliśmy to,że Kinga i Nathan zostaną rodzicami.Meg jednak gorzej się poczuła  i poszła się położyć,Tom poszedł z nią.Kinga gdzieś zniknęła ale mówiła,że ją mdli,więc pewnie poszła do łazienki.Ale dość długo nie wracała.Nagle na cały dom ryknęła ta piosenka KoRn-Get up! <3 Jak się okazało był to telefon Kingi.Dzwoniła do niej Roksana.Zawołaliśmy ją ale ona nie schodziła na dół.Trochę się wystraszyliśmy i poszliśmy na górę,sprawdzić gdzie jest.Szukaliśmy ale jej nigdzie nie było.Wszedłem do swojego pokoju,ale wiedziałem,że na pewno jej tam nie zastanę,bo co miała by tam niby robić.Nie myliłem się.Jednak podszedłem do komputera,sam nie wiem dlaczego,coś mi kazało tak właśnie zrobić.Zobaczyłem tam fotki Natha z jakąś laską i wtedy zrozumiałem dlaczego Kinga zniknęła.Jeśli to prawda,że ją zdradził to ja go zabiję i nic mnie nie powstrzyma.W końcu chłopaki weszli do mojego pokoju,pokazałem im te zdjęcia
-Gadaj,czy to prawda?!-wszystkie oczy patrzyły na Nathana oczywiście
-Jeśli tak to uwierz,że cie zabiję bez względu na konsekwencje!
-Za kogo wy mnie macie?
-Nie wykręcaj się ,tylko mów!
-Nie,nie zdradziłem jej
-To co znaczą w takim razie te zdjęcia?
-Może to fotomontaż,nie pomyśleliście o tym?
-To zdjęcie ma wczorajszą datę
-No właśnie a ja wczoraj cały dzień byłem z Kingą i wami
-Sprawdź kto je wysłał
-Jakiś anonimowy nadawca,ale poczekaj, tło tej foty jest jak w tych,które robiliśmy do"Warzone"
-Faktycznie
-Czyli ktoś pobawił się Photo-Shopem?
-No chyba
-Ale co z Kingą?Gdzie ona jest?
-Jedziemy jej szukać
Poszliśmy jeszcze do Meg i Toma im o całym zdarzeniu powiedzieć.Meg prowadziła bo każdy z nas pił.Błądziliśmy po całym mieście,ale nasze poszukiwania nie przyniosły żadnych efektów,niestety,więc wróciliśmy do domu z nadzieją,że Kinga zaraz wróci.Nadzieja matką głupich,bo tak nie było
Z perspektywy Nathana
Dlaczego ona w to uwierzyła?Zresztą sam jestem sobie winien.Najgorsze ,że nie mogliśmy jej znaleźć.
Z perspektywy Meg
Jednego dnia zbyt dużo się wydarzyło,jak widać przerosło ją to,ale byłam jakoś o nią spokojna,wiedziałam,że nie zrobi nic głupiego 
Z perspektywy Sivy
Ciekawi mnie komu tak bardzo zależy na tym by ich rozdzielić.Ta osoba nie ma serca.Dlaczego są tacy ludzie na świecie?Biedna Kinga,ona myśli,że to prawda.Co ona musi przeżywać?Jednego dnia dowiedzieć się że jest w ciąży i dostać takie zdjęcia
Z perspektywy Jaya
Nathan ma szczęście,że to co było na tym zdjęciu to nieprawda,bo podejrzewam,że coś bym mu zrobił
Z perspektywy Toma
Mnie natomiast dziwi tylko jedna rzecz,dlaczego to wszystko jej się przydarza?
Z mojej perspektywy
Obudziłam się rano w parku.Było mi zimno i w tym całym pośpiechu nie wzięłam telefonu.Nawet mnie nie szukali,bo przecież jakby szukali to by mnie znaleźli.Ciekawe czy w ogóle zauważyli,że mnie nie ma.A teraz jedno pytanie-skąd ja przyszłam?Łaziłam po całym mieście szukając drogi do domu.Znalazłam.Bałam się.Miałam plan-wejść,spakować swoje rzeczy i wyjść i już nigdy tu nie wracać.Ale to był tylko plan...



I co? Podoba się rozdział?Według mnie nudny,nic się nie dzieje.Trochę mi smutno,bo coraz mniej dostaję komentarzy i wejść też mam mało,czy ten blog jest aż tak beznadziejny???A i jeszcze pytanko-czy podoba się wam szablon i ogólnie zmiany na blogu? Czekam na wasze opinie ;**

piątek, 2 marca 2012

Rozdział 34

Weszłyśmy z Meg do lekarza,nawet nie chcę wiedzieć co pomyślał sobie lekarz,to nie istotne.
-Co się stało?Bo skoro weszły panie bez kolejki to rozumiem że to coś naprawdę ważnego?
-Tak,to bardzo ważne.Byłam parę dni temu u ginekologa,który powiedział mi,że nigdy nie będę mogła mieć dzieci a dzisiaj cały dzień odczuwam mdłości i spóźnia mi się okres
-Dobrze,zaraz wszystko sprawdzimy-zbadał mnie
-I co?
-Jak widać wszyscy się mylą
-A to znaczy?
-To znaczy,że jest pani w ciąży,w pierwszym tygodniu
-Dziękuje,do widzenia
-Meg ja nie wierzę-mówiłam nie dowierzając w to co przed chwilą usłyszałam
-Ale jak nie wierzysz?Kochana będziesz miała dziecko,którego tak bardzo chciałaś
-No ale czy to jest możliwe?Ja taka zwykłą,prosta dziewczyna i co Nathan się we mnie zakochał,będę jego żoną i jeszcze jestem z nim w ciąży.Przecież nawet w bajkach tak nie ma a w prawdziwym życiu niby miało by być i w dodatku przydarzyło się akurat mi?
-Ale co ty nie cieszysz się?Dziewczyno masz szczęście!
-No jasne,że się cieszę,nawet nie wiesz jak bardzo
-No uwierz,że wiem
Poszłyśmy do domu,ja  byłam jeszcze w lekkim szoku.To się działo naprawdę?Weszłyśmy a tam czekali na nas już w progu
-No może byście w końcu powiedziały co się stało,że wybiegłyście jak z torpedy?
-Kinga jest w ciąży!
Nathan był bliski zemdleniu,co mnie rozbawiło
-Ale jak to możliwe?-pytał nieco wystraszony Nath
-No młody sądziłem,że to akurat wiesz-mówił śmiejąc się Tom
-No jasne,że to wiem,ale przecież nie mogłaś mieć dzieci?
-Ale okres mi się spóźniał i mdliło mnie i postanowiłam to sprawdzić i proszę co się okazało
-Gratuluje!
-Ee czy to znaczy,że ja będę wujkiem?-pytał zdezorientowany Max
-No na to by wychodziło,a kiedy ty zostaniesz ojcem
-Szukam odpowiedniej mamusi
-Znajdziesz,być może już niedługo
-Dajcie mi wody!-krzyknął Nath nieoczekiwanie,za chwilę ktoś mu ją przyniósł
-No ale to Kinga i Meg są w ciąży i to one powinny mieć zachcianki i zmiany nastrojów  a nie ty
-Ale ja ojcem będę!
-Właśnie,musimy to opić!
-Coś czułam,że tak będzie
-Oj,jest okazja,która potem długo może się nie nadarzyć
Chłopcy tak jak mówili-opijali to,że Nath będzie ojcem.A ja choć chciałam pić z nimi nie mogłam.Poszłam do pokoju sprawdzić fejsa ,Twittera i pocztę,bo Roxi miała mi przysłać fotki z naszego pobytu.Jednak zastałam tam całkiem inne fotki....


No mam nadzieję,że choć trochę ciekawy.Staram się jak mogę i muszę się pochwalić miałam dzisiaj dwa testy z angielskiego,które napisałam na 4 i to właśnie dzięki piosenkom The WANTED! Dzięki nim nauczyłam się kilku czasów i przydały mi się słówka z ich piosenek.I jeszcze jestem bardzo zdziwiona,bo mam 20 wejść z Rosji ... Hah ,proszę o komentarze ;**

czwartek, 1 marca 2012

Rozdział 33

Z perspektywy Jaya
Właśnie szedłem z kwiatami do Kingi,by ją przeprosić i zobaczyłem Alice z jej dziewczyną,zabolało,ale musiałem być twardy,jak nie ta to inna,dam radę.Pewnym krokiem poszedłem dalej
-Kinga przepraszam-powiedziałem,dałem jej kwiaty i objąłem
-Nic się nie stało i po co te kwiaty?
-No były konieczne i owszem stało się,zwątpiłem w ciebie,myślałem,że kłamiesz,ale widziałem to na własne oczy
-Zabolało?
-Trochę
-Będzie dobrze,zobaczysz
Z mojej perspektywy
Potem poszliśmy na ten wywiad.Zadawali mnóstwo pytań,a niektóre dotyczyły mnie.Potem mieliśmy sesję zdjęciową.Byliśmy po przebierani za postaci z bajek lub z filmów w zależności od tego,co kto wybrał. Ja byłam Śpiącą Królewną-to by się akurat zgadzało,Nath- superman,Tom-Batman, Max-Smerf ;D ,Jay- Krasnoludek a Siva był spidermanem .Sesja była zajebista po prostu,to byłą moja pierwsza sesja zdjęciowa a w dodatku z The Wanted!
Tydzień później
Musieliśmy już wracać do Londynu,szkoda,mogła bym zostać tu na zawsze,Paryż jest piękny a w dodatku mam wspaniałe wspomnienia.Podczas lotu nic specjalnego się nie działo oprócz tego,że postanowiliśmy,że Megan zamieszka z nami.Cały dzień po przylocie jakoś słabo się czułam,mdliło mnie.Pomyślałam,że może czymś się zatrułam,jednak coś mnie podkusiło i sprawdziłam swój kalendarzyk,dawno go nie sprawdzałam,bo uznałam,że nie ma takiej potrzeby.Sprawdziłam i co się okazało?Okres spóźniał mi się od ponad tygodnia,ale dlaczego?Przecież ja nie mogę mieć dzieci,więc o co chodzi?Może lekarka pomyliła wyniki czy coś.Znów pojawiła się pewna nadzieja na dziecko,bo odkąd dowiedziałam się,że nie mogę mieć dzieci to nie zabezpieczaliśmy się z Nathanem .Ale nie no przecież to jest niemożliwe.Na pewno się zatrułam albo to związane ze zmianą klimatu czy coś.Jednak poszłam do Meg,by z nią pogadać
-Meg,okres mi się spóźnia- walnęłam z grubej rury
-Znaczy jak?To jest możliwe?
-No sama nie wiem,cały dzień mnie mdli
-A ile ci się okres spóźnia?
-Ponad tydzień
-Lecimy do apteki po test albo nie do lekarza!
-Ale już?
-A na co ty chcesz czekać?
-Nie rób mi nadziei
-Może nie robię,wiesz lekarze nie są nieomylni
-Ee,na pewno się czymś zatrułam
-Nie sądzę,jadłam to co ty i nic mi nie jest
Wybiegłyśmy z pokoju najszybciej jak mogłyśmy.Chłopaki nie wiedzieli o co chodzi,ale nie chciałam im mówić,bo nie miałam przecież pewności.
-A im co?-pytał Max
-Ki...-nie zdążyli mnie nawet zawołać,tak szybko wybiegłyśmy,zamówiłyśmy taksówkę.Czekałyśmy aż przyjedzie.Nagle Meg złapała mnie bardzo mocno za ramię
-Ej,co jest?
-Jakiś skurcz,nie wiem,boli
-Zadzwonię po karetkę
-Nie już mi przechodzi
Była dopiero w 3 miesiącu więc te skurcze to za szybko chyba.Pojechałyśmy szybko do lekarza,wepchałyśmy się bez kolejki.Nie mogłam czekać.Pojawiła się nadzieja!


Skoro chciałyście to proszę bardzo,piszę dalej i mam nadzieję,że podoba się wam ten rozdział ;D Proszę o szczere komentarze i dziękuje za dotychczasowe , pozdrawiam ;***

środa, 29 lutego 2012

Rozdział 32

...A ona całowała się...z dziewczyną.Jezu jak ja mam powiedzieć o tym Jayowi?Nie dość,że ta cała Alice jest lesbijką to jeszcze narkomanką.Przecież on się załamie.Ale muszę powiedzieć,jest moim przyjacielem,nie chcę by się rozczarował,wiem,że go to zaboli,ale trudno.Poszłam do chłopaków,o Roksanie zdążyłam zapomnieć,narkotyki wyrzuciłam gdzieś po drodze.Przez całą drogę układałam to co mu powiem,ale jak do niego podeszłam to zapomniałam
-Jay,możemy pogadać?-nie chciałam mu o tym mówić przy chłopakach
-Jasne-odeszliśmy na bok
-Bo...ta Alice... ona jest lesbijką i chyba narkomanką
-No ty sobie chyba żartujesz?
-Nie,jak wychodziłam z pokoju to szła przede mną i z kieszeni wypadł jej woreczek z jakimś świństwem a jak się odwróciłam to zauważyłam jak całuje się z dziewczyną.Wiem,że cie to boli,ale musisz o tym wiedzieć
-Nie kłam!To na pewno nie była ona!Naprawdę nie chcesz,żebym był szczęśliwy?!
-Nie kłamie!Chcę żebyś był szczęśliwy,ale musisz znać prawdę a co teraz zrobisz to twoja sprawa,ja musiałam ci o tym powiedzieć-wtedy Jay gdzieś pobiegł a ja poczułam się winna i nie było mi z tym łatwo ale pomyślałam,że jak bym mu nie powiedziała to było by gorzej,poszłam do stołu gdzie chłopaki żywo o czymś dyskutowali ale gdy podeszłam nastała cisza
-A co z Jayem?
-No i tu jest właśnie problem
-To o czym wy rozmawialiście?
-Bo ta Alice jest lesbijką i jak ją mijałam to narkotyki wypadły jej z kieszeni
-Jak on zareagował?
-No jak widzieliście,mówił,że kłamie i gdzieś pobiegł a ja czuję się winna całej tej sytuacji
-Nie jesteś niczemu winna,prędzej czy później by się dowiedział,tylko że potem mogło by być gorzej
-Ale zastanawia mnie jedno,po co dała mu swój numer?
-Ja mam na to pewną teorie
-Jaką?
-Może chciała go oszukać na kasę,żeby mieć na dragi
-No może,a o czym wy gadaliście zanim przyszłam
-A....że zostajemy tu jeszcze tydzień
-Naprawdę?To super!A co będziemy dzisiaj robić?I co z Jayem?
-No dzisiaj...to idziemy na jakiś wywiad.A Jay też ma z nami iść więc na pewno przyjdzie,on musi pobyć trochę sam,uspokoi się i mu przejdzie
-A to zostawicie mnie samą?
-Co?Ty idziesz z nami to wywiad promujący nową piosenkę a przecież z nami ją śpiewałaś więc też musisz udzielić wywiadu,potem będzie jakaś sesja zdjęciowa
-Super a my z Meg byśmy jeszcze połąziły po sklepach,co?
-No jasne,w końcu jesteśmy w światowej stolicy mody
Z perspektywy Jaya
Teraz już sam nie wiem,Kinga chyba jednak nie kłamała,zaraz pójdę ją przeprosić.Strasznie mi głupio.Muszę zapomnieć o Alice,ale coś czuję,że łatwo mi nie będzie


Tak wiem,że nudny. I mam do was takie pytanie.Bo ostatnio mam coraz mniej wejść,komentarzy też niewiele i chciałam zapytać czy powinnam pisać dalej czy już wystarczy?Bo żeby pisać dalej to nie ma problemu,bo pomysłów mi akurat nie brakuje a żeby skończyć to też bym miała pomysł.O odpowiedzi proszę w komentarzach ale rozdział też komentujcie ;D

wtorek, 28 lutego 2012

Rozdział 31

Dalej z perspektywy Jaya
No ja nigdy nie znałem tego uczucia.Zakochanie-to słowo było mi obce,do czasu.Wyszedłem z tego pomieszczenia,ale przed oczami miałem tylko ją,miałem jej numer,ale co z tego?Mam zadzwonić czy nie?Może dała go mi tylko po to,żebym się odczepił.Sam już nie wiem co robić,idę do chłopaków
Z mojej perspektywy
Ja dalej nie wierzę w to co się wydarzyło!Ale powoli to do mnie dociera.Hmm...będę żoną,matko jak to brzmi!Ale kogo będę żoną!Nathana!I to brzmi już dużo lepiej.Poszłam się szybko ubrać.Nath już wstał,też poszedł się ubrać,zeszliśmy na dół na śniadanie,gdzie spotkaliśmy już wszystkich.Podbiegła do mnie Meg machając mi pierścionkiem przed twarzą,rzuciłam się jej na szyję,cieszyłam się tak jak ona.Ale zauważyłam,że Jay jest jakiś dziwny,jak nie on
-No Jay opowiadaj
-Ale o czym?
-Masz mnie za głupią?Może oni nic nie zauważyli,ale ja widzę,że coś się dzieje,słucham
-Chyba się zakochałem-powiedział niepewnie
-No nie to jakaś epidemia z tą miłością?-pytali Max
-Nie bój się,też się "niedługo zarazisz tym wirusem"
-No to świetnie,jaka ona jest?
-Blondynka,piękna,pracuje tu w hotelu
-A jak się poznaliście?
-No i to jest bardzo dziwna historia,bo obudziłem się w schowku na szczotki,drzwi były zamknięte ale ona mnie uratowała,dała mi swój numer,ma na imię Alice
-A z tym schowkiem?Co ty tam robiłeś?-zapytałam a wtedy Siva wybuchł śmiechem
-Stary,nie pamiętasz?
-No jakoś nie
-Bo byliśmy trochę napici i zaczęliśmy się przepychać ale wtedy ja zobaczyłem taką piękną brunetkę i cię gdzieś popchnąłem jak widać do schowka
-Wiesz co ,w sumie to jestem ci wdzięczny,ale co ja mam zrobić?
-Masz jej numer,zadzwoń do niej wieczorem i zaproś ją gdzieś-mówiłam
-Myślisz,że to takie łatwe?Jesteś dziewczyną i łatwo ci mówić,a jak ten numer to mi dała tylko na odczepnego?
-A myślisz,że jak dziewczyna chce poderwać chłopaka to to jest niby prostsze?Skoro dała ci swój numer to też liczy na więcej,przecież gdyby jej nie zależało to nie dała by ci numeru,bo się nie znacie a poza tym widziała cię pierwszy raz na oczy
-No może tak jest.Ale z podrywem to wy macie łatwiej
-No my mamy gorzej,bo to głupio jak dziewczyna ma zagadać do chłopaka
-No,nie jest łatwo się przełamać i zrobić pierwszy krok-odezwała się Meg
-Dobra,dobra,skończcie już tę dyskusję,gadaj która to!
-O właśnie tam idzie!
-Ee,ładna
-Powiem,że przeciętna,ale dla was wszystkie są ładne-powiedziałam i wstałam od stołu,poszłam do pokoju po telefon,bo go zapomniałam a Roksana jeszcze nie wiedziała,że jestem zaręczona,musiałam do niej natychmiast zadzwonić,ale nie odbierała.Wychodząc z pokoju natknęłam się na tą dziewczynę,w której zakochał się Jay
-Halo !Coś pani wypadło!-mówiłam,bo zauważyłam,że coś zgubiła,dopiero potem zorientowałam się,że trzymam w ręku woreczek z jakimś narkotykiem,popatrzyłam w jej stronę a ona....


Przepraszam,że taki beznadziejny,ale po pierwsze brak weny a po drugie zdołowałam się dzisiaj,bo dowiedziałam się kilku rzeczy o których wolałam nie wiedzieć i niestety wpłynęło to na mój humor.Ale mimo wszystko zachęcam do komentowania.Może jutro będzie lepszy,postaram się

poniedziałek, 27 lutego 2012

Rozdział 30

Z perspektywy Nathana
Bardzo długo to planowałem ale zdecydowałem się,bałem się tylko,że się nie zgodzi,ale na całe szczęście powiedziała te magiczne"tak",strasznie się cieszę.
Z mojej perspektywy
Ja bym się tego nigdy nie spodziewała!Ale czy to nie działo się nieco za szybko?Nie!Najwyżej potem będę żałować,ale trzeba żyć chwilą!A co do Natha to jest bardziej cwany niż myślałam.Pierścionek po który poszłam z Tomem tak naprawdę był dla mnie,nieźle sobie to wykombinował
-Gratulujemy młodzi!
-Nawet nie wiecie jak się cieszę!-powiedziałam jednocześnie z Nathem
-Przepraszam mogę na słówko?-podeszła do mnie jakaś dziewczyna,która również występowała w teledysku
-Przepraszam was na chwilkę- powiedziałam i odeszłam
-Co ty sobie wyobrażasz?-pytała
-Chyba nie rozumiem o co ci chodzi?
-Jak to o co?Jeszcze pytasz?!Odpierdol się od Nath'a,bo stanie ci się krzywda
-Myślisz,że jesteś w stanie mnie zastraszyć?
-Tak,bo inaczej naprawdę tego pożałujesz- pociągnęła mnie za włosy i przycisnęła do ściany
-Nie boję się ciebie
-Będziesz tego żałować!!
Wróciłam do chłopaków,nie mówiłam nic chłopakom.Poszliśmy do hotelu,przy okazji trochę zwiedzaliśmy,Paryż był przepiękny!W hotelu urządziliśmy małą imprezkę tylko chłopaki,ja i Meg,która dojechała do nas po południu,bo jej siostra właśnie urodziła synka.Dużo wypiliśmy,bo przecież mieliśmy okazję.Alkohol trochę uderzył nam do głowy,bo zaczęliśmy tańczyć kankana.Później gadaliśmy,śpiewaliśmy aż przyszłą do nas obsługa hotelu
-Proszę o ciszę!! I proszę ściszyć tą muzykę!!
-Dobrze,spokojnie
Do 4.00 w nocy się bawiliśmy.Rano obudziłam się na Nathanie,nie miałam na sobie nic,więc chyba nie było trudno się domyślić co się działo
Z perspektywy Jaya
Rano obudziłem się w jakimś obcym mi pomieszczeniu,nie był to mój pokój.Chwilę potem zorientowałem się,że znajduję się w hotelowym schowku na szczotki.Ale co ja tu do cholery jasnej robiłem?Byłem uwięziony,drzwi były zamknięte,wpadłem w panikę,zacząłem walić w drzwi,ale bez skutku.Czekałem na "ratunek" około dwóch godzin,chyba i w końcu ktoś wszedł,weszła piękna długowłosa blondynka,bardzo seksowna,boże ja się chyba zakochałem.Przeczytałem na plakietce,że ma na imię Alice.
-Hej,ja jestem Jay
-Ja Alice, a co tu robisz?
-Tego sam nie wiem
-Dobrze,ale musisz stąd wyjść jak najszybciej,to pomieszczenie dla personelu,nikt inny nie ma prawa tu przebywać
-Dobrze,już wychodzę,zobaczymy się jeszcze kiedyś?-musiałem palnąć jakąś głupotę przecież inaczej nie byłbym sobą
-Może dasz mi swój numer-powiedziała ku mojemu zaskoczeniu
-Jasne - podyktowałęm jej numer
Ale byłem szczęśliwy!


Ten rozdział wymyśliłam dzisiaj na lekcji fizyki,strasznie baba zanudzała... Mam nadzieję,że się podoba,bo jak nie to zmarnowałam lekcje i nic z tego nie mam ;D Zachęcam do komentowania ;D Ah i dziękuje,że mam już 1000 wejść!!Naprawdę nie spodziewałam się i dzięki za wszystkie dotychczasowe komentarze, tylko dlatego,że komentujecie to piszę dalej .A moje koleżanki nie rozumieją dlaczego ja ich tak kocham!!Wszystkie moje koleżanki kochają się w One Direction a ja jestem inna,ale dobrze mi z tym ;D

niedziela, 26 lutego 2012

Rozdział 29

Dziś moje urodziny.Wstałam,Nath'a obok nie było.Za to było pięć bukietów kwiatów na biurku i torebka a w niej T-shirt. Ucieszyłam się z prezentów.Postanowiłam się ubrać.Otworzyłam szafę a tam co?Szok!Była tylko jedna sukienka-mini w panterkę i zwykłe czarne szpilki. Dobra a gdzie reszta ciuchów?Poszłam do łazienki,by się ubrać a tam kolejny szok.Zniknęły wszystkie moje kosmetyki,został tylko tusz do rzęs.Co tu się do cholery dzieje?Wyszłam z pokoju.Na korytarzy były usypane z płatków róż strzałki,zeszłam tak jak prowadziły strzałki,które doprowadziły mnie do helikoptera,wsiadłam ale był tam tylko pilot,który na dodatek nie chciał mi powiedzieć dokąd lecę.Wysiadłam i doznałam kolejnego szoku.Ja byłam w Paryżu!Ale dalej nie miałam pojęcia co tam robię
-Kinia-usłyszałam głos chłopaków,odwróciłam się
-Czy ktoś mi wytłumaczy co ja tu robię?
-A co nie podoba ci się,bo helikopter jeszcze nie odleciał
-Podoba,nawet bardzo
-Dobra,teraz cię porywamy
-A dokąd?
-Porywacze nie mówią dokąd kogoś porywają a my inni nie jesteśmy
-Zamknij oczy
Zamknęłam,jak prosili.Gdzieś mnie prowadzili
-Możesz już otworzyć
-Ok,gadać gdzie jesteśmy
-Studio nagraniowe
-Obiecałaś,że z nami zaśpiewasz nie pamiętasz?
-Pamiętam,tylko do tej poty sądziłam,że żartujecie
-My nigdy nie żartujemy
Dali mi tekst,zaśpiewałam,było świetnie a to studio nagraniowe..olbrzymie,nigdy wcześniej nie byłam w takim miejscu.
-To co teraz?
-Jak to co?Teledysk
-Fajnie,w końcu zobaczę jak się kręci teledyski
-Nawet w nim wystąpisz
-Co??Teraz to żartujecie naprawdę,tak?
-Teraz znowu mówimy serio
Kompletnie mnie zatkało.W tym teledysku to po prostu była "impreza".Nie musiałam więc nic udawać,ale nie pokazali mi scenariusza i nie wiedziałam co robić.W pewnym momencie Nathan uklęknął i wyjął pierścionek.Zdziwiłam się
-Co mam zrobić?Jak jest w scenariuszu?-wszyscy zaczęli się śmiać i wtedy dotarło do mnie,że to nie do teledysku
-Wyjdziesz za mnie?-zapytał
-Tak!-odpowiedziałam szybko,żeby się przypadkiem nie rozmyślił



Do tego rozdziału był mi potrzebny rozdział z karaoke ;D Ten rozdział wiele razy zmieniałam,ale w końcu jest i mam nadzieję,że się podoba,czekam na komentarze .Pozdrawiam  ;**

Rozdział 28

-Przykro mi,nie mam dla pani dobrych wieści
-Niech pan mówi
-Pani wada serca jest nieuleczalna,musi pani z tym żyć
-A całkiem niedawno inny lekarz mówił mi,że to mi przejdzie
-Niestety nie przejdzie
-Dziękuje,do widzenia
Mam z tym żyć?No wiedziałam,że łatwo nie będzie
-I co ci powiedzieli?
-Ta wada serca jest nieuleczalna-wtedy wszyscy bardzo mocno mnie przytulili
-Dziękuje wam za wsparcie,ale łatwo mieć nie będę
-Dasz radę,będziemy cie wspierać
-A gdzie Meg i Tom?
-Jeszcze... O już wychodzą
-I jak?
-Będziemy mieli córkę!-krzyczała szczęśliwa Meg
-To cudownie!A ty Tom co taki smutny?
-No ja się cieszę,tylko nie spodziewałem się,że zostanę ojcem
-Już niedługo to do ciebie dotrze
-Poczekacie na mnie,bo po wczorajszej rozmowie o dzieciach chciałam się przebadać i może ewentualnie...
-Jasne,że poczekamy
Po tej rozmowie dotarło do mnie jak bardzo chcę być matką,bałam się o tą wadę serca czy nie będzie przez to jakiś komplikacji
-Przykro mi,ale pani nigdy nie zostanie matką
-Czy to znaczy,że...?
-Tak,jest pani bezpłodna,przykro mi
Teraz kiedy ja pragnęłam dziecka okazało się,że nigdy go nie będę miała,wyszłam od ginekologa bez słowa,nawet "Do widzenia"nie powiedziałam,bo przecież i tak bym się z nią już nie zobaczyła
-To kiedy zostanę ojcem chrzestny,?-pytał Siva
-Nigdy!!-zaczęłam płakać
-Jak to?
-Nigdy nie będę matką,przepraszam chcę być sama-powiedziałam i pobiegłam do domu
-Nathan głupku biegnij za nią,ona ciebie potrzebuje!!-tak też zrobił,dogonił mnie jeszcze przy wyjściu z kliniki(czy szpitala zwał jak zwał)
-Nie przejmuj się,przecież możemy adoptować dziecko
-To nie to samo,zrozum!Nie rozumiesz co czuję!
-No tu masz rację,co mam zrobić?
-Nic nie możesz zrobić,ja też nic zrobić nie mogę...O Boże słabo mi-na te słowa Nath wziął mnie na ręce i zaniósł do domu w ciszy,pomogło mi to,w domu wszyscy już czekali,pocieszali mnie ale łatwo nie było



Taki smutny,ale następny będzie inny ;D


Rozdział 27

Z perspektywy Maxa
Ja dalej nie wierzę w to czego się dowiedziałem,to takie dziwne uczucie dowiedzieć się po tylu latach,że ma się siostrę,ale cieszę się,że prawda wyszła na jaw,szkoda mi Kingi,że dalej nie wie kto jest jej ojcem,ciekawe czy kiedykolwiek się tego dowie.
Z mojej perspektywy
Weszliśmy do domu,powiedzieliśmy chłopakom,że na pewno jesteśmy z Maxem rodzeństwem,nie wiedzieli jak się zachować,my też.Nathan poprosił mnie o rozmowę
-Czy to coś zmienia między nami?-pytał
-Ale ty jesteś głupi...
-Ach to dlatego
-Co dlatego?
-Bo jestem głupi to już ze mną nie chcesz być
-Przecież nie powiedziałam,że nie chcę z tobą być,ja tylko stwierdziłam,że jesteś głupi-pocałowałam go
Jak się tak całowaliśmy to zadzwonił mój telefon,ale jak ja go miałam odebrać skoro Nath nie przestawał mnie całować?
-Halo-powiedziałam i ugryzłam go
-Przepraszam-szepnęłam do niego
-My w sprawie tego pani wypadku
-I wiadomo już coś?
-No niestety nie,nikt nic nie wie,ale dalej będziemy zajmować się tą sprawą
-Dobrze dziękuje w takiej sprawie,do widzenia
-Kto to?A i masz ostre zęby-zaczął się śmiać
-To policja-również zaczęłam się śmiać
-I co?
-Rzecz w tym,że nic
Zeszliśmy na dół
-Wiecie co jedziemy z Meg do ginekologa i wiem,że to głupie ale pojedziecie z nami?
-No jasne,ale w siedmiu do jednego lekarza,to nie dziwne?
-Ee,większymi grupami się chodziło i w inne miejsca
-To wy pójdziecie do ginekologa a ja do kardiologa,zrobię te badania a potem też pójdę do ginekologa
Poszłam do kardiologa,bałam się tego co mogę usłyszeć...

sobota, 25 lutego 2012

Rozdział 26

Całą drogę jechaliśmy w ciszy,którą postanowiłam przerwać
-Max,ale czy to jest możliwe?Twoja mam była kiedykolwiek w Polsce?
-Jak miałem 4 czy 5 lat wyjechała na pół roku,byli z ojcem wtedy świeżo po ślubie
-Kurde,jeśli o wiek chodzi to to się zgadza
-Zaraz się wszystkiego dowiemy
Staliśmy już przed drzwiami do rodzinnego domu Maxa,otworzyła jego i być może moja matka.Max złapał mnie za rękę i wciągnął do środka
-Hej mamuś,powiedz nam tylko jedno czy to jest moja siostra?Czy jak miałem 4 lata to byłaś w ciąży i wyjechałaś do Polski,żeby urodzić?Mów prawdę!
-No dobrze,czas byś poznał prawdę,ale niech ONA wyjdzie-zabolało moja chyba matka mówiła o mnie z pogardą
-Nie ona zostanie,bo to jej dotyczy!
-No dobrze,ale nie mów ojcu
-Na razie nie wiem o czym mam nie mówić
-Miałam romans,zaszłam w ciążę,nie chciałam tego dziecka byłam w drugim miesiącu jak wyjechałam,wyjechałam po to,żeby urodzić,zostawiłam ją w oknie życia i wróciłam,nikt o tym nie wiedział więc wszystko było dobrze
-Mamo jak mogłaś?Ja cały czas myślałem że jestem jedynakiem!
-Chciałam twojego dobra
-Miałaś zamiar kiedykolwiek mi powiedzieć?
-Nie
-A kto jest moim ojcem?-zapytałam
-Wynoś się stąd!
-Powiedz jej!
-To nie jej sprawa!
-Mamo,nie rozśmieszaj mnie ona myślała,że ma normalną rodzinę ojca,siostrę a jej matka podobno umarła po jej narodzinach,zdajesz sobie sprawę z tego co ona czuje?Ma prawo znać prawdę!A pomyślałaś gdybym załóżmy był z nią zaręczony i przyszedł ci ją przedstawić a ty byś wiedziała ,że to twoja córka,milczałabyś?
-Wyjdźcie stąd!
Wyszliśmy,łzy same leciały mi po policzkach,przytuliłam się do mojego brata i pocałowałam go w policzek
-Dziękuje,w końcu znam swoją własną matkę
-A ja znam prawdę,że mam siostrę
-Wiem,że nie jest ci łatwo,mi też
-Jedźmy do domu
W aucie zasnęłam.Obudziłam się na rękach Maxa.
-Witam śpiąca królewno
-No hej,tak z czystej ciekawości czemu mnie niesiesz?
-Bo zasnęłaś a nie chciałem cię budzić



I jak wrażenia?To jednak prawda...ale co z ojcem? Zachęcam do komentowania ;D Mam nadzieję,że niedługo będzie 1000 wyświetleń ;D i tak nie spodziewałam się,że ktokolwiek będzie czytał tego bloga ale mile jestem zaskoczona,zaskakujcie mnie dalej xD

Rozdział 25

-Zabije cie!-krzyczał Max,czym mnie obudził,ale jak zwykle jakby tu nawet syrena alarmowa wyć zaczęła to mój Nath by nawet na chwilę się nie obudził,ale do tego już sie przyzwyczaiłam.Ubrałam jakąś koszulę Natha,bo we własnej szafie musiałabym długo szukać i wyszłam na korytarz, gdzie Max z klawiaturą ganiał Jaya.Zaczełam się śmiać.Ale Max dopadł Jaya i walnął go klawiaturą w głowę.
-Spokojnie,co się takiego stało?
-Jeszcze pytasz?On mi popsuł komputer!
-No przecież mówiłem ci,że go nawet nie ruszałem
-Nie kłam!
-Ej ja wczoraj sprawdzałam Twiteera na twoim komputerze
-I go popsułaś!
-Nie popsułam
-Tak,to czemu nie działa?
-Daj to ci go "naprawię"-komputer po chwili już działał
-Ale jak to?
-No normalnie,nic się nie stało po prostu właczyłam stan hibernacji,sądziłam,że wiesz jak to wyłączyć
-No nie wiedziałem
-No to Jayowi należą się przeprosiny
-Przepraszam stary,boli?
-Chcesz się przekonać?
-Nie
-Dobra,chodźcie na dół,zjemy coś
-Ale...
-No przecież ja coś zrobię
-A no chyba,że tak
Zrobiłąm amerykańskie naleśniki i poszłąm budzić mojego śpiocha,ale uparciuch nie chciał wstać,zaczełąm go całować to on odwzajemnił pocałunek ale spał dalej,jak tak można?Poszłam po Maxa i Sive.Wyciągneli go za nogi z łóżka.
-Ej,no delikatniej nie możecie?
-No ja próbowałam,nawet bardzo delikatnie ale nie pomogło
Zeszliśmy na dół i zjedliśmy.
-Kinga,jedziemy dziś do rodziców?
-Przydałoby się,mam dość tej niepewności
-Ja też
-To za pół godziny
-Za godzinę,nie jestem gotowa
-Przecież jesteś ubrana
-To,że jestem ubrana,nie znaczy że mogę tak wyjść !Zrozumiecie to wreszcie?


Takie sobie,następny powinien być ciekawszy :** Proszę o komentarze ;D

Rozdział 24

-Wstawaj śpiochu,sto lat!-wlecieliśmy do pokoju Maxa,który jeszcze spał
-Ej,co się dzieje?
-Najlepszego!
-Pamiętaliście,że to dziś?
-Jak moglibyśmy zapomnieć
-Ubieraj się mamy dla ciebie prezent ale musisz z nami iść
-Ale dokąd?
-Teoretycznie niedaleko,za 10 minut na dole
Był nawet wcześniej,co było dla mnie nie zrozumiałe.Jak można się wyszykować w 5 minut?Poszliśmy,po 15 minutach byliśmy koło stadionu.
-To twój prezent-mówiła Meg
-Kto wpadł na ten pomysł?
-Ja-przyznałam się
-Kocham cię-posłałam mu uśmieszek
-Tylko musicie mnie z Nathem rozdzielić
-To zrozumiałe w końcu gra City z United
Usiadłam między nimi i czułam się jakbym była między młotem a kowadłem.Cały czas myślałam tylko,żeby żaden z nich nie zapytał której drużynie kibicuje,ale nie pytali.Na moje szczęście mecz skończył się remisem 1:1.Potem poszliśmy na piwo.Tylko Meg zamówiła sok,wszyscy na nią dziwnie popatrzyli
-Ej,są moje urodziny a to rzadkie wydarzenie zamówimy ci coś
-Nie mogę.I najwyższy czas by wam o czymś powiedzieć,jestem w ciąży
-Co będę ojcem?-mówił z niedowierzaniem Tom
-No stary gratuluje
-Najwyższy czas
-Gratulacje
-A czy mogę liczyć,że będę matką chrzestną?-zapytałam
-A zgodziłabyś się?
-No jasne
-A wy kiedy się zdecydujecie?
-Yyy...
-Nie myśleliśmy jeszcze o tym
-Ale nie chcecie czy jak?
-Nie,no chcemy,znaczy ja przynajmniej ale moim zdaniem jest jeszcze trochę za wcześnie,mam dopiero 18lat w dodatku nie skończone i mam jeszcze czas na dzieci
-Ja też chce-mówił Nath tak jakoś dziwnie się szczerząc
Prawdę mówiąc myślałam o dziecku,bardzo poważnie ale mam wadę serca i nie chciałabym żeby dziecko miało coś takiego przeze mnie,bo wiem co to za ból ale pogadam o tym z Nathanem a poza tym mamy iść do lekarza i może on coś poradzi, bo coraz częściej mam jakieś napady duszności i te kłucie w sercu to nic przyjemnego ale mam przyjaciół i wspaniałego chłopaka,którzy mnie wspierają,że ból jest mniej odczuwalny a nawet jeśli go odczuwam to dzięki nim się tym nie przejmuje.



Takie nudne...Chciałam wam bardzo podziękować za to,że pojawiają się komentarze co jest dla mnie bardzo ważne i daję mi siłe by pisać dalej.Wczoraj miałam 250 wejść,dzisiaj trochę mniej ale co mnie zaskoczyło miałam 3 wejścia z Ukrainy,jedno z Rosji i 15 ze Stanów Zjednoczonych ;D
Zachęcam do komentarzy i podkreślam,że naprawdę staram się by wam się to opowiadanie podobało mam nadzieję że to docenicie ;**

piątek, 24 lutego 2012

Rozdział 23

Wbiegł na scenę,okazało się,że mają tu koncert
-Kinga chodź do nas!
Wbiegłam na scenę i zaczęłam śpiewać razem z nimi.Widziałam zazdrość ich fanek.Koncert trwał około 2 godzin.Zeszliśmy ze sceny,bili nam brawo.ę
-Ale było świetnie,aż szkoda,że jutro już wracamy
-Halo!-usłyszałam głos Roksany
-No gdzie byłaś?
-Na policji
-To wiemy,dlaczego?
-Ponoć napadłąm na jubilera
-A kto to zrobił?
-Daniel.A kto inny mógłby?
-A czemu ciebie podejrzewali?
-Bo doniósł na mnie,bo z nim  zerwałam
-Słusznie zrobiłaś
-A my jutro wracamy
-Szkoda...
Pochodziliśmy jeszcze trochę po mieście,narysowałam serce na piasku ale morze je zmyło.Zrobiło mi się smutno,jak zawsze gdy pobyt nad morzem dobiegał końca ale inni też byli smutni.Nikt nie chciał wracać,morze miało takie coś,że chciało się tam być jak najdłużej,ale wszystko kiedyś się kończy.W domu spakowałam się,tradycyjnie musiałam dokupić walizkę,bo rzeczy mi się nie mieściły.Wieczorem poszliśmy po raz ostatni nad polskie morze akurat był zachód.Widok przepiękny.Morze wyrzuciło na brzeg bursztyny,zbieraliśmy je.Rano wszyscy niechętnie wstali i pojechaliśmy na lotnisko, w Londynie byliśmy już o 9.00 .Wróciliśmy do domu.Akurat jutro miały być urodziny Maxa a my nie mieliśmy prezentu ale wpadłam na pewien pomysł,kupiłam bilety na mecz Manchester City vs.Manchester United. Max poszedł spać,skorzystaliśmy z okazji i postanowiliśmy upiec tort,skończyło się jednak całowaniem i rzucaniem mąką.Goniłam Nathana i poczułam coś w rodzaju ukłucia w sercu,nagle wszyscy znaleźli się koło mnie.
-Kochanie,co ci jest?
-Mam wadę serca od urodzenia,lekarz mówił,że z wiekiem to przejdzie ale nie przeszło.Daj mi wody.
-A lepiej ci już trochę?
-Tak-rzuciłam ich mąką
-Ale i tak pójdziemy do lekarza
No jakimś cudem upiekliśmy ten tort,truskawkowy,mniam

Może być?A zdradzę wam tajemnicę,że z wadą serca akurat nie zmyślałam na prawdę mam i łatwo nie jest.Czekam na komentarze :D i bardzo dziękuje za te które już otrzymałam nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy :) pozdrawiam :**

Rozdział 22

Poszliśmy na imprezę do pierwszego lepszego klubu.Wszyscy świetnie się bawili.Cały czas tańczyłam z Nathanem,byliśmy nierozłączni.Nawet Tom z gipsem świetnie się bawił,ale potem zauważyliśmy,że sam siedzi smutny przy barze,podeszliśmy do niego.
-No stary,co się dzieje?
-Tęsknie za Megan i planuje się jej oświadczyć tylko nie wiem czy się zgodzi
-Gratuluje,i na pewno się zgodzi
-Tak sądzisz?
-Jasne.A masz już pierścionek?
-Nie,właśnie miałbym prośbę,czy poszłabyś ze mną do jubilera i wybrała jakiś ładny,masz świetny gust
-Jasne,że pójdę,chętnie
-Może jakiś proszek albo tabletki na lepszy humor?-podszedł do nas jakiś typ
-Sorry,nie ten adres
-A ty lala?
-Nie i odejdź stąd!
-Spokojnie lala,wrzuć na luz
Zrobił jak kazałam,potem mnie olśniło,że to był kolega Damiana,czy ja się kiedyś uwolnię od niego?Potem od razu poszliśmy po pierścionek.Wybrałam taki złoty z małym diamentem
-Sama chciałabym taki kiedyś dostać-powiedziałam
-Poczekaj a zobaczysz,że dostaniesz
-Pożyjemy zobaczymy
-To co idziemy do domu?
-Tak,cały dzień tańczyłem,jestem padnięty
-A co jutro robimy?
-Plaża
Dzień później
-No to idziemy
-Za 3 godziny wiesz gdzie-Max kierował te słowa do Nathana
-O co chodzi?
-Niespodzianka
Poszliśmy sama nie wiem gdzie,dotarliśmy do takiej jakby skałki,wszędzie było pełno świeczek.Było naprawdę romantycznie.Te 3 godziny strasznie szybko zleciały Potem byliśmy już na plaży.
-O imprezka! Słyszysz grają "Glad you came"
Wtedy zaczął gdzieś biec
-A ty dokąd?

Rozdział 21

Obudziłam się w nocy,podeszłam do okna i usiadłam na parapecie.Strasznie padało wpatrywałam się w krople spływające po szybie.Nagle zachciało mi się pić.Po cichutko wyjdę do kuchni,napiję się i wrócę,nawet nikt nie zauważy.Tak taki miałam przynajmniej plan.Ale przy schodach potknęłam się o coś,przeturlałam całe schody.
-Ałłłłłła - usłyszałam czyjeś jęki,rozejrzałam się ale było ciemno i nic nie widziałam
-Obok-naprowadzał mnie głos
-Matko święta Tom żyjesz?
-Tak, jakoś
-Przepraszam,nic ci nie jest
-Ręka mnie strasznie boli a tak wogóle to gdzie szłaś,tak z czystej ciekawości?
-Do kuchni,a ty?
-Do łazienki.
Nagle z pokoi wybiegli wszyscy,zapalili światło
-Co się dzieje?-pytali zaspani
-No,mały wypadek nastąpił
-Kinga no ciebie nawet na chwilę z oczu spuścić nie można
-Oj przestań
-No co może nieprawdę mówię?
-Halo!Ja tu cierpię!
-Zadzwoń na pogotowie
-O 3.00?Myślisz,że przyjadą?
-Muszą,dzwoń!
Przyjechali po upływie pół godziny.
-No pzrykro nam,ręka jest ewidentnie złamana,zakładamy gips
-A na jak długo?
-Miesiąć co najmniej
Założyli mu gips,nie było sensu już się kłaść spać
-To co z dzisiejszej imprezy nici?Wracamy
-Nie ma mowy!-zaprotestował Tom
-Ja mam zamiar się bawić z ręką w gipsie czy nie,to nie ma znaczenia
-Jesteś pewien?
-Tak,wstrząsu mózgu chyba nie mam więc wiem co mówię!



Tak wiem,że Kinga to oferma,ale ja też taka jestem :D Mam nadzieję,że wam się podobał rozdział

Rozdział 20

-Dobra skończmy już tą dyskusję,co się stało to się nie odstanie
-To chodźmy do domu,zostawicie bagaże i pójdziemy na plażę,co wy na to?
-Spoko
Poszliśmy,okolica była piękna.Weszliśmy do domu,zatkało mnie,wszystko wyglądało na naprawdę drogie,skąd ona miała na to wszystko kasę?Zostawiliśmy bagaże,wzięliśmy stroje i poszliśmy nad morze.Położyłam się na piasku,ale długo tak nie poleżałam,bo podleciał do mnie Nath i wziął na ręce,zaczął biec
-Chyba wiem co chcesz zrobić
-Nie powstrzymasz mnie
-Ja nawet nie próbuje
Wbiegliśmy do morza,całowaliśmy się.Potem jak wyszliśmy to zauważyliśmy śpiących Sivę i Maxa,wylaliśmy na nich po butelce wody,no przecież nie chcieliśmy żeby dostali udaru czy czegoś w tym rodzaju,to było dla ich dobra a oni nie potrafili tego zrozumieć i zaczęli nas ganiać .Chyba przebiegliśmy wtedy całą plażę,ale dopadli nas,wzięli na ręce i wrzucili do morza.
-Zemsta!-krzyczeli
Szybko wybiegliśmy i teraz my ich ganialiśmy
-Dobra,rozejm.Mam dosyć-mówił zdyszany Max
-Chodźcie do reszty,bo będą nas szukać
Ale biegli do nas Tom i Jay,wyraźnie przerażeni
-Co jest?
-Bo Roksanę zabrała policja
-Co?Dlaczego?
-Nie wiem,powiedzieli,że dowiemy się czegoś z tej gazety ale to jest po polsku
-Daj mi to!
-I co?
-No piszę,że ktoś dokonał napadu na jubilera,zginęło sporo rzeczy wartych w sumie około miliona
-A co ona ma z tym wspólnego?
-Też bym chciała się tego dowiedzieć,mam już dosyć jej problemów
-Nie chciałbym nikogo osądzać ale to mogło by tłumaczyć te drogie meble
-Nawet tak nie mów,nie chcę nawet myśleć,że ona mogła by zrobić coś takiego
-Ja też
-To nie ona
-Na pewno ktoś ją wrabia!
-Oby tak było


Czym jeszcze zaskoczy Roksana? Hmmm... Nie wiem jak będzie z nowymi rozdziałami bo kończą mi się ferie a z nauką też średnio mam mnóstwo popraw ale gdy tylko będę mogła to będę dodawać nowe rozdziały ale na pewno będzie to rzadziej niż teraz.Mam nadzieję,że się podoba,bo naprawdę staram się jak mogę,żeby było ciekawe,ale czy wychodzi?

czwartek, 23 lutego 2012

Rozdział 19

Budzik zadzwonił o 3.00.
-Co się dzieje?
-Śpij!
-Która godzina?
-3.00
-Ale przecież samolot mamy o 5.30
-Nie znasz mnie?
-No znam znam.Obudź mnie o 4.30
-Jak nie zapomne
Poszłam się szykować a Nath`a budzić nie musiałam,bo sam wstał.Mi lot zleciał na całowaniu się z Nathanem a chłopaki podziwiali widoki,niestety Meg nie mogła z nami lecieć,bo jej siostra miała niedługo rodzić.Najbardziej zachwycał się Siva,z czego wszyscy się śmiali. Wylądowaliśmy.Roksana już na nas czekała.Ale zdziwiłam się,bo była już w 3 miesiącu ciąży a brzucha nie było widać,wystraszyłam się.Przywitaliśmy się.
-Możemy same pogadać?
-Co z ciążą?
-Będziesz zła
-Być może,mów!!
-Usunełam!
-Czemu?Cieszyłaś się przecież!A teraz już nigdy nie zostaniesz matką!
-Przepraszam
-Mnie nie musisz,przeproś samą siebie
-Ej dziewczyny co jest?
-No powiedz im
-O czym?
-Usunęłam dziecko
-Co?!
-Dlaczego?
-Namówił mnie ojciec i Daniel a ja chciałabym być po prostu szczęśliwa
-Dziecko by ci w tym nie przeszkodziło
-Wręcz przeciwnie
-Nawet nie wiecie jak żałuje
-Trochę za późno
-Tak,wiem,że czasu nie cofnę,choć bardzo bym chciała....

Spodziewaliście się tego co zrobiła Roksana?

Rozdział 18

Obudziły mnie jakieś piski,natychmiast poszłam to sprawdzić i ujrzałam całującego się Toma z jego dziewczyną
-O przepraszam,ale usłyszałam piski i chciałam sprawdzić co się dzieje
-Nie zostań,to Megan(tak wiem,że jego dziewczyna nazywa się inaczej ale tu mało rzeczy się zgadza,musicie się z tym pogodzić i spróbować z tym żyć :) )
-Hej,miło,że w końcu cie poznałam
-Mi również,Tom wiele o tobie opowiadał
-Naprawdę,a mi niewiele o tobie mowił
-Zaprzyjaźnimy się?
-Chętnie
Co oni wszyscy z tą przyjaźnią ze mną?Ale Meg od razu wydała mi się miła i fajna.Poszłyśmy do kuchni pogadać na spokojnie,bez chłopaków.Gadałyśmy o wszystkim i o niczym,ale tak właśnie zaczyna się przyjaźń.
-Jakie plany na dziś?
-No może basen?A potem pakować się
-A co ty baba?Ile to się spakować?5 minut i już
-5 minut?-obie z Meg wybuchłyśmy śmiechem
-A z tym basenem to ja mam 2 problemy
-Jakie?
-Brak stroju
-Ja ci jakiś pożycze a potem skoczymy na zakupy
-Zakupy...
-A drugi?
-Nie umiem pływać
-Też problem,Nathan niech cie nauczy
Na basen pojechaliśmy ,bo nasi chłopcy doszli do wniosku,że po drodze jest za dużo sklepów a teraz gdy jest jeszcze Megan to dopiero by musieli łazić po sklepach.Nie rozumiem jak można nie lubić zakupów?Na basenie przebrałam się i poszłam do chłopaków,którzy już czekali.Ale oczywiście było ślisko,pośliznełam i wpadłam do wody ale Nath od razu za mną wskoczył i mnie uratował.Potem uczył mnie pływać,dosyć szybko się nauczyłam ale skoro miałam takiego nauczyciela...W domu zaczełam się pakować i ten odwieczny dylemat-co wziąć a co zostawić,ale jakoś się zdecydowałam

Rozdział 17

-Idziemy na miasto?
-O Jezu,zakupy...
-Oj przeżyjecie
-No dobra ale poświęcamy się tak dla ciebie,pamiętaj o tym!
Poszliśmy na lody,po drodze nie obyło się oczywiście bez fanek The Wanted
-O jejciu Nathan-krzyczały te lale,jak Nath to usłyszał to rzucił się na mnie,tak sadze,że to dobre określenie i zaczął całować a chłopaki krzyczeli "Gorzko"
-Zabrała go nam!
Hah takie sytuacje to była normalka i co najgorsze trzeba się było do tego przyzwyczaić! Dotarliśmy do budki z lodami
-To jakie chcecie?
-Zawsze miałam taki kłopot w dzieciństwie
-Ja też!
-Waniliowe-powiedziałam razem z Nathanem i Maxem
-Jacy wy dziwni jesteście,pistacjowe-mówił Siva
-A ty może normalny?
Karmiliśmy się z Nath`em nawzajem.
-Ładnie razem wyglądacie
-A właśnie kiedy poznam wasze dziewczyny?
-Jutro?-mówił wyraźnie ucieszony,że zapytałam Tom
-Chętnie, a reszta?
-My nie mamy-mówiła smutno reszta
-Słabo się staracie najwidoczniej
-No znaczy ja poznałem taką jedną ,wiesz Kinga o kim mowa...-mówił Seev
-Ej stary my o czymś nie wiemy?
-Faceci...czy wy oczu nie macie?
-No o kim mowa?
-O Roksanie
-Nic nie zauważyłem
-Wy ślepi jesteście
Potem połaziliśmy jeszcze po paru sklepach.Poszliśmy do sklepu Reeboka i tu złamał się Tom.Kupiliśmy sobie po parze wysokich rzecz jasna Reeboków i wyszliśmy.
-I ty nam to robisz?-mówił Jay
-Ej,no Reeboki musicie wybaczyć
-Jaka śliczna-powiedziałam przechodząc koło sklepu z torebkami
-Poczekajcie-powiedział Nath i za chwilę wyszedł z wymarzoną torebką
-Rozpieszczasz mnie
-Taki jest mój obowiązek albo przyjemność
-Już przestańcie,idziemy!

Rozdział 16

-Może karaoke?
-Skoro chcesz
-No musimy pośpiewać,bo wyjdziemy z wprawy-zaczęliśmy się śmiać
-To kto zacznie?
-A kto za proponował,Kinga,prosimy
-Ja?Ja fałszuje okropnie
-Przeżyjemy
-To co byś chciała zaśpiewać?
-No coś waszego rzecz jasna!
-Made ?
-Jeszcze pytasz?Uwielbiam to
- You could hurt with the words,
You could change my life,
You could tell me the truth,
It would cut like a knife but I won't let go
But I won't let go, but I won't let go

(...) Cause you know we are made for each other
Can't take that away, made for each other
Like sunshine and day, made for each other, I'm here to stay
Cause you know we are made for each other
I'm made for you, made for each other
Like stars and the moon, made for each other
We'll see it through (Cause you know we are made) 

Jak śpiewałam to chłopakom dosłownie szczęki opadły,tylko czy to dobrze czy to źle,hmm?
-Tak wiem,beznadziejnie śpiewam
-Co?
-Masz świetny głos!
-Gdzie ty się z nim uchowałaś?
-No w Polsce
-Nigdy nie lubiłem tego kraju
-Musisz zaśpiewać z nami jakiś kawałek
-No chyba sobie żartujecie!
-Czemu?
-Popsuje Wam to wszystko swoim głosem
-No raczej przeciwnie a z resztą nie dyskutuj,już postanowione.
Rano obudził mnie dzwonek do drzwi,szybko poleciałam je otworzyć.To była Roksana,cała zapłakana.
-Co jest?
-Mogę?
-Jasne,wchodź.
-Byłam powiedzieć ojcu,że jestem w ciąży i tak jak Daniel kazał mi usunąć ciążę albo mam już nigdy nie pokazywać mu się na oczy.
-Czy ich wszystkich pojebało?Powinien się cieszyć!Co zrobisz?
-Wyjeżdżam jeszcze dziś do Polski.Przyszłam się z wami pożegnać i spytać czy może byście do mnie nie przyjechali.Co?
-No jasne,że wpadniemy.A gdzie dokładnie?
-Będę mieszkać w Gdańsku,tylko Kinguś (lubię jak ktoś tak do mnie mówi :D ) nie mów ani ojcu ani Danielowi,proszę
-Dla mnie to zrozumiałe,czekaj zawołąm chłopaków.
-Nath,Max,Siva,Tom i Jay do mnie!Natychmiast!
Za chwilę byli już na dole,wszyscy zaspani.
-Dzień dobry kochanie,jest 7 rano i nie chciał być nie miły ale chciałem pospać więc proszę,żeby to było coś naprawde ważnego-mówił Nath na co ja go pocałowałam i "odsłoniłam" Ro  ,która stała za mną
-OoO siemanko,co się stało,dawno się nie widzieliśmy
-No ja właśnie do was w tej sprawie
-Dzieję się coś?
-No w pewnym sensie
-A możesz dokładniej?-dopytywał Siva
-Wracam do Polski
-Jak to?Dlaczego?
-Ojciec kazał mi usunąć ciążę albo zniknąć mu z oczu więc tak też robię ale mam nadzieję,że wpadniecie do mnie kiedyś,Kinga już się zgodziła
-No jasne i nie obraź się ale ten twój ojciec to tak do końca normalny nie jest
-Ah nie mówmy już o nim,muszę lecieć,za 2h mam samolot
-To może za dwa dni już przylecimy?
-Skoro chcecie tak szybko to zapraszam,adres wyślę ci smsem
-Będę czekać,pa kochana!
Pożegnała się z nami i wyszła

środa, 22 lutego 2012

Rozdział 15

Byliśmy już w domu a że nie było co robić to wpadliśmy na pomysł,że zrobimy sobie maraton"Piły". Uwielbiałam horrory a ten oglądałam setki raz więc raz jeszcze nie zaszkodziło.W pewnym momencie wyszłam do toalety a jak wróciłam to szok!Nikogo nie było!Ale nie przejełam się tym,pewnie sobie żarty robią,oglądałam dalej.Usłyszałam jakieś śmiechy na górze,poszłam to sprawdzić ale tam nikogo nie było więc ponownie zeszłam na dół a tam co-wszyscy na swoich miejscach i bardzo zainteresowani filmem.
-Gdzie ty tyle byłaś?
-Ja?A wy gdzie zniknęliście?
-Ej,my tu byliśmy cały czas
-Hmm,to,że na jakiś czas pamięć straciłam to nie znaczy od razu,że jesteście mi w stanie wszystko wmówić ale niech wam będzie
Zaczęliśmy ponownie oglądać a ja już obmyślałam plan zemsty.Wpadłam na pewien pomysł,no może nie był on zbyt błyskotliwy,ale musiałam im się jakoś odpłacić.Wyszłam znowu,poszłam na górę.Schodziłam tak cicho,by nie usłyszeli a że światło było zgaszone w całym domu nawet mnie nie zauważyli.Stanęłam za kanapą,na której oczywiście wszyscy siedzieli.
-I see you!-szepnęłam(tak wiem,że to nie z "Piły" ale też z jakiegoś horroru więc teoretycznie może być xD )
Ich reakcje-bezcenne.Jay wywalił miskę z chipsami,Max oblał się piciem,bo właśnie pił(hah przy okazji zemsta za wylanego szampana) Tom kopnął nerwowo w stół,Sivie wypadł z ręki pilot a Nathan zaczął krzyczeć.
-To tylko ja,jestem aż tak straszna?-powiedziałam i zapaliłam światło
-Nie rób tego więcej
-Ale wasze miny i reakcje,no bezcenne po prostu
-Ja ci kiedyś coś zrobię-mówił śmiejąc się Nath
-Hmm...a co?
-No nie bój się,mam mnóstwo pomysłów
-Przestań mnie w końcu straszyć!
-To oglądamy dalej?
-Pod warunkiem,że nigdzie się stąd nie ruszasz!
-No już nie muszę
Obejrzeliśmy tylko dwie części,bo oczywiście chłopaki to bez jedzenia długo nie wytrzymają i musieliśmy im zamówić coś do żarcia,dla Maxa oczywiście pizzę a dla Nath`a chińszczyznę inni nie byli wybredni i zamówili po prostu frytki,ja też.

Rozdział 14

Poszliśmy na policję.Jak ja nie cierpię tego miejsca...
-A więc proszę wszystko opowiedzieć,powoli i dokładnie-mówił policjant
-No to wyszłam z domu i chciałam przejść na drugą stronę,rozejrzałam się ale auta żadnego nie zauważyłam więc swobodnie zaczęłam przechodzić przez ulice i nagle poczułam silne uderzenie więcej nie pamiętam,bo obudziłam się dopiero w szpitalu
-Czyli mógł być to zamach,ma pani jakiś wrogów?
-Wrogów?Hmm..raczej nie,ja jestem bardzo pokojowo nastawiona do ludzi aczkolwiek mój chłopak gra w bardzo popularnym zespole i ma wiele fanek,które nie są zbyt miłe dla nas odkąd dotarło do mediów,że on ma dziewczynę ale nie sadze,żeby jakaś była zdolna do czegoś takiego,przecież nie przyniosło my jej to jakichkolwiek  korzyści
-No nie wiem,zajmiemy się tym.Na razie dziękujemy,jak będzie coś wiadomo to skontaktujemy się z panią
-Dziękuje,do widzenia
Szliśmy do domu,przechodziliśmy koło kiosku,zaciekawiła mnie pewna gazeta.Na okładce byłam ja podczas wypadku a obok mnie stojący i płaczący Nathan.
Nathan Sykes do wzięcia!!
Zaczełam czytać dalej
Uwaga!Dziewczyny!Dziewczyna Nathana Sykes'a(The Wanted)doznała wypadku!
Wiadomość z ostatniej chwili!Aktualna dziewczyna Nathana miała poważny wypadek i jest w śpiączce.Czyli co to oznacza?Nathan jest do wzięcia,bo na pewno nie przejmuje się jakąś tam dziewczyną,którą niedawno poznał a ona wyobraża sobie Bóg wie co! Także dziewczyny do dzieła a może akurat tobie się uda!
Nie powiem,zabolało.Ale i tak wiedziałam,że to co napisali to nieprawda.Nathan wyrwał mi gazetę,zobaczył numer do redakcji i od razu zadzwonił
-Kto pozwolił wypisywać pani takie bzdury?! Żądam sprostowania!!-krzyczał,no czy trzeba było więcej dowodów,żeby wiedzieć,że to co napisali to bzdury,ja i tak wiedziałam,że mnie kocha.
-Kim pan jest?
-No według pani Nathan Sykes "do wzięcia"
-A co to nieprawda co napisaliśmy?
-Nie,proszę to sprostować!!
-Dobrze,proszę spokojniej
-Inaczej się nie da,do widzenia
-Żegnam
-Wiesz,że i tak tego nie sprostują?
-Wiem,ale co szkodziło zadzwonić?
-Jak oni mogą?
-Musimy się przyzwyczaić,ale jakoś to przetrwamy,tych całych paparazzi i gazety
-Wiele już przetrwaliśmy,damy radę
-Jakie wy macie szczęście,że siebie macie-westchnął Jay
-Ej nie martw się też znajdziesz dziewczynę
-Z takim wyglądem?
-Ee no teraz to przeginasz mój drogi,jesteś przystojny ale dam ci pewną radę prostuj włosy,bo wtedy ci dużo ładniej i masz większe szanse,uwierz mi.

Rozdział 13




Z perspektywy Nathana
Pocałowałem ją i otworzyła oczy!!
Z mojej perspektywy
Otworzyłam oczy.Wszystko mnie bolało.Nie wiedziałam gdzie jestem i nie wiedziałam kim jestem!! Obok mnie było pięciu jakiś przystojniaków,nie miałam zielonego pojęcia kim oni byli,ale wydawali mi się znajomi.
-Kim jesteście?-pytałam
-Nie pamiętasz nas?
-No nie.
-Ojej,to po kolei.To jest Nathan-twój chłopak,to Max-prawdopodobnie twój brat,to Siva i Jay a ja jestem Tom,jesteśmy twoimi przyjaciółmi
Z perspektywy Nathana
Obudziłem ją moim pocałunkiem!!Ale ona mnie nie pamięta!!
Z mojej perspektywy
-A ja?Kim jestem?
-Tego nawet nie pamiętasz?
-Jesteś Kinga
Wszedł lekarz.
-Proszę wyjść.-powiedział dość ostro lekarz
Z perspektywy Nathana
-Ale...
-Proszę wyjść!!
Wyszliśmy.Bardzo cieszyłem się,że Kinia otworzyła oczy.Nareszcie!!
Z mojej perspektywy
-Świetnie,że jest pani już wśród nas-mówił lekarz
-Ale ja nic nie pamiętam
-Przebywała pani długo w śpiączce i to dlatego ale zostanie pani tu do jutra i będzie pani mogła wracać do domu,tam pamięć szybciej wróci.Ma po panią kto przyjść jutro?Nie może zostać pani sama przez jakiś czas,bo mogą wystąpić jakieś komplikacje ale miejmy nadzieję,że tak nie będzie.
-Mój chłopak chyba po mnie przyjdzie.-powiedziałam mimo,że nie wiedziałam nawet kim on jest,to było dziwne-mieć chłopaka ale go nie pamiętać.
Z perspektywy Nathana
I w końcu nadszedł ten czas-pojechaliśmy po Kinie,już nie mogłem się doczekać,żeby ją pocałować,przytulić,po prostu z nią być.Dojechaliśmy do szpitala,weszliśmy do sali,w której leżała a jej tam nie było i znowu strach.zamartwianie się.Wyszlismy na korytarz a ona wychodziła z toalety. Uff,co za ulga.
-Hej-powiedziała ale w jej głosie czuć było coś w rodzaju drżenia,najwidoczniej się bała w sumie to nie wiedziała kim jesteśmy więc to zrozumiałe.
Wzieła swoje rzeczy i wyszliśmy.
-Daj mi rękę.-i już wiedziałem,że to moja Kinia!!
-No co nie kochasz mnie już?-pytała
-Kocham jeszcze bardziej niż wcześniej wariatko!!
-No i po staremu-odezwał się Siva
-A powiedzcie mi wy jesteście ci no ... The Wanted,tak?
-Tak,czyżby ci pamięć wracała?
-Jakby...
-A dlaczego ja wogóle byłam w tym szpitalu?Co mi się stało?
-To przeze mnie!-odezwałem się,ściskając ją za rękę bardzo mocno
-Niemożliwe...
-Miałaś wypadek
-Jaki?
-Samochód cie potrącił
Z mojej perspektywy
Dotarliśmy prawie do domu.Zobaczyłam to miejsce,miejsce wypadku.
-To się tutaj stało,prawda?
-Tak,dokładnie
-Już wszystko pamiętam,Nathan wysłał mnie na zakupy,zobaczyłam gazety w których były zdjęcia Nath`a z tej bójki chciałam szybko przejść na drugą stronę i tamtego samochodu nie zauważyłam,potem pamiętam tylko silne uderzenie i dopiero szpital jak się obudziłam
-Nie rób tak nigdy więcej,patrz czy coś nie jedzie!
-Myślisz,że nie patrzyłam!?Patrzyłam,ale nic nie jechało
-Eee,trzeba to zgłosić na policję
-Znowu policja?
-Musisz
-Chcesz,żeby ten ktoś chodził bezkarnie na wolności. Przecież .... mógł cie ....zabić

Rozdział 12

Z perspektywy Nathana
Przyjechało pogotowie,zapakowali ją na nosze,tak można to nazwać.Widok okropny,była cała we krwi.Modliłem się do Boga by jej nie stracić,była dla mnie tak ważna.
-Możemy jechać z nią?-zapytałem zapłakany
-Przykro nam ale nie
-A do jakiego szpitala ją wieziecie?
-Na Honey Street(tak wiem,że takiej ulicy nie ma ale trzeba improwizować,mam nadzieję że wybaczycie :D)
-Dobra,wsiadajcie,szybko.-mówił spanikowany Max już odpalając samochód
Pojechali na sygnale
-Czy oni nie mogą jechać szybciej?!
-Spokojnie,będzie dobrze-uspokajał mnie Jay,który sam jeszcze był w szoku
Dojechaliśmy w końcu,zabrali ją gdzieś na jakąś sale.Nie chcieli nas do niej wpuścić
-Co robimy?
-Ja czekam,nie wiem jak wy
-My też
Wyszedł z pokoju jakiś lekarz
-Panie doktorze,co z moją narzeczoną?-tak powiedziałem,bo wiedziałem,że jak przetrwamy razem takie coś to się jej oświadcze
-Nie jest dobrze,jest w śpiączce,ale proszę być dobrej myśli,a teraz przepraszam śpiesze się
-Co ja narobiłem?!
-Spokojnie to nie twoja wina!
-To przez Ciebie!-usłyszałem głos jakiegoś mężczyzny,uderzył mnie,dość mocno w twarz,jak się okazało był to ojciec Kingi
-To nie jego wina!-chłopaki staneli w mojej obronie
-Pana krzyki nic tu nie zmienią!-i wtedy znów dostałem z pięści w twarz
-Co pan wyprawia?-krzykneła pielęgniarka,wtedy on sobie poszedł
-Wiecie co,jedźmy do domu
-Nic tu po nas.-chciałem zostać ale to nie miało sensu,nie mogłem jej nawet przez chwilę zobaczyć...
Z perspektywy Nathana
-Odwołałem nasze najbliższe koncerty-mówił Max
-Wy mogliście grać
-Ej,stary daj spokój
-Nie zostawimy ani ciebie ani Kingi
-Dla nas też ona jest ważna
-Koncerty nie zając,nie uciekną
-Dziękuje wam,pojedziemy do niej?
-Dobra,to chodźcie
Pojechaliśmy,ale dalej byliśmy tam zbędni.Wróciliśmy do domu,pustego domu,bez niej nie było tak samo.To była ciągła rutyna.Wtedy tak naprawdę wszyscy zdali sobie sprawę jak ta dziewczyna odmieniła nasze życie,to było dziwne,że jedna osoba może sprawić,że życie stało się piękniejsze.Jeździliśmy do niej codziennie a ona cały czas była w śpiączce.Lekarz mówił,że z dnia na dzień jej stan się pogarszał, przyznali,że to bardzo ciężki przypadek i że zrobili już naprawdę wszystko co mogli i że nie pozostaje nam nic innego jak czekać aż się obudzi. Minął tak miesiąc,najgorszy miesiąc w moim życiu,ciągły stres,strach. Nie mogłem spać po nocach cały czas o niej myślałem.Bałem się,że ją stracę,nie przeżyłbym tego.Nasza znajomość,no cóż była krótka ale bardzo intensywna, szybko zamieszkaliśmy razem, w dodatku ona nie była tylko moją dziewczyną ale i przyjaciółka a to było bardzo ważne,można było z nią pogadać jak z prawdziwym kumplem,potrafiła wszystko zrozumieć a jak nie rozumiała to przynajmniej starała sie zrozumieć. Ale zaraz dlaczego ja o niej mówię w czasie przeszłym?
Tradycyjnie pojechaliśmy do  niej,tym razem wpuścili nas do niej,ale mówili,że na  krótko.Przyznam,że zaczynałem tracić nadzieję.Siedziałem przy niej,patrzyłem,płakałem,nie wytrzymałem.Pocałowałem ją,być może już po raz ostatni a ona....

niedziela, 19 lutego 2012

Rozdział 11

Obudziłam się ale Nathana koło mnie nie było.Wziełam ciuchy i poszłam do łazienki,gdzie go spotkałam.Ubierał się ale ja mu to trochę utrudniałam ale w końcu ubraliśmy się i zeszliśmy na dół.
-Nath!
-Co?
-Patrz!
Tam(w salonie) leżał Max a w jego"objęciach"leżeli Siva i Tom a na podłodze spał Jay
-To co robimy?
-Dawaj szminkę i prostownice!
Pomalowałam Sivie i Tomowi usta szminką a swoimi ustami poodbijałam ślady na policzkach Maxa a Jayowi pomalowałam oczy i wyprostowałam włosy a oni spali jak zabici.
-Uciekamy!
Na górze się całowaliśmy do czasu aż do pokoju wleciał Jay
-To wy?
-Co?
-To!
-OoO!Ładnie wyglądasz jak masz wyprostowane włosy
-To nie my ,jak widzisz mamy zajęcie.
-To kto?
Zeszliśmy z nim na dół,obudził się Max , na widok Jay`a zaczął się śmiać
-A siebie widziałeś?
-Co ja tu z nimi robie?
-Chyba wam coś przerwałem
Wtedy obudziła się reszta
-OoO stary z kim się całowałeś?
-Ja może z dziewczyną ale dlaczego wy macie usta pomalowane szminką?
Polecieli się przyjrzeć i wszytskie oczy zwróciły się na nas
-Zemścimy sie nie martwcie się o to!
-A teraz musicie zrobić śniadanie
-Kinia!
-Co?
-Pójdziesz na zakupy?
-Daj kase
Wyszłam ,nie zauważyłam tego auta......
Z perspektywy Nathana
Usłyszałem pisk opon.Pobiegłem do okna,nie mogłem uwierzyć w to co widzę.Moja Kinia leżała na ulicy cała zakrwawiona a w tle był odjeżdżający najszybciej jak się da samochód.Za chwile byłem już na dworze,chłopaki wybiegli chwilę po mnie.Zadzwoniłem po karetkę.
-Dlaczego?!-pytałem sam nie wiem kogo
-Dlaczego to wszystko jej się przydarza?Ona przeszła już wiele w życiu
-To ja powinienem tu leżeć!!-zacząłem krzyczeć
-Stary to nie twoja wina,ale rozumiem co  czujesz
-Jej życie nie oszczędza
-Gdzie ta pieprzona karetka??
-Już jadą.
Z perspektywy Maxa
Młody wysłał swoją dziewczynę na  zakupy bo samemu nie chciało mu się iść.Nikt jednak nie przypuszczał jak to się skończy(.Moja siostra?) miała wypadek, jak na moje oko dość poważny wypadek.Nath nie wytrzymał-zaczął płakać normalnie to bym się z niego śmiał,ale w tej sytuacji mi też nie było lekko/Udawałem twardziela z dobrą miną do złej gry.
Z perspektywy Toma
Nie przypuszczałęm ,że kiedykolwiek coś takiego się wydarzy a tu proszę-życie mnie coraz bardziej zaskakuje.Moja najlepsza przyjaciółka miała wypadek i w dodatku skurwiel,który jej to zrobił uciekł z miejsca wypadku.Trzeba nie mieć uczuć,żeby się tak zachować.
Z perspektywy Sivy
Dlaczego to przydażyło się właśnie naszej Kindze?
Z perspektywy Jaya
Do tej pory jestem w szoku.
Z perspektywy Nathana
Dlaczego??W dodatku to moja wina!Jestem głupi i pozwoliłem na to!Pozwoliłem!Żeby ona z tego wyszła!!Nigdy sobie tego nie wybaczę!Nigdy!

Rozdział 10

Rano obudził mnie huk,na podłodze leżał Nath
-Co się stało?
-Zderzyłem się z drzwiami
-Hahaha
-To nie jest śmieszne,to boli-Wiem-pocałowałam go
-Chodź na dół
-Poczekaj ja otworze drzwi-nie mogłam powstrzymać się od tego
-Grabisz sobie,czeka cię kara
-Nie strasz tylko chodź
-Jay wszystkiego najlepszego!-krzyczeliśmy i daliśmy mu prezent
-Pamiętaliście?
-Oczywiście
-Otwórz prezent
-O Boże jaszczurka dziękuje!!
-Jak niewiele trzeba do szczęscia!!
-Max otwieraj szamapana!!
-Spokojnie,już
Nie wiem jak on go otwierał ale oblał mnie
-Zabije cie to nowa bluzka!!
-Oj tam oj tam
-Ide sie przebrać
Poszłam na górę i z kartonu wyjełam bluzke a razem z nią wypadł list
W związku z tym,że Kinga niedługo kończy 18 lat pragniemy poinformować,że musi Pan przedłużyć papiery o adopcję.
Zatkało mnie,jestem adoptowana? Ale jak to?
Znalazłam też akt swojego urodzenia.Tam pisało że moja matka nazywała się Jennifer George(improwizuje).Nie wierzyłam w to
-Max!!!
-Co?
-Jak twoja mam ma na imie?
-Jennifer
-A data urodzenia?
-09.07.1970
-Grupa krwi?
-Rh- Ale o co chodzi?
-Czytaj!-dałam mu mój akt urodzenia
-Co?Jesteś moją siostrą?
-To wogóle możliwe?
-Nie wiem. Moi rodzice teraz gdzieś pojechali za pare dni wracają musimy to wyjaśnić
-Teraz wracajmy do zabawy
I tak cały czas o tym myślałam.Usiadłam Nathanowi na kolanach przodem do niego i zaczełam namiętnie całować.Nawet nie zauważyłam kiedy zdjął mi bluzkę.Tak teraz siedziałam tam w samym staniku i spodniach
-Oddawaj!
-Musisz mnie złapać1
-No młody potrafisz się bawić
Goniłam go po całym domu ale w końcu dorwałam popchnełam go na ściane,zaczełam całować i zdjełam mu spodnie.
-Kochanie coś za coś!Teraz ty mnie łap
Latał po domu w samych bokserkach a chłopaki mieli z nas polewke. Ale złapał mnie oddaliśmy sobie ciuchy i ubraliśmy sie.
-No takich was nie znaliśmy!
-Ale co?
-Tak sie tylko droczymy
-Nie można?
-No przecież nic nie mówimy...
-Siostra nie wiedziałam że ty taka niegrzeczna jesteś
-Ale żałuje że nie miałem kamery
-Wasze miny jak zabieraliście sobie ciuchy...
-Bezcenne
I jakoś minął nam ten dzień.

Rozdział 9

Byliśmy już w zoologicznym i tam się kłóciliśmy
-Tą bierzemy,jest śliczna
-Ta?Ty kompletnie gustu nie masz,ta jest ładna
-A może pomyślmy która pasowała by Jay`owi?
-Można i tak
W końcu doszliśmy do porozumienia
-Zdecydowała się już pani?-pytał sprzedawca
-Tak,tą prosimy
-Mógłbym w czymś jeszcze pomóc?
-Nie!Sama sobie poradzę
Ten sprzedawca był strasznie nachalny i w dodatku cały czas patrzył mi na cycki
-Gdybym jednak mógł pomóc to proszę oto moja wizytówka
-Nie będzie takiej potrzeby-powiedziałam wściekła,wizytówkę podarłam od razu
Co on sobie myślał?Wychodząc trzasnęłam drzwiami
-To po telefon!
-Tu są promocje
-To wchodzimy
Długo się nie zastanawiałam,wzięłam najnowszego Blackberry ,zapłaciłam i wyszłam
-To do Nathana!
-Mam nadzieje że z nami wróci
-Na 100%
Byliśmy już na komisariacie,poszłam do pokoju policjanta który zajmował się tą sprawą a chłopaki czekali na korytarzu
-Dzień dobry
-Witam
-Co z moim chłopakiem?
-Dzwoniliśmy do pani
-Tak bardzo możliwe ale gdzieś zgubiłam telefon i kupiłam nowy dopiero dzisiaj więc proszę niech mi pan teraz wszystko opowie
-Ah,no dobrze.Poszkodowany nie wniósł oskarżenia
-Co to oznacza?
-Że pani chłopaka dzisiaj wypuszcamy
-A kiedy?
-Zaraz,proszę zaczekać na korytarzu
-Dobrze
Wyszłam
-I jak?
-Zaraz go wypuszczą mamy tu czekać
-Mówiłem,że będzie dobrze
-Do widzenia-usłyszalam głos Nathana
Pobiegłam do niego i rzuciłam  sie mu na szyje
-Przepraszam-mówiłam
-WTF ?Za co?
-No to moja wina
-Przestań,już dobrze,jedziemy do domu.

Rozdział 8

-Co się stało?
-Max opowiedz,ja nie mam siły
Opowiedział
-Też bym tak zrobił i to nie twoja wina a Nath zachował się bardzo dorośle i odpowiedzialnie
-No jesteś pierwszą dziewczyną o którą sie bił
-I pewnie nie ostatnią-mówiłam
-Przestań!Nie widzisz jak on cie kocha?Jak mu na tobie zależy?Nie widzisz tego?
-To chwilowe,za tydzień będzie już z inną-mówiłam
-On nie jest taki
-Pojedziemy do niego jutro
-A co jeśli on nie chce mnie znać
-Nie dasz sobie przetłumaczyć
-Pojedziesz to się przekonasz
-A co z twoim telefonem bo dzwoniłaś z budki?
-Damian mi ukradł
-Musisz to zgłosić na policje
-Nie mogę
-Bo...
-Bo wtedy Damian napewno wniesie doniesienie o pobiciu a tak może się bać
-Czego?
-Dowiedziałam się,że jest dilerem
-Jezu w coś ty się wplątała?
-Już się wyplątałam,mam nadzieje że na zawsze zniknie z mojego życia
Położyłam sie ale nie mogłam zasnąć przed oczami miałam Nath`a,płakałam,nie yło jeszcze ciemno i późno.Postanowiłam wybrać się na spacer.Ubrałam buty i zeszłam na dół.
-Dokąd idziesz?-pytał Tom
-Idę na spacer
-Poczekaj,pójde z tobą
-OK
Ucieszyłam się bo bałam się,że mogę spotkać Damian a tak w razie czego nic mi nie groziło.
-Jak myślisz co będzie z Nath`em?
-W jakim sensie?
-Czy trafi do więzienia?
-Na pewno nie.
-A zostawi mnie?
-Nie a jak tak zrobi to jest największym debilem na świecie,żeby zostawić taką dziewczynę.
-Oby było jak mówisz
-Będzie
-Przepraszam
-Za co?
-Wiem,że cie zanudzam
-Wcale nie.Jesteśmy przyjaciółmi i pamiętaj,że bez względu na to co by się wydarzyło zawsze będę cie wspierał
-Dziękuje
-Ależ za co?
-Że taki jesteś
-Po prostu masz w sobie coś takiego,że nie da się ciebie nie lubić
-Wzajemnie, a teraz wracajmy ,bo trochę mi zimno
-Dać ci bluze?
-Mógłbyś?
-Masz
-Dzięki,ale i tak wracajmy
Poszliśmy do domu
-Dobranoc
-Śpij dobrze i pamiętaj o tym co ci mówilem
Przyznam,że poprawił mi się lekko humor.Zasnełam bez problemu.



Jak wrażenia? Ciekawie?
Proszę o komentarze :D

Rozdział 7

-Co to za palant?
-Nie jest palantem w przeciwieństwie do ciebie!
-Szybko się pocieszyłaś!
-A ty?! Jak ci było kochanie?
-Ty szmato jebana!! Naiwna dziwko!!
Wtedy Nathan nie wytrzymał i uderzył go tak że on upadł
-Nie pozwolę ci jej wyzywać!
-Nie zabronisz mi!
Wtedy znowu go uderzył
-Nath zostaw go,nie warto!!
Za chwilę zjawiła się policja i zgarneli nas na komisariat ten skurwiel zdążył uciec.Przesłuchali mnie i wypuścili a Nathan musiał zostać do wyjaśnienia.Załamałam się.To była moja wina!! Chciałam jak najszybciej zadzwonić do chłopaków ale on mi ukradł telefon.Poszłam do pierwszej lepszej budki telefonicznej,znalazłam notes,przepisałam numer Maxa i zadzwoniłam.
-Co Kinuś?
-Jestem na Flower Street(wiem że pewnie nie ma takiej ulicy w Londynie)przyjedź
-Co się stało?
-Przyjedź!!!-rozłączyłam się
Poszłam do sklepu,kupiłam piwo i papierosy.Usiadłam na krawężniku.Wypiłam piwo i zapaliłam papierosa.Nie paliłam ale jakie to wtedy miało znaczenie
-Jestem
Odwróciłam się cała zapłakana i z papierosem w ustach.
-Co się stało?
-Nathan jest w areszcie
-Za co?
-Spotkaliśmy mojego... byłego o ile można go tak nazwać
-I  co?
-Zaczął mnie wyzywać
-Dalej....
-Nath wybuchł i doszło do bójki ,ktoś wezwał policje i...
-Zrobił prawidłowo też bym się tak zachował
-Ale nie rozumiesz?To moja wina!!
-To nie twoja wina!!
-Moja!! Ja byłam naiwna i wplątałam się w takie gówno
-Przestań się obwiniać,chodź do domu
-Po tym wszystkim chcecie jeszcze ze mną mieszkać?
-Nic się nie zmieniło
-A co jeśli....
-Co?
-Jak on mnie zostawi?
Podszedł do mnie i wyrwał mi papierosy
-Zostaw!!
-Przecież ty nie palisz
-A jakie to ma teraz znaczenie,on mnie zostawi!!
-Nie jest taki a poza tym udowodnił ci jaka jesteś dla niego ważna
-Myślisz?
-Tak
-A jak trafi do więzienia?
-Nie , bez przesady
-Ale będą plotkować
-Nie przejmuj się tym to że śpiewamy to od razu robią z nas gwiazdy i szukają powodu do plotek z tego żyją
W aucie zapłakałam dosłownie całą tapicerkę
-Przepraszam
-Daj spokój,wyschnie
-Czekaj,pójde do domu po swoje rzeczy,nawet ich nie rozpakowałam
Wyszłam z 3 ogromnymi pudłami
-Co ty tam masz?
-Ciuchy
-I jeszcze dzisiaj dokupiłaś?
-No tak
Weszliśmy do domu,płakałam dalej