sobota, 25 lutego 2012

Rozdział 25

-Zabije cie!-krzyczał Max,czym mnie obudził,ale jak zwykle jakby tu nawet syrena alarmowa wyć zaczęła to mój Nath by nawet na chwilę się nie obudził,ale do tego już sie przyzwyczaiłam.Ubrałam jakąś koszulę Natha,bo we własnej szafie musiałabym długo szukać i wyszłam na korytarz, gdzie Max z klawiaturą ganiał Jaya.Zaczełam się śmiać.Ale Max dopadł Jaya i walnął go klawiaturą w głowę.
-Spokojnie,co się takiego stało?
-Jeszcze pytasz?On mi popsuł komputer!
-No przecież mówiłem ci,że go nawet nie ruszałem
-Nie kłam!
-Ej ja wczoraj sprawdzałam Twiteera na twoim komputerze
-I go popsułaś!
-Nie popsułam
-Tak,to czemu nie działa?
-Daj to ci go "naprawię"-komputer po chwili już działał
-Ale jak to?
-No normalnie,nic się nie stało po prostu właczyłam stan hibernacji,sądziłam,że wiesz jak to wyłączyć
-No nie wiedziałem
-No to Jayowi należą się przeprosiny
-Przepraszam stary,boli?
-Chcesz się przekonać?
-Nie
-Dobra,chodźcie na dół,zjemy coś
-Ale...
-No przecież ja coś zrobię
-A no chyba,że tak
Zrobiłąm amerykańskie naleśniki i poszłąm budzić mojego śpiocha,ale uparciuch nie chciał wstać,zaczełąm go całować to on odwzajemnił pocałunek ale spał dalej,jak tak można?Poszłam po Maxa i Sive.Wyciągneli go za nogi z łóżka.
-Ej,no delikatniej nie możecie?
-No ja próbowałam,nawet bardzo delikatnie ale nie pomogło
Zeszliśmy na dół i zjedliśmy.
-Kinga,jedziemy dziś do rodziców?
-Przydałoby się,mam dość tej niepewności
-Ja też
-To za pół godziny
-Za godzinę,nie jestem gotowa
-Przecież jesteś ubrana
-To,że jestem ubrana,nie znaczy że mogę tak wyjść !Zrozumiecie to wreszcie?


Takie sobie,następny powinien być ciekawszy :** Proszę o komentarze ;D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz