niedziela, 26 lutego 2012

Rozdział 27

Z perspektywy Maxa
Ja dalej nie wierzę w to czego się dowiedziałem,to takie dziwne uczucie dowiedzieć się po tylu latach,że ma się siostrę,ale cieszę się,że prawda wyszła na jaw,szkoda mi Kingi,że dalej nie wie kto jest jej ojcem,ciekawe czy kiedykolwiek się tego dowie.
Z mojej perspektywy
Weszliśmy do domu,powiedzieliśmy chłopakom,że na pewno jesteśmy z Maxem rodzeństwem,nie wiedzieli jak się zachować,my też.Nathan poprosił mnie o rozmowę
-Czy to coś zmienia między nami?-pytał
-Ale ty jesteś głupi...
-Ach to dlatego
-Co dlatego?
-Bo jestem głupi to już ze mną nie chcesz być
-Przecież nie powiedziałam,że nie chcę z tobą być,ja tylko stwierdziłam,że jesteś głupi-pocałowałam go
Jak się tak całowaliśmy to zadzwonił mój telefon,ale jak ja go miałam odebrać skoro Nath nie przestawał mnie całować?
-Halo-powiedziałam i ugryzłam go
-Przepraszam-szepnęłam do niego
-My w sprawie tego pani wypadku
-I wiadomo już coś?
-No niestety nie,nikt nic nie wie,ale dalej będziemy zajmować się tą sprawą
-Dobrze dziękuje w takiej sprawie,do widzenia
-Kto to?A i masz ostre zęby-zaczął się śmiać
-To policja-również zaczęłam się śmiać
-I co?
-Rzecz w tym,że nic
Zeszliśmy na dół
-Wiecie co jedziemy z Meg do ginekologa i wiem,że to głupie ale pojedziecie z nami?
-No jasne,ale w siedmiu do jednego lekarza,to nie dziwne?
-Ee,większymi grupami się chodziło i w inne miejsca
-To wy pójdziecie do ginekologa a ja do kardiologa,zrobię te badania a potem też pójdę do ginekologa
Poszłam do kardiologa,bałam się tego co mogę usłyszeć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz